Odespanie tych dwóch zarwanych nocy zadziałało na mnie jak najlepszy lek na świecie. Poprzedniego wieczora po prostu przebrałam się w najwygodniejsze rzeczy jakie miałam, walnęłam się na łóżko i zgasiłam światło, zasypiając w sekundę, może dwie. Rozłożyłam się wygodniej na całym łóżku; Sherlock nie przyszedł na noc.Obudziło mnie słońce, które dobijało się niemiłosiernie przez okna koło godziny dziewiątej. Uznałam, że był to dobry moment na pobudkę. Wstałam, wybrałam sobie ubranie — której najpierw wybrał mi sam Holmes, pakując mnie pospiesznie na Baker Street — i weszłam do łazienki z zamiarem wzięcia ciepłego prysznica.
Ledwo zdążyłam spod niego wyjść, a czyjeś niemiłosiernie pukanie zakłóciło mój spokój i nucenie piosenek z Mamma Mii.
Wyszłam ubrana jedynie w szlafrok, włosy mając zawinięte w turban. Otworzyłam drzwi, witając się pół przytomnie z doktorem Watsonem.
— Przeszkodziłem? — spytał niepewnie, cofając rękę od drzwi i próbując odwrócić swój wzrok od mojej osoby, zapewne by mnie nie krępować. To było urocze z jego strony.
— I tak już wychodziłam — odparłam ze wzruszeniem ramion, by znikła ta niezręczność, którą wprowadzało zachowanie doktora. — Chciałeś czegoś?
— Ah, tak. — Odchrząknął, drapiąc się z tyłu głowy. — Jest Sherlock? Albo może wiesz, gdzie mogę go znaleźć?
— Niestety. Od wczorajszego wieczora go tutaj nie było — odparłam, kręcąc złączonymi wargami. — Może ja mogę ci w czymś pomóc?
— Nie, raczej nie — bąknął trochę pod nosem, wbijając wzrok w podłogę. — Ale dziękuję, że propon...
— Zatem ja poproszę cię o rozmowę, dobra? — zaproponowałam, nim zdążył się wymigać i odejść. — Możemy się też przejść albo coś?
Miałam zbyt wiele pytań i zbyt mało odpowiedzi, żebym nie skorzystała z takiej okazji. Watson może i nie wiedział wszystkiego, ale z pewnością znał jakiś ułamek skrywanych przede mną sekretów. Mógł wiedzieć niewiele, ale dla mnie mogło to znaczyć ogrom, jakiego się nie spodziewałam.
Musiałam spróbować.
— Oh, w porządku.
— Wspaniale! — zawołałam prawie w jednej sekundzie, robiąc do niego maślane oczy. — Za kwadrans na dole?
— Wystarczy ci tyle?
— Będzie aż nadto!
Mrugnęłam do niego, po czym pospiesznie zamknęłam drzwi, by jeszcze prędzej wrócić do ogarniania się i śpiewania piosenek.
Na razie dzień zapowiadał się cudnie — wyspałam się, swobodnie się wyszykowałam i zyskałam szansę uzyskania odpowiedzi na nurtujące pytania. I jak tu się nie cieszyć?
~
— Nie byłaś u babci?
— To ci właśnie tłumaczę...
— I byłaś u Mycrofta?
— Tak, jak mówiłam.
— Chryste — westchnął John i pokręcił głową ze zrezygnowaniem. — Czyli powtórka z rozgrywki.
Poprawiłam swoje usadzenie na murku, by móc spojrzeć na jego twarz, na której malowało się ironiczne rozbawienie tym, co właśnie opowiedziałam.
CZYTASZ
trick | sherlock BBC
Fanfiction❝That's not fair, there's three of you.❞ ❝There's always three of us!❞ [ang quotation][polska książka] ■ "Nie szukaj kłopotów, to kłopoty znajdą ciebie. Nie szukaj szczęścia, bo to ono ma cię znaleźć. Za to szukaj Sherlocka - ten najprędzej zgub...