1.8 "i only have two friends"

280 25 5
                                    


Odespanie tych dwóch zarwanych nocy zadziałało na mnie jak najlepszy lek na świecie. Poprzedniego wieczora po prostu przebrałam się w najwygodniejsze rzeczy jakie miałam, walnęłam się na łóżko i zgasiłam światło, zasypiając w sekundę, może dwie. Rozłożyłam się wygodniej na całym łóżku; Sherlock nie przyszedł na noc.

Obudziło mnie słońce, które dobijało się niemiłosiernie przez okna koło godziny dziewiątej. Uznałam, że był to dobry moment na pobudkę. Wstałam, wybrałam sobie ubranie — której najpierw wybrał mi sam Holmes, pakując mnie pospiesznie na Baker Street — i weszłam do łazienki z zamiarem wzięcia ciepłego prysznica.

Ledwo zdążyłam spod niego wyjść, a czyjeś niemiłosiernie pukanie zakłóciło mój spokój i nucenie piosenek z Mamma Mii.

Wyszłam ubrana jedynie w szlafrok, włosy mając zawinięte w turban. Otworzyłam drzwi, witając się pół przytomnie z doktorem Watsonem.

— Przeszkodziłem? — spytał niepewnie, cofając rękę od drzwi i próbując odwrócić swój wzrok od mojej osoby, zapewne by mnie nie krępować. To było urocze z jego strony.

— I tak już wychodziłam — odparłam ze wzruszeniem ramion, by znikła ta niezręczność, którą wprowadzało zachowanie doktora. — Chciałeś czegoś?

— Ah, tak. — Odchrząknął, drapiąc się z tyłu głowy. — Jest Sherlock? Albo może wiesz, gdzie mogę go znaleźć?

— Niestety. Od wczorajszego wieczora go tutaj nie było — odparłam, kręcąc złączonymi wargami. — Może ja mogę ci w czymś pomóc?

— Nie, raczej nie — bąknął trochę pod nosem, wbijając wzrok w podłogę. — Ale dziękuję, że propon...

— Zatem ja poproszę cię o rozmowę, dobra? — zaproponowałam, nim zdążył się wymigać i odejść. — Możemy się też przejść albo coś?

Miałam zbyt wiele pytań i zbyt mało odpowiedzi, żebym nie skorzystała z takiej okazji. Watson może i nie wiedział wszystkiego, ale z pewnością znał jakiś ułamek skrywanych przede mną sekretów. Mógł wiedzieć niewiele, ale dla mnie mogło to znaczyć ogrom, jakiego się nie spodziewałam.

Musiałam spróbować.

— Oh, w porządku.

— Wspaniale! — zawołałam prawie w jednej sekundzie, robiąc do niego maślane oczy. — Za kwadrans na dole?

— Wystarczy ci tyle?

— Będzie aż nadto!

Mrugnęłam do niego, po czym pospiesznie zamknęłam drzwi, by jeszcze prędzej wrócić do ogarniania się i śpiewania piosenek.

Na razie dzień zapowiadał się cudnie — wyspałam się, swobodnie się wyszykowałam i zyskałam szansę uzyskania odpowiedzi na nurtujące pytania. I jak tu się nie cieszyć?

~

— Nie byłaś u babci?

— To ci właśnie tłumaczę...

— I byłaś u Mycrofta?

— Tak, jak mówiłam.

— Chryste — westchnął John i pokręcił głową ze zrezygnowaniem. — Czyli powtórka z rozgrywki.

  Poprawiłam swoje usadzenie na murku, by móc spojrzeć na jego twarz, na której malowało się ironiczne rozbawienie tym, co właśnie opowiedziałam.

trick | sherlock BBC   Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz