|48|

666 20 1
                                    

***
Rozdział 48: Bitwa o Hogwart
***

Od śmierci profesora Dumbledore'a minęło kilka dni. W ciągu tych dni odbył się pogrzeb dyrektora Hogwartu, a jego stanowisko przejęła profesor Minerwa McGonagall. Te dni były bardzo emocjonalne i wielu uczniów jak i nauczycieli było przygnębionych. Na ten czas odwołano wszelkie lekcje i SUMy.

Zaczynaliśmy przygotowania do walki z Lordem Voldemortem. Część rodziców zaraz po pogrzebie przyjechało do Hogwartu, aby zabrać swoje pociechy do domu. My jako prefekci mieliśmy trudne zadanie. Musieliśmy pilnować, aby żaden uczeń z młodszych klas nie został w zamku.

Cała nasza piątka: Cedrik, Isobel, Ernie, Zachariasz i ja zostaliśmy w Hogwarcie, jako jedni z nielicznych. W szkole zostało więcej niż połowa Gryfonów, kilkanaście Krukonów i połowa Puchonów. Ślizgoni musieli wybrać stronę. Czy są po stronie Lorda Voldemorta czy po stronie dobra. Żaden z uczniów domu węża nie został, aby walczyć po naszej stronie.

Każda osoba, która została była świadoma zagrożenia, jednak nikt się nie poddawał i był gotowy do walki, choćby miała ona rozpocząć się już zaraz.

- Rozpoczynamy Bitwę o Hogwart! – zawołała pewnego dnia profesor McGonagall, kiedy zostaliśmy zwołani do Wielkiej Sali.

Profesor Minerwa McGonagall uprzedziła nauczycieli, że nadchodzi Lord Voldemort, a oni muszą zapewnić szkole jak najlepszą ochronę. Profesor Sprout i Flitwick wydali z siebie krótkie, zduszone okrzyki przerażenia. Profesor Flitwick wiedział, że nie można w nieskończoność powstrzymywać Voldemorta, jednak Pomona Sprout wierzyła, że na jakiś czas dadzą radę go zatrzymać.

Profesor McGonagall, która kierowała ewakuacją szkoły zaproponowała, aby otoczyć szkołę podstawowymi zaklęciami ochronnymi. Profesor Sprout i Flitwick przystali na propozycję McGonagall.

- Znajdź Irytka i przyprowadź go do mnie! - krzyknęła profesor McGonagall do woźnego Filcha.

- A teraz Piertotum Locomotor! - krzyknęła profesor Minerwa unosząc w górę różdżkę. - Hogwart jest zagrożony! Brońcie naszych granic, chrońcie nas, spełnijcie waszą powinność wobec szkoły!

Natychmiast wszystkie posągi i zbroje stojące wzdłuż korytarza pozeskakiwały z cokołów. To samo zrobiła reszta posągów w całej szkole. Z łoskotem i przeraźliwym wyciem horda posągów popędziła korytarzem. Niektóre były mniejsze, inne większe niż ich żywe odpowiedniki. Były też różne zwierzęta i podzwaniające zbroje z mieczami i łańcuchami zakończonymi kolczastymi kulami.

- Ced, to bardzo ważne musimy znaleźć węża Voldemorta. - rzuciłam w pośpiechu.

Chłopak skwitował to szybkim skinieniem głowy.

Bitwa zaczęła się na dobre. Na błoniach, jak i w szkole pojawiły się tłumy Śmierciożerców. W całym Hogwarcie, aż wrzało od rzucanych zaklęć i krzyków. Razem z Cedrikiem ruszyliśmy do walki. Nawet na chwilę się nie rozdzielaliśmy.

- Drętwota! - krzyknęłam w stronę biegnącego w naszą stronę zakapturzonego Śmierciożercy, który przewrócił się na podłogę.

- Crucio! - usłyszałam za naszymi plecami.

- Drętwota! - wrzasnął Cedrik i tym samym powalając przeciwnika.

W pewnym momencie usłyszałam ogłuszający huk. Odskoczyłam na bok. Wszędzie spadały z potwornym łomotem ogromne kawały ścian. Zamknęłam oczy i okryłam głowę przed uderzeniami. Kiedy wszystkie kamienie pospadały zorientowałam się, że nigdzie nie ma Cedrika. Spojrzałam przed siebie i ujrzałam ogromny wał kamieni zagracający korytarz.

About Last Night ~ Cedrik DiggoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz