Bieszczady

1 0 0
                                    

-Borys! - ryknęła Kucysinka kiedy ani Borys ani Wacek nie przyszli.

- Co drzesz ryja!? - odezwał się nieznany Jamnikowi ochrypły, ale jednak silny głos.

- Ktoś ty, i jak śmiesz się tak do mnie odzywać?

- Twoja matka!

- Yyyy… Ale jak to? Przecież moja matka nie żyje!

- No patrz, a jednak.

- Co więc tu robisz? - zapytała przerażona Kucysinka wciąż nie widząc dziwnego gościa.

- Mam ci przekazać akt zgonu Borysa. - odpowiedziała spokojnie matka Jamnika wchodząc w końcu do komnaty.

- Ale jak to?! Straciłam już trzy bliskie mi osoby!

Może jeszcze ty się rzucisz z mostu?

- Nie. Aż takim idiotą nie jestem. - odpowiedziała twardo rodzicielka Kucysinki - Trzymaj. - dodała po chwili.

Kucysinka wzięła do ręki papier ale zamiast go przeczytać zgniotła go i podarła.

- Cóż robisz?

- Mam dość. Idę do Gacławy!

I poszła.

***

- Dlaczego, u diabła ciągle ktoś umiera. Najpierw Klara, potem Tomasz i Powietrze, a teraz jeszcze ci wszyscy synowie Tomasza. - marudził Biedrosił krążąc po pokoju i turlając się po stole do ping-ponga - Przejęłam władzę w Gaclandii poprzez morderstwo, ale dlaczego teraz wszystkim nagle zachciało się umierać? - ciąnęła- Mam dość idę do Kucysinki!

Czy to był zbieg okoliczności, że nagle obie same z siebie chciały się spotkać? Być może, ale to nie ma teraz większego znaczenia. Zajmijmy się więc przebiegiem ów spotkania.

Obie dziewczyny wyszły ze swoich zamków około godziny 23.00 i udały się w kierunku zamków swoich przeciwniczek. Jamnik choć mógł wybrać krótszą trasę przez miasto to jednak obeszła je dookoła i skierowała się do wejścia do podziemi jej tylko ( i Gacławie oczywiście) znanym. Otworzyła je kluczykiem wyciągniętym z kieszeni i weszła do ciemnego korytarza prowadzącego do któregoś miejsca w podziemiu.

Podobnie Kisiel, z tą różnicą, że ona okrążyła nie miasto, a wieś, i skierowała się nie do wejścia, lecz wyjścia z krainy. Szły przez ten korytarz rozmyślając o ostatnich zdarzeniach praktycznie po omacku. Nic więc dziwnego, iż parę razy potknęły się o wystające korzenie, kamienie i inne tego typu obiekty. 

- Znowu?!- jęknęła Gacława potykając się o jakiś niezidentyfikowany przedmiot

- Ktoś ty? - zdumiał się tenże przedmiot.

- A ty?

- Masz latarkę?

- Nie, ale kim jesteś

- Jestem Kucysinka, królowa świata zewnętrznego. A ty to kto?

- Jamnik! O Matko! Gacława, Królowa świata podziemnego. Znasz mnie przecież. Ale co tu robisz u diabła?

- A ty co tu robisz?

- Idę do ciebie.

- A ja do ciebie.

- Po co?

-Nie wiem -odpowiedziała zmieszana Kucysinka- A ty?

- W sumie też nie wiem.

- To może skoro już spotykamy to może stoczymy wreszcie ten pojedynek?

- Nie mam broni i ty z resztą też. Tak właściwie to o co nam w ogóle poszło?

- Chyba o władzę nad całą planetą.

- Chyba czy na pewno?

- Nie pamiętam.

- To może rzućmy to wszystko i wyjedźmy w Bieszczady? - zapytała Biedrosił

- A w sumie czemu nie, tylko co zrobimy z królestwami?

- Znajdzie się następcę.

- Mój syn nie żyje, dzisiaj się dowiedziałam.

- Nie dobrze, bo moi też.

- To trzeba będzie kogoś znaleźć.

- Racja, ale czy my przypadkiem nie powinnyśmy mieć do siebie bólu dupy?

- Może i tak. Tylko po co? Co nam to da? Czekaj, a twój mąż? - słusznie zauważył Jamnik.

- No niby jest, ale to straszny alkoholik, a do tego narkoman. Trza by go wyeliminować, bo jak się dowie, że zwolnił się stołek zrobi wszystko, by go przejąć. Masz może jakieś miejsce gdzie można by to przedyskutować?

- Ja nie, ale ty tak.

- Doprawdy? Gdzie?

- Tu lub w ślepej uliczce jednej z odnóg tego korytarza.

- Przecież tu jest ciemno. Jak chcesz cokolwiek załatwiać po ciemku?

- Możemy przynieść tu stół i lampy, poza tym nikt prócz nas nie zna tego miejsca

- Masz rację. Wiesz, jednak nie jesteś taka głupia jak mówią- zauważyła Gacława

- To ja będę spadać. Będą się martwić. spotkajmy się tu jutro wieczorem. Cześć.

- Cześć.

Nieludzkie przygodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz