Wyzwanie

6 0 0
                                    

-Tralalalalala… ale cudny dzień! Pojadę sobie do siostry męża, zabije ją i później będę miała świetny humor. Jaka ja jestem szczęśliwa!

            Władczyni Kucylandu szła (bo konno raczej jechać nie mogła, ponieważ dziwnie by to wyglądało) do podziemnego wejścia do Gaclandi i wyobrażała sobie, jak zareaguje jej (nie wiedziała kto, bo nie znała się na więzach rodzinnych) i co odpowie. Szła tak i szła… i szła… i szła... 

            Tymczasem Gacława niczego nie świadoma (a przynajmniej Kucysinka tak myślała) siedziała, czy raczej leżała na swym stole do ping-ponga.

             Gdy jednak kucyk pony wszedł do (no nie komnaty), nie wykazała ani krzty zdziwienia.

- Ach to ty, moja znienawidzona bratowa-(trzeba bowiem wiedzieć, że Gacława mimo wszystko była trochę lepiej wykształcona, ale też bardziej leniwa niż królowa Kucylandu).-Co cię do mnie sprowadza?

- Wyzywam cię na pojedynek!- krzyknęła zdziwiona zachowaniem Gacławy Kucysinka.

- Masz rękawiczki?

- Co u diabła, na cholerę mi rękawiczki?

- Nie dość, że niedouczona to jeszcze nie wychowana. Wygoogluj to sobie.

- Walcz!!!- wrzasnęła bardzo już zdenerwowana wojowniczka-intruz

- Nie.

- Tak!

- Nie.

-Tak!

- Spadaj na drzewo, banany prostuj.

           Poirytowana Kucysinka wyciągnęła broń.

- Mam broń masowego rażenia. Nie chcę jej zużyć na takiego tępaka jak ty - mruknęła Gacława.

- Co powiedziałaś?

- Zainwestuj w aparat słuchowy.

- Przegięłaś.

- Wtargnęłaś do mojego mieszkania.

- Ty w ogóle masz mieszkanie?

- Jak widać- tu Gacława rozejrzała się wokoło.

- Masz zamiar walczyć?- Kucysinka powoli traciła cierpliwość

- Z moim artretyzmem?

- Nie, z moim.

- A masz?

           Ta rozmowa była naprawdę długa i nudna, więc żeby nie przynudzać przejdźmy dalej. 

           Po tej rozmowie Gacława nabrała trochę chęci do walki, lecz Kucysince odechciało się zupełnie

- Przełóżmy to spotkanie- poprosiła.

- Tchórzysz?

- Nie, przekładam spotkanie.

- No dobrze, w takim razie dokładnie za miesiąc o tej samej porze.

- Stoi.

- Co stoi?

      " I kto tu jest niedouczony?!" - pomyślała Kucysinka i wyszła. 

                                              ***

            Władczyni Gaclandii zaczęła objadać się pączkiem. Była szczęśliwa, że Kucysinka przełożyła pojedynek. Będzie mogła wymyślić więcej niecnych oszustw. Była ona bowiem z nich znana, ale pomyślała że do bratowej nawet nie będzie ich potrzebowała "Zbroja-nie zbroja z mózgu męża. Super! Wystarczy posmarować stal ostatnim kawałkiem szarlotki i jest git."- Gacława wiedziała to, ponieważ miała w zamku bardzo bliskiego królowej szpiega. BARDZO bliskiego. To dlatego nie była zdziwiona przybyciem bratowej. "Zapowiada się niezła

  ***

    -Ciekawe, czy Gacława bardzo dokopała swojej "przyjaciółce"- powiedziała Klara do lustra w łazience. Nie było to może idealne miejsce do knowania pomysłów, ale wszędzie indziej pewnie podglądał by ją nadworny błazen królowej-Konkuwicjusz, znany wszystkim jako Powietrze (z bliżej nieznanych czytelnikowi powodów). Najwyraźniej do bólu się w niej zakochał, co było trochę drażniące. Nigdzie nie mogła pójść bez niego.- Mam nadzieję, że nasza superkrólowa już nie żyje.

-Klaraaaaa!!!!!--dobiegł ją krzyk Kucysinki.- Do jasnej cholery, miałaś mi zrobić kąpiel z miętą a nie z rumiankiem!

- Tak, pani. Po stokroć przepraszam, trochę się rozproszyłam. Przepraszam- pokornie schyliła głowę.- I nie można mówić "jasna cholera", to nie wypada.

-Ciemna cholera?

            No cóż, Klarze niezbyt akurat o to chodziło. Ale tak to jest, jeśli żyje się z niedoukami. Cóż począć? Wzięła się za wylewanie (marnowanie) bardzo porządnej wody. Wpadła więc na pewien pomysł.

-Pani Kucysinko, czy mogłabym sobie wziąć tę wodę, zanim przygotuję Pani nową kąpiel?

-A rób sobie z nią co tylko chcesz, tylko masz pół minuty! -zrobiła skwaszoną minę i odwróciła się tyłem.

-Tak jest- powiedziała pośpiesznie i pobiegła zrealizować plan.

             Dwadzieścia minut i pięć sekund potem zmęczona pokojówka weszła do swojego pokoju.

-Cześć, kochanie -Powietrze siedział w wannie z wodą zabraną przez służącą. -Przyłączysz się?

            Klara przeraziła się i krzyknęła na cały pałac. W drzwiach zaraz pojawił się strażnik i zobaczył błazna, który był wyraźnie zdziwiony. Natychmiast zaczął działać. Wyprowadził Powietrze i ostrzegł go by nie robił już takich numerów. Kucysinka przecież nie pozwala na romanse wśród pracowników.

Nieludzkie przygodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz