Problemy się zaczynają

7 0 0
                                    


Tego dnia Kucysinka, wyjątkowo wnerwiona, postanowiła się zemścić za śmierć męża, lecz nie wiedziała jak tego dokonać. Wiedziała jednak, że jej lud nie będzie zadowolony z wojny, więc musiała wymyślić coś innego, tylko co​? Zmęczona myśleniem położyła się na łóżku i myślała dalej, aż w końcu zasnęła.                                         

        Śniło jej się, iż wali głową (a właściwie łbem) o beton obok przyzamkowej fontanny, w którym tydzień wcześniej zrobiła coś na kształt fosy łażąc dookoła.

        Nagle zbudziła się ze swego snu i przez przypadek uderzyła głową o żyrandol (dałaby sobie łeb uciąć, że wcześniej go tam nie było). Po konfrontacji z tymże obiektem wiszącym, Kucysince poprzestawiało się pod kopułą. Od tego feralnego dnia, już nic nie było takie samo.

         Najpierw Kucysinka dostała lekkich zawrotów głowy, a chwilę później zapomniała kim jest.

-Halo - zawyła.- Jest tu kto?

         Nikt jej nie odpowiedział, lecz w tym momencie przypomniała sobie gdzie jest i jak się nazywa, więc stwierdziła że nie ma co się przejmować.

- Klara!!!! – krzyknęła tak, że aż żyrandol spadł. Prawie złamał jej kopyto.

- Już jestem, Pani. - odpowiedziała potulnie młoda służąca.

- Co tak długo, ileż można czekać?! - tym razem to już ryknęła niezwykle wpieniona nie wiadomo czym Kucysinka -Gdzie moje śniadanie?!

- Czeka w jadalni, Miłościwa Pani - grzecznie stwierdziła mocno zdziwiona służka.- Czy wszystko w porządku?

             Kucysinka spojrzała na Klarę jakby jej nie znała i odpowiedziała głosem spokojnym, lecz z lekką nutą irytacji:

- Nie twój interes. Przynieś śniadanie tutaj. Ale migiem.

             Klara pomyślała, że to może być tylko chwilowy zły humor królowej i zbagatelizowała ten wybuch. Następnego dnia jednak sytuacja znowu się powtórzyła. Kolejnego też.

            Nastał w końcu dzień obrad parlamentu. Obrady trwały długo (nie wiem ile dokładnie, ale na pewno długo), na tyle długo, że niektórzy posłowie ucięli sobie krótką drzemkę.

- Wasza Miłość, pani Gacława już od dawna nie napisała żadnej groźby pod naszym adresem- rzekł jeden z nieśpiących posłów. - Uważam więc, iż powinniśmy dopuścić jej poddanych do handlu z nami. Ożywiłoby to gospodarkę.

- Gdzieś mam całą tą gospodarkę- wrzasnęła Kucysinka, oczy dziwnie jej się rozjechały.- Ona mi męża zabiła!!! Wojna!!!

- Wojna?

- Tak, wojnaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!! Przygotować mi zbroję! No już!

                                               ***

           Królowa Kucysinka wchodziła do zbrojowni przeglądając internet, jednak memy ze słodkim kotkiem wcale nie poprawiały jej humoru. Zwłaszcza że dla kucyków pony koty wcale nie były kochane, raczej przerażające. Spojrzała przed siebie i zaniemówiła.

-Klaraaaaa!!!!!!- od tego krzyku kilku starców prawdopodobnie straciło słuch. A co tam, po wojnie i tak nie będą żyli. W oddali jeszcze przez kilka sekund słychać było dźwięk łamanych drzew. - Klara! Miałaś wyczyścić mi zbroję! Czemu tego nie zrobiłaś!?!? Jeszcze jeden taki wyskok i będziesz krótsza o łeb! Mówię serio!

-Tak, Pani... - służka pokornie zawiesiła głowę. - Przepraszam serdecznie. To już się więcej nie powtórzy. Obiecuję.

            Służąca chwyciła za gąbkę i wzięła się za wykonywanie rozkazu władczyni. Nie może dopuścić, aby jej królowa walczyła w niezdatnej zbroi. Musi być idealna.

-Pani, a może by tak zamiast wojny wyzwać po prostu Gacławę na pojedynek? I poddani nie stracą do ciebie szacunku, i nie będzie żadnych strat, i w ogóle będzie lepiej. Może by to Pani przemyślała?

-Hmmm... to może być dobry pomysł. Zastanowię się... . A ty i tak czyść tą zbroję, na pojedynku i tak będę w niej walczyć. To szczęśliwa zbroja, jest zrobiona z mózgu mojego męża. To doda mi siły.

-Jakim cudem? Przecież jest zrobiona ze stali.

-Nie drążmy tego tematu...

Nieludzkie przygodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz