Zaspanym ruchem złapałam za telefon. Moje oczy w połączeniu z bólem głowy utrudniały mi to bardzo ale w końcu się udało - Nie jest aż tak źle - powiedziałam do siebie patrząc na wyświetlacz który wskazywał parę minut po jedenastej. Ból głowy był nie do opisania, ale trzeba z tym żyć. Zadzwoniłam do Willow. Opowieść o tym jak znalazłam się w domu i co robiłam podczas podróży była....zawstydzająca. Dziewczyna wysłała mi parę nagrań jakie zrobiła aby mieć czym nas szantażować. Widok nawalonych licealistek śpiewających pod jakimiś blokami był upokarzający.
- A wtedy, ty i Boscha zaczęłyście ryczeć pod twoją klatką do takiego stopnia, że obudziliście Ede. Potem wszystkie rozeszłyśmy się i tak oto znalazłaś się w domu. Sprawdź czy masz wszystko, okej?
- Jasne, przepraszam Willow. Dzięki za opiekę - powiedziałam zmęczonym głosem i zakończyliśmy rozmowę. Chwiejnym krokiem poszłam do salonu gdzie była Eda. Była to najgorsza decyzja w moim życiu.
- No no dzieciaku, kwadrans wcześniej niż tydzień temu. Jak tak dalej pójdzie to będziesz wstawać około 10 - powiedziała z uśmiechem dosłownie notując o której wyszłam z łóżka. King jedynie spojrzał na mnie swoimi radosnymi oczami.
- Bynajmniej ty dajesz mi pozytywną energię mały - uśmiechnęłam się do zwierzaka i skierowałam się do kuchni. Eda doskonale wiedziała że obudzę się ze swoim odwiecznym wrogiem więc dała mi do śniadania jakiś sok wzmacniający.
- A więc jednak mnie kochasz - żartobliwie powiedziałam siadają obok szarowłosej
.- Nie mam wyboru - odpowiedziała mi śmiechem i roztrzepała mi włosy. Kiedy tylko w miarę się ogarnęłam doszło do że wczoraj poznałam Amity. Nie ukrywając dziewczyna wyglądała na ciekawą, chyba ze to sprawa alkoholu. Ubrałam się rzucając na łóżko.
- Ciekawe było to spotkanie - uśmiechnęła się sama do siebie. Jako że sobota to dzień szwendania się po mieście, tradycja nie może być złamana.
- Tylko wróć mi na własnych nogach, a jeśli nie wrócisz to pamiętaj o tabletkach na kaca które są w górnej półce - krzyknęła Eda kiedy zaczęłam się zbierać.
- Serio je kupiłaś? - zapytałam kpiąco
- Patrząc na twój piątkowy stan uznałam że się przydadzą
- Dzięki ci Eda, skorzystam z nich za tydzień - posłałam jej uśmiech i wyszłam z mieszkania. Kątem oka widziała, jak kobieta szeroko się uśmiecha i kręci głową z niedowierzeniem.
CZYTASZ
Nie powiem ci tego wprost
FanficLuz każdego weekendu chodzi do tego samego baru wraz ze swoimi przyjaciółmi. Zwykły budynek, który wygląda jak każdy inny lecz jedną rzeczą się różni od pozostałych, a bynajmniej niezwykłą muzyką grana przez równie niezwykłe rodzeństwo. Jednakże pe...