Ja i Amity postanowiłyśmy wybrać się do parku. O tej godzinie jest zazwyczaj pusty. Tym razem nie było tam ani żywej duszy, no po za mną i dziewczyną.
- Więc, opowiesz może o sobie huh? - zaproponowałam. Spojrzałam na zielonooką, a ona zarumieniła się lekko. Szczerze mówiąc było to nawet słodkie. No prawo miałam tak powiedzieć, kto by nie mówił że to uroczo nie wygląda!?
- C-cóż hehe jestem z tego miasta i-ii lubie muzykę? - biedna nie dość że się jąkała to jeszcze spaliła buraka swojego chyba życia - a ty?
- Jestem z Dominikany ale mieszkam tutaj bo moi rodzice pracują i nie ma kto się mną zająć, a po za tym tutaj mam dobrą szkołę. A ty do jakiej szkoły chodzisz? Ile masz lat?
- Szkoła Licealna Owl House, mam 16 lat - wymamrotała.
- Jesteś o klase niżej niż ja! Jakim cudem nigdy cię nie spotkałam w szkole? - na to pytanie dziewczyna wzruszyła ramionami. Idąc tak i zasypując dziewczyne pytaniami oraz swobodną rozmową. w końcu usłyszałam jej śmiech. Szkoda tylko że przez to że wpadłam w krzaki nieopodal.
- Głupek - powiedziała uspokajając śmiech i podając mi rękę. Skorzystałam z pomocy i ruszyłyśmy dalej. Spacer z Amity był dość ciekawym doświadczeniem. Od razu gdy tylko weszłam do domu i w miarę się ogarnęłam ruszyłam i położyłam się...położyłam? Od kiedy kładzeniem moge nazwać. Rzucenie się na łóżko i zaśnięcie.
- Dzieciaku skąd ten siniak? - zapytała Eda ze śmiechem.
- Nie słyszałaś? - odgryzłam jej się. Kobieta parsknęła śmiechem. Chyba będę musiała przeprosić sąsiadów za ten huk. Moja głowa wyglądała...źle. Dobrze że jestem w stanie zakryć siniaka czapką. Wzięłam plecak, szybko zjadłam jakieś płatki i do szkoły.
- Luz po co ci czapka? - Willow ze zmartwieniem spojrzała się na mnie.
- Miałam zderzenie wczoraj z kaloryferem - przewróciłam oczami. Boscha jak to ona wpadła w śmiech, Willow i Gus też trochę się zaśmiali.
- Jak to dobrze mieć takich przyjaciół co ci pomogą - westchnęłam rozbawiona.
- Pomożemy ci - oznajmił Gus na co uśmiechnęłam się.
- Jak skończymy się z ciebie śmiać
- Przegięłaś - powiedziałam po czym...
PARE MINUT PO TYM
- A więc? Czemu się szarpałyście na samym środku holu? - zapytał nauczyciel patrząc jak oby dwie się śmiejemy
- Przyjaciele już chyba tak mają profesorze - odpowiedziałam uderzając lekko różowowłosą w ramie. Nauczyciel załamany naszym zachowaniem kazał nam wyjść. Nie ma jak to dobra przyjacielska relacja.
// Był brak weny ale już jest i chyba do jutra mnie nie opuści
CZYTASZ
Nie powiem ci tego wprost
FanficLuz każdego weekendu chodzi do tego samego baru wraz ze swoimi przyjaciółmi. Zwykły budynek, który wygląda jak każdy inny lecz jedną rzeczą się różni od pozostałych, a bynajmniej niezwykłą muzyką grana przez równie niezwykłe rodzeństwo. Jednakże pe...