Rozdział 22

650 45 15
                                    

Dziękuję za 10K wyświetleń!

Siedziałam w Błędnym Rycerzu. Jechałam już dłuższą chwilę. Patrząc na swój zegarek, była siódma nad ranem więc miałam nadzieję, że Oliver już nie śpi.

Nawet w tym momencie miałam wątpliwości czy powinnam jechać do Wooda. Teoretycznie zaprosił mnie i podał adres, ale z drugiej strony czułam się jakbym narzucała swoją obecność jemu i jego rodzinie.

- To chyba twój przystanek, panienko - usłyszałam głos nad sobą i ujrzałam młodego chłopaka, który pochylał się nade mną.

- Tak, dziękuję - odparłam wstając i wychodząc na chodnik czekając aż chłopak przyniesie mi moją walizkę.

- Proszę - brunet po chwili podał mi moją własność i wrócił do autobusu, który błyskawicznie odjechał.

- Rose? - usłyszałam głos za sobą i odwróciłam się gwałtownie. Przed domem stał Wood wpatrując się we mnie. Był ubrany w zwykle spodnie i większą koszulkę. Miał lekko wilgotne włosy co wskazywało na fakt, że zapewne chwilę temu brał prysznic.

Po chwili ciszy, podszedł do mnie szybkim krokiem. - Chodź. Opowiesz mi o wszystkim - odparł biorąc moją własność i wprowadzając mnie do domku, który wewnątrz był ładnie urządzony.

- Dziękuję - powiedziałam zamykając za sobą drzwi frontowe i wchodząc po schodach za chłopakiem. Gdy weszłam do, jak podejrzewałam, pokoju chłopaka mimowolnie się uśmiechnęłam. - Kto by się spodziewał - rozejrzałam się po pomieszczeniu spoglądając następnie na chłopaka stojącego przy łóżku. Na ścianach wisiało dużo plakatów i zdjęć Wood'a wraz ze swoją rodziną.

- Więc? Co się stało? - zapytał siadając na łóżku i pokazując mi, że mam zrobić to samo. Skinęłam głową i zajęłam miejsce pocierając lekko swoje ręce.

- Ojciec ustalił, że będę miała praktyki przez całe wakacje bez tygodnia wolnego i nie przyjmował sprzeciwu w tej kwestii. Zaczął również obrażać ciebie i Weasley'ów - mówiłam czując się dziwnie gdy wyjawiałam takie rzeczy Oliverowi. - Nie chciałam przebywać z kimś kto obraża najbliże dla mnie osoby - przyznałam, a Wood pokiwał głową kładąc mi dłoń na ramieniu i przyciągając mnie lekko do swojego ciała.

- Moja matka zgodziła się abyś została tu całe wakacje, jeśli tylko chcesz - powiedział w pewnym momencie gładząc mnie po plecach i ręce.

- Nie zostanę tu długo - zaprzeczyłam, a Oliver podniósł lekko brwi patrząc na mnie.

- Gdzie zamierzasz iść? - zapytał, a ja westchnęłam zastanawiając się nad pytaniem.

- Może coś wynajmę? Pomyślę nad tym - odparłam, a Wood zamilkł na chwilę.

- Jeżeli nie chcesz siedzieć u mnie to bliźniacy na pewno cię przyjmą - odparł bez cienia żalu w głosie.

- To nie tak, że nie chce mieszkać u ciebie, ale głupio się będę czuć z tym, że wpycham się w wasze życie - powiedziałam, a Wood zmarszczył brwi.

- Przestań. Nie myśl o tym w taki sposób - odparł z dezaprobatą unosząc mój podbródek i z uśmiechem całując mnie krótko. Mimowolnie uśmiechnęłam się gdy chłopak składał krótkie pocałunki na moich ustach. - Moja matka jest wniebowzięta, że w domu pojawi się kolejny żeński pierwiastek więc z tym na pewno nie będzie problemu.

- Dziękuję, Oli - powiedziałam, a chłopak podniósł lekko brwi.

- Nazwałaś mnie inaczej niż Oliver - zauważył z lekkim zdziwieniem, a ja wzruszyłam ramionami.

- Wolałbyś inaczej? - zapytałam, a Wood pokręcił głową.

- Nie, jest dobrze - odparł i w tym momencie poczułam jak zmęczenie powoli zaczyna brać górę nad moim ciałem. - Prześpij się, dobrze Ci zrobi.

- Poleżysz chwilę ze mną? - zapytałam, a Wood skinął głową kładąc się obok mnie przyciągając do swojego ciała.

Nie znałam chwili, w której zasnęłam, ale gdy już się obudziłam Oliver dalej leżał obok mnie również przysypiając. Uśmiechnęłam się na ten widok i lekko przeciągnęłam. Kiedy chciałam wstać aby się przebrać poczułam dłoń na swoim brzuchu, spokojnie odwróciłam się w stronę Gryfona, który patrzył na mnie spod przymkniętych powiek.

- Gdzie idziesz? - zapytał zachrypniętym głosem ziewając lekko.

- Wziąć prysznic i przebrać się - powiedziałam, a Wood skinął głową kładąc się z powrotem na plecach.

Podeszłam do swojego kufra otwierając go i wyciągając ręcznik, krótkie spodenki i bluzkę po czym weszłam do łazienki, która dzieliła drzwi wraz z pokojem Wood'a. Po orzeźwiającym prysznicu i przebraniu z już lekko nieświeżych ubrań czułam się lepiej. Jeszcze z lekko wilgotnymi włosami wróciłam do pokoju Olivera, w którym chłopak leżał z otwartymi oczami zwracając swój wzrok w moją stronę gdy weszłam do pokoju.

- Mam ochotę nie robić dziś nic - przyznał patrząc jak kładę się obok niego.

- Więc porobimy "nic" razem - powiedziałam przytulając się do chłopaka, który przyłożył lekko nos do moich włosów.

- Ładnie pachną - odparł, a ja uśmiechnęłam się pod nosem.

- Dzięki - przytuliłam się do klatki Wood'a czując jak jego serce spokojnie bije. - i dziękuję za to, że jesteś - powiedziałam nie musząc podnosić wzroku aby wiedzieć, że chłopak się uśmiecha.

- Ja też dziękuję - po chwili poczułam jak składa pocałunek mojej głowie.

Leżałam wraz z Oliverem kilka godzin rozmawiając ze sobą o mało znaczących sprawach lub po prostu milczeliśmy wspólnie. Około szesnastej jednak do domu wróciła mama Wood'a.

- Idę się przywitać. Idziesz ze mną? - zapytałam siadając na łóżku i spoglądając w stronę Olivera z rozczochranymi w głównej mierze przeze mnie włosami.

- Już - powiedział przeciągle wstając i podchodzac do drzwi swojego pokoju aby następnie razem ze mną zejść do kuchni, w której matka chłopaka rozpakowywała zakupy.

- Dzień dobry - powiedziałam na wejściu sprawiać, że kobieta przerwała czynność, którą wykonywała i odwróciła wzrok w moją stronę. Była bardzo podobna do chłopaka. Ten sam odcień włosów i oczu, a zmarszczki mimiczne od uśmiechania się dodawały serdeczności kobiecie. Była podobnego wzrostu co Oliver i ubrana w spodnie od garnituru i koszulę.

- Dzień dobry, ty musisz być Rose. Miło cię poznać - powiedziała podchodzac do mnie z uśmiechem, a następnie przenosząc wzrok na Olivera. - Mój syn mówił, że zostaniesz u nas jakiś czas. Chciałam tylko powiedzieć, że możesz czuć się jak u siebie - odparła, a ja uśmiechnelam się na jej słowa.

- Dziękuję za tą możliwość - powiedziałam, a kobieta machnęła tylko ręką na moje słowa.

- Drobnostka. Lepiej mi powiedz kochana czy umiesz gotować krewetki. Miałam na nie ochotę i znalazłam je w sklepie, ale ostatnio wyszły mi za miękkie - powiedziała szukając torbę i po chwili wyjmując z niej opakowanie z krewetkami.

- Robiłam kilka razy - przyznałam. Moja matka od zawsze uwielbiała owoce morza przez co były w moim domu jadane co najmniej raz w tygodniu.

- Świetnie! Pomożesz mi z tym, jeśli masz oczywiście ochotę, a Oliver nakryj proszę do stołu i zdejmij mi proszę z górnej szafki największą miskę - odparła, a Gryfon pokiwał głową.

- Z przyjemnością pani pomogę - powiedziałam, a kobieta uśmiechnęła się i zrobiła mi miejsce przy blacie.

Like a bird • Oliver WoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz