{5} Izzy made soup!

194 11 2
                                    

Kołysanie Magnusa na kolanach przerwał mu wibrujący ciężko telefon, ale Alec nawet nie uchylił oczu. Westchnął głęboko, próbował zignorować dźwięk, jednak zamiast się ściszać, on narastał. 
 - Alexandrze? - zaczął łagodnie Magnus, owiewając ucho Łowcy ciepłym oddechem. - Nie odbierzesz?
Alec pokręcił głową, opierając skroń o bark Czarownika i zatapiając nos w pachnące zagłębienie jego szyi.
 - A jeśli to coś ważnego? - spytał starszy, wyczekując kolejnego sygnału, gdy nagle nastała ponowna cisza. Jednak tym razem dźwięki się podwoiły; wibrować zaczęła również komórka Magnusa. Leżąc obok tej Aleca na stole, ignorowanej po pracy, wyświetlaczem do dołu. Magnus odsunął się od męża i sięgnął dalej w głąb blatu. Przysunął dłonią obie komórki do nich; należąca do Czarownika była srebrna z kryształkowym pokrowcem na tył, ta Aleca klasyczna, czarna i również z dość dużym wyświetlaczem. Zauważyli, że są one większe od dłoni Magnusa, ale nie było niespodzianką stwierdzenie, że żadna nie jest rozmiarów dłoni Łowcy. 
Magnus odwrócił je na plecy i położył przed ich oczami. Westchnęli niemal w tym samym momencie.
Mieniący się z tyłu telefon wyświetlał zrobione przez Aleca zdjęcie czarującego (dosłownie) właściciela z kruczowłosą Isabelle; obydwoje umazani bitą śmietaną i osmaleni, łapiący oddech po wybuchu piekarnika z autorską tartą dziewczyny, oparci o blat na podłodze w kuchni Lightwoodów-Banów. Drugi, bardziej, hmm... klasyczny smartfon pokazywał na ekranie zdjęcie Jace'a, wysłane mu przez Maryse: dwudziestokilkuletni, groźny Nocny Łowca śpiący potulnie z wielkim uśmiechem pod drzwiami swojego pokoju, z którego drzwiami przegrał walkę, a wszystko przez imprezę na mieście. Izzy wsunęła mu w ramiona różowego misia, w ostatniej chwili przed migawką aparatu. Skulony i śpiący wyglądał nawet słodko.
 - Myślisz, że mamy przerąbane?
Magnus uśmiechnął się na widok tych dwóch fotografii, jednak westchnął cicho.
 - Przekonajmy się. Zamiana?
 - Niech Anioł ma nas w opiece.
Złapali za telefony swoich drugich połówek i tak to Magnus usłyszał Jace'a, a Alec Izzy. Niemo postanowili rozejść się, by nie ryzykować wykrycia podwójnej rozmowy.
Alec nacisnął zieloną słuchawkę, opierając łokieć na blacie.
 - Hej, Izzy! - i wsłuchał się w słowa siostry.

 - Hej, Herondale, co tam?
 - O hej, Magnus - przywitał się może trochę zaskoczony Jace, ale przywykł już do niepewności co do tego kto odbierze telefon Aleca lub Magnusa - Alec już wrócił?
Magnus, stojący przy lodówce, spojrzał za siebie na rozmawiającego przy wyspie kuchennej Łowcę.

- Starszy bracie, wiesz gdzie jest Clary i Jace? Niedawno zniknęli, a ja zrobiłam obiad  - w słuchawce było słychać obijanie się łyżki o garnek. Déjà vu, pomyślał Alec, już druga osoba dzwoniąca do niego w ciągu półtorej godziny kombinuje coś w kuchni. Tylko całkowicie nie był przekonany czy akurat w przypadku młodszej siostry była to bezpieczna aktywność.

 - Wrócił, dosłownie godzinę temu. Czemu pytasz? - zagaił Czarownik, jadąc palcem po idealnie wypolerowanych drzwiczkach do czarnej lodówki.
 - Nasze życie jest zagrożone. 
Czarownik zesztywniał, jednak coś mu nie pasowało. Konkretnie lekki ton blondyna. Przywykł już, że jego kaczkofobiczny brat (jak to czasami zwykł go nazywać) nawet w walce po kolana w krwi byłby w stanie śmiać się z adrenaliny w żyłach, ale wyraźnie słyszał w tle inny cichy głos.
 - Em, możesz powtórzyć? - spytał z niezrozumieniem na twarzy, opierając się ramieniem o lodówkę. 
 - Izzy chce nas zabić - dodała Clary konspiracyjnym szeptem, jakby co chwilę okręcała się by rozejrzeć czy ktoś nadchodzi. - Jesteśmy po dość ciężkiej misji, tak wiem, że wytrzymaliśmy głód w Edomie, ale mamy już wolne, a ona zrobiła zupę na obiad!
Magnus ledwo stłumił w sobie głośny wybuch śmiechu. Uspokoił Aleca gestem. Po jego minie nie wyczytał jeszcze czy on też ma powód do śmiechu.

- Zupka w Instytucie się nie zmarnuje, ale wiesz. 
- I myślisz, że ja wiem gdzie są bo...? - zapytał ostrożnie Alec, kątem oka widząc trzęsącego się ze śmiechu Magnusa. Ten złapał jego spojrzenie i uniósł otwartą dłoń na znak ze wszystko w porządku. Alec pokręcił głową w odniesieniu do swojej rozmowy.
 - Bo drugim miejscem, w którym wszyscy przesiadujemy najczęściej jest wasz dom? - spytała z przeciągłym westchnieniem - Zwykle jak ktoś z nas znika to znajduje się u was.
Alec pomyślał szybko.
 - I zwykle tak jest, ale nie ma ich u nas, ani Clary ani Jace'a.
Isabelle zaśmiała się, a w tym czasie Magnus przyłożył telefon mikrofonem do piersi, tłumiąc możliwie przedostający się do niego cichy szept.

Above all {Malec} [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz