{11} You're a wizard?

203 11 1
                                    

*****

{Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba :) Trzymajcie się, mamy trudne czasy. Niech Anioł będzie z wami, wasza M.}

*****

Meanwhile

Isabelle Lightwood siedziała po turecko na krześle wpatrując się w leżący na toaletce telefon. Było parę minut przed dziewiętnastą, gdy świecący przez maksymalnie długo ustawiony czas ekran zaczął się ściemniać. 

Nie możesz gapić się pół godziny w telefon!

Względnie jasne, bezchmurne niebo kontrastowało za oknem z ciemną powierzchnią Ziemi, na której zapadł już zmrok. Latarnie na ulicach zaczynały się rozświetlać.

Wstała i krzywiąc się chwilowo na uczucie mrowienia w zdrętwiałych udach. Podeszła do szafy i włożyła do niej z powrotem leżące na łóżku ubrania. Czerwoną spódniczkę, krótką i zdobioną na ukos falbanką zawiesiła na wieszaku o sznureczki wewnątrz pasa, a zwykłą czarną bluzkę z podwyższonym kołnierzykiem wokół szyi i długimi rękawami złożyła i wsunęła do szuflady. Nie zamykając drzwiczek i gdy otulała się czarnym kimonem w duże pomarańczowe lilie usłyszała wibracje. Zrezygnowała z cichym fuknięciem z padnięcia na puchatą pościel, dreptając bosymi stopami po miękkim dywanie. Nachyliła się nad podświetlonym ekranem blokady telefonu.

(1) Nowa wiadomość
Raphael S.
Cześć, Isabelle. Masz wolny wieczór i ochotę na spacer?

Przygryzła wargę, czując dreszcze na skórze odkrytych ud i łydek. Kominek zaczynał wygasać, gdy czarny Samsung znów zawibrował.

(2) Nowa wiadomość
Raphael S.
Przepraszam, jeśli masz plany, z Simonem lub kimś innym.

Wyciągnęła rękę, wahając się co odpisać i czy w ogóle to robić. Wraz z przeczytaniem imienia obecnego chłopaka w drugim SMS-ie od Hiszpana wróciły do jej głowy zdenerwowanie, rozczarowanie i zmartwienie na raz. Już chciała pisać, że jest umówiona na wyjście z Simonem o 18, ale przecież była 19, ona miała na sobie piżamy, a jej chłopak się nie zjawił. Wykasowała początek zdania, Dzisiaj nie mogę. 

Wydzwaniała  przez cały dzień, nie widziała go odkąd opuścił poprzedniego popołudnia Instytut. Postanowiła nie pisać kolejnych wiadomości, gdy pewnie z przeciążenia sieci przestały one dochodzić.

Clary odpisała jej, że wychodzi z Jace'em do kina, a Magnus i Alec, których spotkała przelotem w korytarzu wczesnym popołudniem i chętnie spędziłaby z nimi czas, mieli plany na drugą połowę dnia. 

Izzy całkowicie to rozumiała i choć wiedziała, że bracia by ją przyjęli, ona cieszyła się z tego, że jej brat spędza zwykły, nudny dzień ze swoim mężem, bez ganiania za demonami. Uznała, że nie będzie zwalać mu również siostry na głowę. 

Maryse, jako właścicielka rozkręcającego się antykwariatu i dość zagoniona osoba, mogła dopiero po zamknięciu odpocząć w tymczasowym mieszkaniu jej i Luke'a. A było już późno.

Odsunęła więc od siebie myśli i uznała, że przyjaciel to jedyna osoba, która mogła ją teraz odciągnąć od wieczoru spędzonego w samotności. I smutku.

Spotkajmy się za 40 minut w Hunter's Moon.

Ruszyła beztroskimi podskokami do wciąż otwartej szafy.

Wyszła szybko z taksówki i złapała za drzwi baru. Wchodząc stwierdziła, że zgodnie z jej oczekiwaniami nie był dzisiaj zatłoczony, chociaż i tak zdawał się tętnić życiem. Po prawej stronie lokalu przy zrobionej z płotu kratkowego ściance działowej siedział ubrany w ciemnoszarą, grubszą kurtkę koszulową Raphael. Czarna koszulka pod spodem mieszała się gładko z jeansami w tym samym kolorze. Uśmiechnął się, gdy uniósł głowę.

Above all {Malec} [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz