•seven•

277 32 2
                                    

Po męczących godzinach w pracy wracałem moim czarnym BMW do domu. Wszystko umilały mi myśli o Jennifer. Zastanawiałem się czy została w domu, czy może wróciła do swojego. Rozmyślałem nad wspólną przyszłością, aż skarciłem się sam w myślach. Przecież ona miała własne życie. Tylko, że ja chciałem, żeby była w nim cząstka mnie.

Kiedy przekroczyłem próg domu, w moje nozdrza uderzył smakowity zapach. Stęskniłem się za nim. Zazwyczaj jadłem śmieciowe żarcie. A ten zapach przypominał mi dzieciństwo, jak moja mama gotowała. Skierowałem się do kuchni. W połowie drogi usłyszałem nucenie Jenn. Nie wiedziałem czy słyszała jak wchodziłem, więc podszedłem do niej od tyłu. Moje dłonie umiejscowiłem na jej talii, a moje usta powędrowały w zgięcie jej szyji. Jenn podskoczyła lekko, ale kątem oka zauważyłem jej uśmiech.

-Jak tam w pracy?- zapytała.

-Cały czas myślałem o tobie- powiedziałem prosto z mostu. Postanowiłem, że będzie moja. I nikomu jej nie oddam.

-Ja myślałam o tym co ugotować ci na obiad- uśmiechnęła się- musiałam iść do sklepu. Czym ty się żywisz? Światłem z lodówki?

Zacząłem się histerycznie śmiać. Kiedy się uspokoiłem zobaczyłem jej pytającą minę i słodko podciągniętą brew do góry.

-W poniedziałki w chinskiej knajpie za rogiem.

-Ok, przeboleję.

-We wtorki zamawiam pizzę.

-Ugh, no dobra.

-W środę mcdonald, w czwartki kfc.

Jenn wpatrywała się we mnie jak w wariata.

-Aaa w piątki...

-Dalej, wyduś to!

-Resztki z tego co zostało, dzięki mikrofali...- skuliłem się w sobie czekając na reakcję blondynki. Po chwili usłyszałem śmiech. Ona się śmiała. Liczyłem na wykład o zdrowym żywieniu i tak dalej, a dostałem jej śpiewny śmiech.

- I ty jesteś lekarzem?- Wydukała- Kto ci dał tą pracę? Potrzebujesz niezłej diety, nie wiem jak ty trzymasz się formy. Powinieneś wyglądać jak gruby dziad, który nie wypuszcza z ręki pilota!- Prychnąłem pod nosem.

-Biegam... codziennie...od sali operacyjnej do ambulansu. Nawet nie zdajes zsobie sprawy ile ludzi ma jakiś wypadek, zawał lub inne rzeczy!- odparłem.

-Dobrze, dobrze nie tłumacz się już. Chodź, bo obiad wystygnie. - powiedziała i zabrała obiad z kuchni do stołu.

-Co tam ugotowałaś?- zapytałem.

-Coś zdrowego. Domyśliłam się, że zaniedbujesz odżywianie.

-A to niby skąd?!- fuknąłem.

-W twojej odziwo pustej lodówce znalazłam resztki...

•••••••••••••••••••••••••••••••••••
Ahoj!
Wzięła mnie taka wena, że łojery. Jutro pewnie będzie następny rozdzialik. Dodaję z telefonu więc pewnie są błędy. Laptop odmówił mi posłuszeństwa!
Czekam na wasze opinie moi drodzy <3

Memories • h.s ComplitedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz