8

394 17 3
                                    

- Proszę powiedz, że mi wybaczasz, ona nic nie znaczy, już to jest skończone. Kocham i zawsze kochałem tylko Ciebie, proszę nie zostawiaj mnie. - powiedział mi to wszystko na tyle cicho żebym tylko ja slyszała. Odsunął się potem patrzać swoimi zapłakanymi oczami w moje zapłakane. Czekał na odpowiedź, którą tak na prawdę znam już od dawna......

Patrzyłam cały czas na niego, nie mogąc złapać oddechu. Chciałam coś powiedzieć, ale nie byłam w stanie. Wokół nas był tłum ludzi, ale ja słyszałam tylko bicie naszych serc. Kiedy wzięłam kilka oddechów w końcu byłam w stanie wydusić coś z siebie.

- Ja...- przełknęłam nerwowo ślinę- Ja ciągle Cię kocham.....

Myślałam że wybuchnie ze szczęścia. Wziął mnie w ramiona i podniósł do góry. Cały czas trzymał tak, jakbym miała zniknąć lub wypaść. Nie bolało to, ale czuć był w nim strach że zniknę.

- Kocham Cię tak bardzo i już nigdy nie pozwolę Ci odejść. - pocałował mnie mocno i dopiero wtedy usłyszałam wiwatujących wokół nas ludzi.

- Mam nadzieję, bo wtedy już nie będzie kolejnej szansy. - uśmiechnęłam się do niego przez łzy i też trzymałam go z całych sił w moich ramionach. Tęskniłam za jego zapachem, głosem i uśmiechem. Za jego dotykiem i pocałunkiem. Jeszcze kolejne osoby podchodziły aby złożyć życzenie Shawnowi. Ja stałam obok, ale tak aby nie przeszkadzać, ale też nie być daleko. Kiedy podeszła do mnie Karen i Aaliyah uśmiechając się od ucha do ucha poczułam pełnie szczęścia. Wiedziałam że były zachwycone przebiegiem zdarzeń. 

Shawn zaczął żegnać się z częścią gości, chociaż i tak spotka się z większością na wieczornej imprezie. Dlatego została nas tylko garstka. Rodzina Shawna i Ja. Chłopaki z Zosią poszli na miasto ze znajomymi z Toronto, a by udaliśmy się na faktycznie obiecany Shawnowi piknik rodzinny.

- Dalej nie wierzę, że tu jesteś - szliśmy z Shawnem za rękę, ponieważ Manny kierował naszą wycieczką, mogliśmy iść trochę dalej od reszty.  - Kiedy przyjechałyście, dziś ? I gdzie mieszkacie, teraz musicie w naszym hotelu koniecznie! 

- Hmm no tak jakby przyleciałyśmy wczoraj bardzo rano, twoi rodzice i siostra nas odebrali.- Shawn zatrzymał się i zrobił duże oczy ze zdziwienia. - A co do hotelu to raczej nie będzie problemu bo mieszkamy na tym samym piętrze.

- No nie wierzę, czyli ostatnie 24 godziny byłaś tak blisko a ja nic nie wiedziałem? Za to wiedzieli wszyscy pozostali ??

Uśmiechnęłam się i przytaknęłam, więc zaczęliśmy iść dalej.

- Nie no nie wszyscy. Wiedzieli tylko twoi rodzice i siostra a także Connor i Brian. Alessia dowiedziała się wczoraj wieczorem, a reszta dziś, chwilę przed Tobą.

- No to ładnie mnie załatwiliście. - zauważyliśmy że z oddali Manny wskazuje nam że za zakrętem będzie miejsce docelowe - Nie no cały ten występ był zajebisty. Nie spodziewałem się tego i Ciebie i chłopaków. Myślałem że przylatują dopiero na imprezę. 

- Strasznie się stresowałam tym występem. Czułam się jak na maturze, albo gorzej.

- A chciałem Ci powiedzieć, że rozmawiałem z wytwórnią. - spojrzał na mnie z poważną, ale nie surową miną.- Zadzwonili dziś rano, początkowo bałem się odebrać, jednak uznałem że pora stawić im czoła. Od razu zaczęli z grubej rury. Powiedzieli że szopka może się skończyć. Wyszło to gorzej niż myśleli, więc będzie tak lepiej. Powiedziałem, że zostanę w tej wytwórni tylko pod warunki, że podpiszemy umowę zawierająca punkt o braku ingerencji w moje prywatne życie. Dodatkowo tylko ja będę wybierał współpracę. Oczywiście ta sytuacja wcale nie powinna mieć miejsca i nauczyłem się bardzo dużo na tym błędzie.

I CAN'T HAVE YOU //S.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz