Act

3.7K 349 350
                                    

| George POV |

Stanąłem na szczycie schodów ubrany w satynową niebieską koszulę oraz białe rurki z dziurami na kolanach. Na palcach miałem kilka srebrnych pierścionków a na szyi delikatny także srebrny łańcuszek. Dodatkowo na uszach miałem bardzo delikatne długie kolczyki, przez które musiałem przebić sobie uszy. Powoli zszedłem po długich marmurowych schodach, przez które czułem się co najmniej jak książę. Na ich końcu stał stał starszy mężczyzna, w białej koszuli, na której miał  czarną kamizelkę od garnituru. Wyglądał bardzo przystojnie, jednak nie był w moim typie. Stanąłem przy nim niechętnie. 

- Gdzie idziemy? - spytałem cicho podczas gdy mężczyzna podał mi mój płaszcz. Założyłem go, od razu zapinając się, ponieważ wiedziałem, jak zimno jest na zewnątrz. 

- Idziemy na ważne spotkanie, będziesz tam jako mój narzeczony. - powiedział, także ubierając na siebie płaszcz. Popatrzyłem na niego zdziwiony. 

- Miało nie być żadnego łączenia się. Żadnych związków ani ni czegoś podobnego. - powiedziałem, patrząc na niego lekko wkurzony. On uśmiechnął się do mnie wrednie, a następnie chwycił moje ramie boleśnie, przez co jęknąłem cicho z bólu. 

- Rok już tu jesteś i jeszcze się nie nauczyłeś? Nigdy nie dotrzymuje układów, jeśli nic za nie nie dostanę. Ty masz całkiem ładną twarzyczkę, która jest mi potrzebna do zniszczenia mojego brata. Ogłoszę na spotkaniu, że za niedługo bierzemy ślub, później załatwię papiery i będziesz tu uwięziony na zawsze. - odpowiedział, przybliżając się do mnie. - Masz nic nie zrobić albo pożałujesz jasne? - zapytał, na co pokiwałem szybko głową czując coraz większy strach przez mężczyzną. W końcu mnie puścił i razem ruszyliśmy jego białym Ferrari do dobrego miejsca. Zatrzymaliśmy się przy ogromnym przeszklonym budynku. Mężczyzna wyszedł z samochodu i otworzył mi drzwi, aby upozorować, że to dla nas normalne. Wysiadłem i zaraz po tym mężczyzna chwycił moją dłoń, splatając nasze palce razem. Czujem jak moje poddenerwowanie rośnie, jednak musiałem udawać, że kocham bruneta. Dlatego uśmiechnąłem się lekko do niego idąc w ramię w ramię z nim do budynku. Naokoło nad było dużo mediów, którzy co chwilę robili nam zdjęcia, przez co czułem jeszcze większą presję, aby moja twarzy nie wyrażała strachu lub stresu. Weszliśmy do budynku i udaliśmy się, do windy. Tam nareszcie mogłem puścić dłoń mężczyzny i odsunąć się od niego.

- Na razie dobrze ci idzie. - powiedział, opierając się o barierkę. Pokiwałem lekko głową skołowany, bo nie wiedziałem jak zareagować na te słowa.

- Jak stąd wyjdziemy, pójdę do łazienki. - zakomunikowałem cicho, stając przed wyjściem do windy. Słyszałem, jak chłopak wzdycha cicho i także staje obok mnie.

- Poczekam przed drzwiami. Sam nie dojdziesz do głównej sali. - odpowiedział mężczyzna cicho. Miał wyjść kiedy chwyciłem jego dłoń. On obrócił się w moją stronę trochę zaskoczony moim nagłym zachowaniem. Wziałem głęboki oddech mówiąc sobie w myślach "teraz albo nigdy". Przyciągnąłem mężczyznę do siebie za krawat, wpijając się w jego usta. On mocno zdziwiony tym ruchem nie ruszał się przez kilka sekund i dopiero po nich położył swoje dłonie na moich biodrach. Korzystając z tego, że odwróciłem jego uwagę, delikatnie wyciągnąłem z kieszeni jego telefon. Czując, jak brunet chce się ode mnie odsunąć, pogłębiłem pocałunek, aby dalej jego uwaga została odwrócona. Kiedy mężczyzna przyciągnął mnie do siebie, schowałem jego telefon szybko do kieszeni swojego płaszcza. Dopiero wtedy odsunąłem się od niego, od razu spuszczając głowę oraz udając, że się rumienie. On objął mnie bez słowa, idąc do toalety. Wszedłem do pomieszczenia, od razu kierując się do jednej z kabin. Tam zamknąłem ją i wyciągnąłem telefon z kieszeni. Westchnąłem cicho, widząc blokadę telefonu. Chwilę siedziałem, myśląc, co mogę zrobić, aż w końcu w głowie pojawił mi się pomysł. Przesunąłem palec w prawo tak, aby pokazała mi się klawiatura numeryczna, z której mogłem zadzwonić na numer alarmowy. Szybko wpisałem numer do Amade i zadzwoniłem do niego.

- Halo?

- Amade, tu George. Nie mam za dużo czasu. W dużym przeszklonym budynku jest jakaś duża impreza. Jestem tam. - powiedziałem, od razu próbując przekazać chłopakowi jak najwięcej szczegółów.

- Okej postaram się coś wymyślić, aby cię uratować. - odpowiedział chłopak. Chciałem coś dopowiedzieć, jednak usłyszałem czyjeś kroki. Szybko rozłączyłem się, spuszczając wodę w toalecie, a następnie wychodząc z niej. Przy umywalce stał brunet, przez którego tu jestem. Umyłem szybko dłonie i wytarłem je w ręcznik papierowy.

- Zostawiłem chyba telefon w samochodzie. - powiedział do mnie, idąc do wyjścia.

- Znalazłem jakiś telefon w twojej willi na ziemi i nie wiedziałem, czyj jest. - powiedziałem, wyjmując telefon chłopaka z kieszeni. On zabrał go ode mnie, uśmiechając się lekko do mnie.

- To mój. Musiał mi wypaść. - odpowiedział, a następnie wyszedł z łazienki. Zrobiłem to samo, od razu chwytając jego dłoń, aby sprawiać pozory. Szliśmy przez długi korytarz, aż zatrzymał nas czyiś głos.

- Pan Schlatt?

✅ Pretty husband // Dreamnotfound [Zakończone] ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz