Obudziłem się przerażony. Nie wiedziałem co się dzieje. Rozglądałem się po pokoju w celu uspokojenia się. Szukałem czegokolwiek. Zacząłem szybciej oddychać i się trząść. Z nie znaczych mi przyczyn czegoś się bałem. Dotknąłem chłopaka siedzącego obok mnie a ten od razu złapał moją rękę i złączył nasze palce. Przymknąłem oczy i starałem się oddychać. Z nie najgorszym skutkiem.
- Dobrze się czujesz? - spytał podając mi wodę
- T-tak - odpowiedziałem
- Śniło ci się coś?
- Ch-chyba nie - mruknąłem w sumie sam nie wiedząc. Po prostu się obudziłem. I tyle. Na zewnątrz było jeszcze ciemno. Spojrzałem na zegar. 5:42. Za kilka minut zadzwoni budzik Hery. Będzie musiał iść do szkoły. Nie ma to jak wmawiać nauczycielom, że codziennie się trenuje i nie ma czasu na szkołę. Mądre. Ja bym nie wymyślił. Ale zawsze jest ten jeden dzień kiedy muszę zostać tu sam. Odpierdala mi. Szczerze. Ne wiem co ze sobą zrobić. Ja, siedemnastolatek z depresją, bez rodziny i przyjaciół. Bez pracy i pomysłu na życie. Witam w byciu mną. Spojrzałem w oczy starszego. Widziałem w nich obawę. Obawę, że coś sobie zrobię. Czy uzasadnioną? Tak. Czy potrzebną? Nie. Jeśli nie wyjdę z domu to nic mi i się nie stanie. Raczej. Hera pociągnął mnie za rękę więc musiałem położyć się na jego klatce piersiowej. Wtuliłem się w chłopaka i przymknąłem oczy. Czemu tak nie może być cały czas ? Dlaczego nie mogę czuć się cały czas tak jak teraz? To było by wspaniałe. Poczułem ciepły dotyk chłopaka na ramionach a potem pod koszulką na plecach. I budzik. No tak. Jeśli Hera teraz nie wyjdzie to nie zdąży do szkoły. Jeszcze ten rok i koniec. Prawdopodobnie wprowadzę się do niego i będziemy kombinować co dalej. Hera od dwóch lat mieszka w centrum Tokio. No cóż mamy do siebie daleko. Chociaż to jeszcze nic. Jeszcze trzy czy cztery lat temu mieszkał poza Tokio. W tedy to było kombinowanie jak się spotkać. Ale nie znaliśmy prawdziwych problemów. Dwóch trzynastolatków chcących się spotkać. Przyjaciele. W tedy jeszcze tak.- Jebać to - rzucił telefonem i agresywnie wpił się w moje usta. Ciekawe ile czasu się powstrzymywał. Nie oddałem pocałunku. Za wiele wspomnień. Za bardzo się boje. Ufam mu ale - wybacz - spuścił głowę a mi zrobiło się głupio. Hera podoba mi się jak cholera tylko jest to jedno ale. Po prostu nie chce powtórki z poprzedniego związku.
- To nie twoja wina - wyszeptałem. Chłopak podniósł głowę zdziwiony. - Po prostu
- Nie chcesz znowu tego przeżyć - przerwał mi. Hera wie wszystko co się w tedy działo. Pomógł mi. - Wybacz - znów spuścił głowę. Zdenerwowany lekko go pocałowałem. Jestem bottom jak cholera ok? On od razu przejął kontrolę nad pocałunkiem. Zmusił mnie żebym usiadł mu na kolanach. Chwilę się opierałem ale nie trwało to długo. Czuję się zupełnie inaczej. To co robi Hera jest szczere. Nie udaje. Zarzuciłem ręce na jego kark a on pogłębił pocałunek dodając do niego języki.Czuję się bardzo dziwnie. Chwile temu całowałem się z moim najlepszym przyjacielem. Czy coś do niego czuję? Nie wiem. Czemu określenie swoich uczuć musi być tak cholernie trudne? J-ja... jestem chujowy. Robię mu pierdolone wyrzuty sumienia a przecież nie zrobił nic złego. Wiem jak działa zwykłe opuszczenie wzroku. Łzy zaczęły cisnąć mi się do oczu. Za dużo. Słona ciecz spłynęła mi po policzku. Hera podniósł mój podbródek przez co musiałem na niego spojrzeć. Zacząłem skanować jego twarz. Jak zwykle bez emocji. Tylko lekko różowe policzki. Moje oczy wyrażały strach. Okropny strach. Nigdy, nawet kiedy był zły nie czułem takiego przerażenia. Nie przed nim. Przed sobą. Przed tym, że znów zrobię coś źle.
- Byron słuchaj - zaczął cicho - nie chce cię do niczego zmuszać. Wiesz, że nie zrobię nic wbrew tobie - uśmiechnął się - mam jedną prośbę - pokiwałem głową - pozwól mi mówić do ciebie Aphordi - moje policzki przybrały najbardziej czerwony odcień jaki istnieje - chcę pokazać ci lepszy świat i udowodnić, że życie może być bajką. Pozwól mi to zrobić. - nigdy nie spodziewał bym się czegoś takiego. Bez słowa przytuliłem chłopaka. Raz w życiu usłyszałem coś takiego. Przeklinam ten dzień. Ale teraz nie myślę już, nad konsekwencjami. Chce je poczuć. Chce zobaczyć co się stanie. Czy życie może być wspaniałe? Chuj wie. Chce mu zaufać. Chce lepszego życia. Chce jego?
† † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † † †
Troszkę krócej ale jest
Więc kto spodziewał się takiego obrotu spraw? Wcale nie wszyscy prawda? *Wyczucie sarkazm*Więc. Jak żyjecie? Jak na zdalnych?
Osobiście umieram ale takt o git.
Miłego dnia czy tam nocy światełka.
CZYTASZ
Bez granic| Inazuma Eleven
Fanfic× ZAKOŃCZONE× TW: samookaleczenie, samobójstwo, depresja ... -Aphordi - usłyszałem głos. Nawet wiem do kogo należał. Powoli otworzyłem piekące oczy i spojrzałem na osobę leżącą koło mnie. O głowę wyższy brunet leżący obok bez koszulki. Mogę budzić...