- Cholera - warknął Hera słysząc dźwięk telefonu. Dzwoni od kilku dobrych godzin a on jest coraz bardziej zdenerwowany. Odebrał. - Mówiłem ci z dziesięć razy, że rezygnuję! - krzyknął i się rozłączył. Od pierwszego telefonu strasznie się denerwuje. Szczerze nie mam pojęcia o co może chodzić. Wolę nie pytać. Nie chcę go bardziej zdenerwować. Telefon wylądował gdzieś na podłodze a chłopak obok mnie na łóżku. Wtuliłem się w niego i czekałem aż trochę się uspokoi. Od paru dni ciągle jest bardzo wkurzony i zestresowany. - Wybacz - mruknął cholernie seksownym niskim głosem - nie dają mi spokoju - odwrócił się tyłem zmuszając mnie do zdjęcia z niego rąk. Lekko zwiódł mnie z tropu. Powinienem coś zrobić? Oczekuję czegoś ode mnie? Nie wiem. Zapytać czy nie? Nie chcę roztrząsać tematu ale może mogę mu pomóc.
- H-hera - zająkałem się
- Tak? - spytał najłagodniejszym głosem na świecie
- Wszystko w porządku? Stało się coś? - lekko zdenerwowany zapytałem nie licząc na żadną odpowiedź. Jednak tak owa przyszła. Chłopak usiadł na brzegu łóżka i oparł twarz na dłoniach.
- Ash - syknął - nie chciałem ci mówić. - warknął niezadowolony a ja bałem się ruszyć - Dostałem propozycję gry - zatrzymał się - w klubie piłkarskim za granicą. - zatkało mnie. To dlatego był taki zdenerwowany? O to chodziło? No ciekawe. - Mój ojciec zgodził się za mnie. To było jeszcze przed osiemnastką - trochę dawno - dowiedziałem się tydzień temu - okej to wiele wyjaśnia - wczoraj powiedziałem, że rezygnuje a od rana dobija się do mnie ojciec i menadżer tej drużyny.Spuścił głowę. Tylko czemu zrezygnował?
- Cz-czemu zrezygnowałeś? To dla ciebie szansa. - wyszeptałem bojąc się reakcji
- Czemu zrezygnowałem? To chyba oczywiste. Po pierwsze nie gram już w piłkę. A po drugie nie zostawię cię tu samego, jeszcze mnie nie pojebało na tyle. - zaśmiał się. Czyli mam rozumieć, że jestem jednym z powodów? Miło a z drugiej strony nie chce być dla niego ciężarem. - Chcesz się przejść? - kiwnąłem głową. Zaczęliśmy się zbierać. Na dworzu robi się coraz chłodniej więc coraz lepiej egzystuje mi się w bluzach. Zarzuciłem habrową bluzę i przeczesałem włosy. Założyłem czarne Vansy i zabrałem telefon. Przy drzwiach wyjściowych zobaczyłem chłopaka wpatrzonego w telefon. To ostatnio częsty widok. Podszedłem i czekałem aż mnie zauważy. Stałem tak kilka minut aż się zirytowałem i zabrałem mu telefon. Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony i tylko się zaśmiał zabierając mi urządzenie. Czemu on jest taki silny? To nie powinno tak działać. Wyszliśmy z kamienicy i szliśmy standardową drogą w stronę centrum. Rzadko rozmawiamy kiedy gdzieś jesteśmy, nie wiem czemu. W tedy po raz setny tego dnia zadzwonił telefon chłopaka. Prawie nigdy nie słyszę tego dzwonka a dziś zdążył tak mnie zdenerwować jak nigdy.- Halo? - warknął zdenerwowany Hera
- Co proszę? - spytał ironicznie - Chyba cię coś boli - krzyknął- Tak już idę - warknął- No kurwa powiedz matce żeby z domu wyszła bo któryś z nas może tego nie przeżyć- krzyknął z nienawiścią w oczach a ja lekko wystraszony wpatrywałem się w chłopaka który kipiał wkurwieniem - Chodź - powiedział bardzo spokojnym tonem - muszę przejść się do domu. - uśmiechnął się. To był najbardziej nieszczery uśmiech jaki w życiu widziałem. Posłusznie poszedłem za Herą w stronę jego domu. W gimnazjum często tam bywałem. Ciekawe czy coś się tam zmieniło.
- Właściwie z kim rozmawiałeś? - spytałem jednak od razu tego pożałowałem. Mięśnie chłopaka napięły a mi zrobiło się głupio.
- Ojciec. - wysyczał. To wystarczyło, żeby mnie uciszyć. Po jakimś czasie złapałem go za rękę chcąc uspokoić z całkiem nienajgorszym skutkiem. Hera lekko wyluzował się a to było dla mnie najważniejsze. Jego relacje z ojcem zawsze były dziwnie napięte. Zawsze miał zbyt wygórowane oczekiwania względem chłopaka co do wszystkiego. Od ubioru, zachowania przez piłkę do ocen. Niestety rzadko kiedy udawało mu się sprostać. Wymagający rodzice to najgorsi rodzice. Przynajmniej on tak zawsze powtarzał. Jego rodzice ostatni raz widzieli miej jakieś cztery lata temu? Może dawniej. Hera nie proponował siedzenia u niego. Ja raczej też tego nie chciałem. Ciekawe czy powiedział im o swojej orientacji. Głupek! Na pewno tego nie zrobił. I raczej jeszcze długo nie zrobi. Za duży ma konflikt z ojcem. Obydwaj to raczej wybuchowe charaktery. Wolę nie być w momencie ich kłótni. Mam nadzieję, że żaden z nich nie powie za dużo. Często ratowałem dupę Herze no "bo tak przy gościach nie będziemy się kłócić". Teraz nie chcę się mieszać. Mało mam własnych problemów? Droga minęła nam na przyjemnej ciszy. Żaden się nie odzywał co nam pasowało. Tak na prawdę idziemy w paszczę lwa. Doszliśmy do ogromnego oszklonego budynku. Weszliśmy od środka a następnie skierowaliśmy się do windy. W takowej również panowała cisza a stres rósł we mnie z każdą sekundą. Winda zatrzymała się a my wysiedliśmy. Hera otworzył drzwi kluczem i wszedł pierwszy. Przede mną widniało tradycyjne japońskie mieszkanie. Kapcie ustawione przed wejściem to już tradycja. Nic się nie zmieniło. Przy stole siedziała kobieta popijając kawę.
- Hera? To ty? - spytała spokojnie na co dostała tylko szybkie "tak" od mojego... ale to dziwie brzmi... chłopaka - Ojciec chciał cię widzieć - stwierdziła - jest w kuchni. - smętnie kiwnęła głową - O kto jest z tobą? - zapytała ciekawsko - Czy to Byron? - oczy jej się zaświeciły a ja kiwnąłem głową - Jejku nic się nie zmieniłeś. - zaśmiała się
- Pani również - odparłem jakby to była prawda. Kobieta wyglądała zupełnie inaczej. Kiedy ostatni raz ją widziałem tętniła życiem, wiecznie uśmiechnięta a teraz? Ma wory pod oczami i smutny wyraz twarzy.
W tedy z kuchni wyszedł wysoki, trochę grubszy mężczyzna w okularach. Od razu zwrócił na nas uwagę a ja wystraszony cofnąłem się za chłopaka.
- Co ty sobie wyobrażasz co gówniarzu? - krzyknął w naszą stronę - Jak śmiałeś zrezygnować! - wydarł. Boję się kiedy ktoś krzyczy - Piłka to twoja przyszłość! Nie po to wydawałem setki tysięcy żebyś mi teraz rezygnował! - krzyczał dalej - Do puki mieszkasz tu będziesz słuchał się tego co mówię!
- A pomyślałeś, że może nie chcę?! - również krzyknął Hera - Nie obchodzi cię to na czym mi zależy! Skończyłem z piłką już dawno! A to że nie możesz tego zaakceptować nie jest moich jebanym interesem! - krzyczał chłopak - Mam inne priorytety - warknął
- Jakie ty możesz mieć priorytety? - zakpił - Jesteś rozpuszczonym dzieciakiem który stracił ostatnią szansę rozwoju!
- To że ty chcesz bym szedł w piłkę nie znaczy że na też tego chcę!
- A kim chcesz być hm?! Nie skończyłeś nawet szkoły! Zostaniesz nikim gówniarzu! Nikim! - zamachnął się by go uderzyć jednak...
† † † † † † †
Hej
Bawię się w Polsat xD. Jak się czujecie?
Ja osobiście czuje się jakby przejechała po mnie jakaś jebana koparka. Ledwo udało mi się poprawić ten rozdział bo usnąłem w połowie czytania. Well, zmęczenie mnie rozkurwia. Mam nadzieję że u was lepiej miśki 💕
Generalnie to co myślicie o rozdziale?
Mi szczerze się podoba ale wasza opinia jest najważniejsza 💕💕
Miłego dnia/nocki ❤️
CZYTASZ
Bez granic| Inazuma Eleven
Fanfic× ZAKOŃCZONE× TW: samookaleczenie, samobójstwo, depresja ... -Aphordi - usłyszałem głos. Nawet wiem do kogo należał. Powoli otworzyłem piekące oczy i spojrzałem na osobę leżącą koło mnie. O głowę wyższy brunet leżący obok bez koszulki. Mogę budzić...