Wysłałem pytające spojrzenie Herze który świetnie się bawił oglądając moją wkurzoną twarz. Nawzajem mordowaliśmy się wzrokiem. Pierwsze co dostrzegłem to smukła damska sylwetka. Ta sama granatowa bluza i białe do niczego nie pasujące buty. Jako drugie zobaczyłem białe jak śnieg włosy i ich właściciela ubranego w klubowy dres z torbą na ramieniu. Patrzyłem w jego oczy wyrażające skruchę i smutek czego absolutnie nie zrozumiałem. Kontakt wzrokowy utrzymywał się chwilę ale zdenerwowany zerwałem go. Poczułem zaciskający się żołądek i stres. Nie rozmawiałem z nimi od, no dawna. Ich wzrok przeszywał mnie na wylot. Mnie, moje oczy, moją sylwetkę, moje krótsze niż wcześniej włosy i moją bladą twarz. Ja sam wlepiłem wzrok w ziemię nie wiedząc co powiedzieć i czy w ogóle coś powiedzieć. Z zamyślenia wyrwał mnie głos bruneta stojącego obok mnie.
- Widzimy się później - uśmiechnął się a moje źrenice rozszerzyły się z przerażenia. Zamierza mnie z nimi zostawić? Z prześladowczynią i toksycznym byłym który mnie wykorzystał? Miło z jego strony. Nie zamierzam z nimi o niczym rozmawiać. To jeden z nielicznych zamkniętych rozdziałów w moim życiu. Odciąłem się od nich rok temu i to mi wystarczy.- Więc - usłyszałem głos Axel'a na co podniosłem głowę - chcieliśmy cię przeprosić - powiedział a mnie zatkało. Chłopak który bawił się moimi uczuć- za wszystko co cię przez nas spotkało - zbladłem. Dwie z trzech osób które zgotowały mi piekło nagle mnie przepraszają
- Właśnie - uśmiechnęła się dziewczyna. O chuj tu chodzi? - chce cię przeprosić za wszystko co o tobie mówiłam. Na prawdę tak nie uważam i wybacz że zajęło mi to tyle czasu, ale chcę być z tobą szczera - oczy dziewczyny zaszkliły się - nigdy nie chciałam sprawić ci przykrości. - spuściła głowę. Czy to dziwne że moja twarz jak zawsze była pusta i bez emocji? Nie robi to na mnie wrażenia. Nie mam też żadnej gwarancji, że którekolwiek z nich mówi prawdę. Chociaż to wszystko wygląda tak w chuj szczerze to nie chce mi się wierzyć, że to prawda. - Ode mnie to tyle - wyciągnęła rękę którą chwyciłem - wy macie więcej spraw do wyjaśnienia - uśmiechnęła się i odeszła.
- Chcesz się przejść? - a ja poczułem jak moje serce po raz kolejny rozpada się na milion części. To jedno zdanie przywołuje tak wiele wspomnień. Tak wiele bolesnych wspomnień a mimo to bez zająknięcia wyszedłbym w tą relacje jeszcze raz.
Kiwnąłem głową i wyszliśmy ze stadionu. Powoli kierowaliśmy się w stronę parku. Szliśmy wolno i w ciszy. Gdyby to było w tedy, złapałbym go za rękę i cieszył się tą ciszą ale teraz? Nie znam go a on mnie. Nie wiem z kim idę i czego chce ode mnie. Przestałem mu ufać a mimo to tak bardzo mi go brakowało przez te wszystkie miesiące. Właściwe to czemu Hera zaaranżował to spotkanie? Po chuj mu to. Nic to nie wniesie do mojego czy jego życia więc jest mu to nie potrzebne. W pewnym momencie nie wytrzymałem. Złapałem chłopaka za koszulkę i krzyknąłem.- O co wam chodzi co?! - wydarłem się - Po dwóch latach nagle sobie o mnie przypominasz? Po tym wszystkim co mi zrobiłeś masz jeszcze czelność prosić mnie o wybaczenie?! - lekko go popchnąłem - Dla ciebie to jest zabawne? Wchodzisz do mojego życia, sprawiasz, że się w tobie zakochuje a potem perfidnie to wykorzystujesz i mnie ośmieszasz! A teraz nagle co? Zjawiasz się i myślisz, że wszystko będzie tak jak wcześniej?! - wykrzyczałem mu w twarz. Wszystko co mi zrobił. Zniszczył psychikę i sprawił, że chce się zabić.
- W-wiem Aphordi - nie dokończył nawet myśli
- Nie nazywaj mnie tak - warknąłem
- B-byron ja wiem, że zjebałem i-i p-przepraszam za to - głos mu się łamał a z mojej twarzy zniknęły emocje - wiem co o mnie myślisz. I słusznie. Zniszczyłem to co było między nami i przepraszam, przepraszam za wszystko co zrobiłem. Za te zdjęcia, plotki i wyzwiska. Nie chciałem żeby nasza historia tak się skończyła - łzy zaczęły płynąć mu po policzkach - Tęsknię za tobą ok? - tego się nie spodziewałem - Tęsknię za tobą jasne? Nic nie wygląda już tak samo w moim życiu. Bez ciebie to nie ma sensu. Wszystko co robię, robię z nadzieją że wrócisz. Że któregoś razu obudzę się widząc cię obok siebie. To ja zjebałem i wiem o tym. A przychodzenie do ciebie po dwóch latach jest żałosne. Ale muszę cię przeprosić i powiedzieć jak bardzo mi przykro. - nic. Nic już na mnie nie zadziała. Nie dam się więcej zmanipulować a w szczególności przez niego.- To teraz ja ci coś powiem - warknąłem wściekły - nie wierze ci. W żadne twoje słowo. - na jego twarz wpłynęło zdziwienie - mam gdzieś czy mówisz na serio czy kłamiesz. Zniszczyłeś mnie rozumiesz? - zaśmiałem się ironicznie - Zniszczyłeś moje życie. Wszystko co złego spotkało mnie w szkole to twoja i Ivy zasługa. Rozesłałeś moje zdjęcia po internecie. Po czymś takim nie da się znowu zaufać czaisz? Pozwoliłem ci się dotknąć i wykorzystać. Pozwoliłem ci poznać mnie. Widziałeś o mnie wszystko a potem wiedział już każdy. Moje sekrety, całą przeszłość. To co ukrywałem przed światem przez ciebie stało się publiczne. Wszyscy wiedzieli, że mój ojciec to morderca i ćpun a ja sam jestem sierotą. Po czymś takim nie patrzę na ciebie tak samo. Cholera. Dla samego twojego głosu przeszedłbym to jeszcze raz. Dla twojego dotyku i smaku twoich ust. Mógłbym zrobić to znowu. W innym czasie i okolicznościach. Nie dam ci się znowu zmanipulować. Każde najmniejsze słowo z twoich ust to kłamstwo. Byłeś w stanie mnie upokorzyć tylko dla zabawy. Jak mam teraz ci uwierzyć, że szczerze mnie przepraszasz? Tyle razy odchodziłeś i wracałeś. Sprawiłeś, że byłem w stanie przybiec do ciebie i na kolanach przepraszać za nic. Bo ty miałeś taki kaprys. Moja psychika siadła. Mam gdzieś czy ktoś się o tym dowie czy nie. Przez ciebie próbowałem się zabić! - pojedyncza łza spłynęłam po moim policzku - Codziennie ciąłem się bo myślałem, że nasze zerwanie to moja wina. Wmówiłeś mi, że jestem nic nie wartym śmieciem a ja w to uwierzyłem. Wierzyłem we wszystko. Nienawidzę cię. Nienawidzę cię Axel Blaze! - odbiegłem od niego jak najdalej. Swoje kroki skierowałem do mojego mieszkania. Wszedłem z czerwonymi od płaczu oczami i zamknąłem drzwi. Zsunąłem się po nich i schowałem twarz w kolana. Cicho łkałem wiedząc, że Hera może gdzieś się tu kręcić. I miałem rację. Po chwili poczułem jak duże ramiona oplatają mnie na około. Nie przestawałem płakać. Jednak zaczęłam we mnie narastać niepohamowana złość. Odepchnąłem chłopaka od siebie i wstałem.
- Po chuj kazałeś mi się z nimi spotkać! - wydarłem się - Nie rozumiem! Po co? Ta dwójka zniszczyła mi życie - znów zacząłem płakać - nic dobrego z tego nie mogło wyjść. Wiesz co? Nienawidzę cię chuju! Słyszysz wypierdalaj stąd! - wydarłem się i dotarło do mnie co powiedziałem. Właśnie podniosłem głos na jedyną osobę która ze mną została. Na osobę która zawsze była. Na osobę która codziennie siedzi ze mną i ratuje moją psychikę. Po raz kolejny rozpłakałem się z bezsilności. To był ten jeden moment kiedy jedyne co chciałem to położyć się do łóżka i mieć wyjebane. Poczułem jak ktoś mnie przytula. Nie wierzę w niego. Zaczął głaskać moje włosy i mnie uspokajać. Otarł moje łzy i znów mnie przytulił. Łapczywie próbowałem złapać oddech. Po chwili przestałem dotykać ziemi. Hera podniósł mnie z podłogi i zaniósł do mojego w sumie to naszego pokoju. Skuliłem się na nim przyciągając go do siebie. On również się położył i zaczął bawić się moimi włosami. Z moich oczu popłynęło kilka łez. Jak mogę być dla niego tak chamski. On zrobiłby dla mnie wszystko a ja? Ja drę się na niego. Brawo Byron.- Hej - otarł słoną ciecz kciukiem - jest ok - uśmiechnął się na co nie wytrzymałem. Usiadłem i spojrzałem w jego oczy.
- Nie, nie jest ok - wysyczałem - Nic nie jest ok Hera. Zrobiłeś dla mnie tak wiele a ja przez rozjebaną psychikę zachowuje tak jak się zachowuje. Palne coś czego potem cholernie żałuję a najgorsze jest to, że to ty zawsze ode mnie dostajesz. Nie chcę żeby to tak wyglądało rozumiesz? Od nikogo nie usłyszałeś tyłu okropieństw co ode mnie. Traktuję cię jak ostatniego śmiecia a ty ciągle ze mną tu siedzisz. Jesteś w chuj wyrozumiały. Zawsze jak coś odjebię to ty przytulasz mnie i mówisz, że wszystko jest ok. Nic nie jest ok. Zachowuje się jak cham. Nie doceniam tego co dla mnie robisz. Hera ja naprawdę nie chce żebyś słyszał takie rzecz a zwłaszcza ode mnie. Nigdy nie powinienem nawet pomyśleć o podniesieniu na ciebie głosu a tym bardziej mówienia ci tego co wcześniej. Nie myślę tak. Nigdy bym tak nie pomyślał gdyby nie to, że się nie kontroluje. Jednego dnia jestem miły a drugiego jestem najgorszym chujem. Nie wiem kiedy przestać. Nie zważam na słowa i cię ranie. Hera ja tak nie chce. - spuściłem głowę i zacisnąłem dłoń na pościeli.
- Oczywiście, że tak nie myślisz młody - złapał mnie za rękę - wiem to. Działasz impulsywnie i nie myślisz i konsekwencjach. Gdybym wiedział, że mówisz to na serio to faktycznie by bolało. Ale to nie twoja wina. Nie ważne co powiesz i co zrobisz. Zawsze ale to zawsze będę przy tobie. - lekko mnie pociągnął a ja położyłem się do łóżka.
Nie mogę tyle myśleć. Chcę spać. Zamknąłem oczy i po chwili zasnąłem.
†††
Hej! Trzeci rozdział.
Co myślicie? Jest ciekawie? Co uważacie o Bayron'ie? I najważniejsze. Jak myślicie, kim są dla siebie Hera i Byron?
Miłego dnia/ wieczoru
CZYTASZ
Bez granic| Inazuma Eleven
Fanfiction× ZAKOŃCZONE× TW: samookaleczenie, samobójstwo, depresja ... -Aphordi - usłyszałem głos. Nawet wiem do kogo należał. Powoli otworzyłem piekące oczy i spojrzałem na osobę leżącą koło mnie. O głowę wyższy brunet leżący obok bez koszulki. Mogę budzić...