Rozdział 12

5.5K 463 150
                                    

*Harry's pov*

Obudziłem się z ogromnym bólem głowy, ledwo mogąc się podnieść. W pierwszej chwili nie za bardzo wiedziałem co się dzieje, ale już po chwili natłok wspomnień z wczorajszego dnia zaatakował moją głowę.

Louis.

Właśnie, mój Lou.

Dzwonił do mnie kiedy ja zapijałem smutki z whiskey.

Sam się dziwię, że sięgnąłem po alkohol, bo zawsze starałem trzymać się z daleka od tego całego gówna. Owszem, na imprezie wypiłem piwo czy drinka, ale nigdy nie urządzałem sobie takich libacji.

A teraz mam cholernego kaca i nie mam sił wstać z łóżka. Spojrzałem na zegarek na szafce.

7:14

Ledwie otworzyłem oczy, a za godzinę muszę iść do pracy.

Z jękiem wyczłapałem się z łóżka, udając się w stronę łazienki.

Po drodze wziąłem tylko jakieś ubrania i wszedłem pod prysznic, chcąc ukoić własne myśli.

Oczywiście w mojej głowie od razu pojawił się obraz niebieskookiego bruneta. 

Kiedy zadzwonił do mnie, a ja odebrałem będąc pijanym, na pewno pomyślał sobie o mnie jakiś pieprzone złe rzeczy. 

Zależy mi na nim. Tak cholernie mi zależy, ale boję się. 

Sam nie wiem czego.

Czy jestem zakochany?

Nie, chyba nie.

To uczucie, które czuję kiedy Louis jest blisko... Jest tak bardzo różne od tego, jakie odczuwałem będąc z Nickiem.

Grimshaw dawał mi bezpieczeństwo, otuchę, ukojenie i rozrywkę.

Jednak prawie w ogóle nie było go w domu, ponieważ zawsze miał wymówki, że praca tu, praca tam. Uwielbiał swoją pracę prezentera radiowowego i czerpał z niej radość oraz motywację.

Jednak zapomniał o naszej rocznicy, a każda nasza kłótnia kończyła się tak samo.

W sumie Nick miał rację. Odkąd w moim życiu pojawił się Tomlinson, wszystko uległo zmianom. 

Nie rozmawialiśmy z Grimmym zbyt dużo, z jednej strony przez jego pracę, a z drugiej strony przez to, że większość swojego czasu, w ciągu ostatnich kilku miesięcy, spędzałem z Lou.

Nie żałuję tego, że poznałem mojego pracodawcę. Tomlinson to przystojny, inteligentny, zabawny i troskliwy mężczyzna, a kiedy się denerwuje, tworzy mu się taka słodka zmarszczka na czole. To on został ze mną, kiedy Nick zapomniał o naszej rocznicy, to on mnie wspierał.

I przez chwilę nawet miałem taką nadzieję, że może odwzajemnia chociaż część tych uczuć, którymi ja go darzę.

Ale myliłem się, tak kurewsko się myliłem. On po prostu uciekł z tego gabinetu i nie widziałem go od kilku dni.

Wyszedłem spod prysznica i założyłem na siebie czarne obcisłe rurki i czarny T-shirt z nadrukiem jakiegoś zespołu. Ułożyłem swoje włosy i byłem w znośnym stanie używalności.

Nie było ze mną najgorzej. Kac już powoli mijał, głowa tylko lekko pulsowała z bólu. Wziąłem jeszcze jakieś tabletki przeciwbólowe i poszedłem do swojej sypialni po telefon. Na szafce nocnej zauważyłem jakąś kartkę. 

Podniosłem ją i po charaktere pisma od razu wiedziałem od kogo ona jest.

'Harry.. Martwiłem się o Ciebie i postanowiłem sprawdzić czy nic się nie stało. Zadzwoń do mnie jak się obudzisz. Lou xx'

Destroyed // larry stylinson part 1✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz