Rozdział 10

5.5K 440 27
                                    

*Harry's pov*

Zadzwonić? Nie zadzwonić? Zadzwonić? Nie zadzwonić?

Chodziłem w kółko po pokoju i zastanawiałem się czy zadzwonić do Louisa, czy może lepiej nie. Martwiłem się o niego. Wczoraj go nie widziałem i dziś też nie pojawił się w pracy. Madison powiedziała mi, że Tomlinson po prostu poinformował ją, że go nie będzie i tyle.

Siedziałem w swoim gabinecie, nie mając zapału do pisania artykułu o jakichś popieprzonych sprawach politycznych. Nie miałem zapału i chęci, a także nie lubiłem pisać o polityce. Dlatego też nie śpieszyło mi się do pracy.

Odkąd wczoraj Nick wyjechał, nie myślałem jeszcze o tym co między nami będzie. Postanowiłem sobie, że najpierw porozmawiam z Louisem, a potem będę o tym myślał.

Problem w tym, że nie mam jak z nim porozmawiać. Są dwie opcje: albo mnie unika, albo coś się stało.

Chyba lepiej będzie jak do niego zadzwonię.Tak zrobię. 

Wziąłem telefon do ręki, odnajdując kontakt o nazwie 'Louis', szybko nacisnąłem zieloną słuchawkę, zanim się rozmyśliłem.

Nie odbiera.

Kolejny raz.

Nie odbiera.

Kiedy za siódmym razem znów nie było odpowiedzi, dałem sobie spokój.

Ze zrezygnowaniem rzuciłem telefon na biurko. Pewnie szybka cała popękała, ale mało mnie to teraz obchodziło.

Próbując nie myśleć o swoim szefie, wyszedłem z redakcji idąc w nieznanym, nawet sobie, kierunku.

*Louis's pov*

Po otrzymaniu telefonu od pani Donnwater jak najszybciej udałem się w drogę do Doncaster. Sam nie wiem dlaczego. To chyba był jakiś impuls.

Przez prawie 5 lat nie widziałem swojej rodziny. Kiedy miałem 17 lat uciekłem z domu. 

Dlaczego?

Z jedenej strony był to nastoletni bunt, ale z drugiej strony miałem dość życia z nimi.

Ojciec zawsze był surowy. Kiedy coś przeskrobaliśmy to nie patrzył gdzie bije. Wiele razy mnie uderzył. Mnie i moje siostry- Phoebe, Lottie i Georgie.* Zresztą nie tylko nas. Mamę także. Bił, pił, ale mama mówiła, że go kocha.

Udawała, że tego widzi, jak cierpimy, i że o tym nie wie. Wolała nie przeciwstawiać się ojcu.Może i byłem egoistą uciekając z domu, ale cóż...

Kiedy uciekłem, nie miałem się gdzie podziać. Miałem szczęście, że mój przyjaciel mi pomógł. Zaynowi zawdzięczam bardzo wiele. To on załatwił mi moją pierwszą pracę w restauracji jego rodziców. Mogłem wtedy skończyć dziennikarstwo. Po studiach postanowiłem się usamodzielnić. 

Zawsze chciałem zostać dziennikarzem więc realizowałem swoje marzenia. Dostałem pracę w jakiejś lokalnej gazecie i tam zainteresował się mną sam Arthur Sulzberger- wydawca New York Times. Zaproponował mi współpracę i w ten sposób cała moja kariera się rozwinęła. Zarabiałem dużo kasy pracując dla Sulzbergera. Teraz cała sieć Timesa należy do mnie, lecz wszystkim w dalszym ciągu koordynuje Arthur.

Nigdy nie żałowałem decyzji o mojej ucieczce. Zawsze uważałem, że słusznie postąpiłem. Jedyne czego nie mogłem znieść to fakt, iż moje siostry tam zostały.

Z Phoebe i Georgią nie mam żadnego kontaktu do teraz, ale Lottie kontaktowała się ze mną. Kilka razy mnie nawet odwiedziła. Z tego co wiem to aktualnie mieszka w Seattle.

Destroyed // larry stylinson part 1✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz