Rozdział 13

5.3K 462 356
                                    

#HappyBirthdayEdSheeran

******

*Harry's pov*

 - Co masz na myśli? - spytałem, niepewnie podchodząc bliżej Louisa.

- Harry... Moje życie jest tak popieprzone, że nawet sobie tego nie wyobrażasz i nie chcę cię w nie wciągać.

Co?

- Nie jesteś płatnym zabójcą, ani żadnym innym przestępcą? - spojrzałem na niego z niepokojem.

- Nie, Harry - uśmiechnął się delikatnie - Nie to miałem na myśli.

- Więc o co ci chodzi? - nie rozumiałem za bardzo o czym mówił.

- Kurwa, nie mogę - westchnął Tomlinson.

Nie miałem nawet szansy zastanowić się nad tym o czym mówi, bo Louis gwałtownie przecisnął swoje usta do moich.

W pierwszej chwili nie wiedziałem jak zareagować przez szok, który mnie ogarnął. Jednak po kilku sekundach zrozumiałem co się dzieje.

Louis mnie całował.

Po chwili wahania odwzajemniłem pocałunek, synchronizując nasze usta.

Louis całował mnie z pasją, pożądaniem i czymś na pozór zapewnienia. Zapewnienia, że będzie tutaj, obok mnie.

Przeniosłem swoje ręce na biodra Louisa i przyciągająłem go bliżej siebie. Tomlinson w odpowiedzi jęknął w moje usta, ciągnąć mnie za włosy.

Lekko rozchyliłem wargi na co starszy mężczyzna od razu zareagował, zaczynając językiem badać moje podniebienie.

Nasze języki współgrały ze sobą, badając się nawzajem.

To było, takie kurwa idealne.

Jego usta, jego dotyk i...

To po prostu Louis, który mimo tego 'popierzonego życia' jest dla mnie kimś ważnym, komu ufam i jestem w stanie poświęcić się dla niego.

Dopiero kiedy zabrakło nam powietrza, oderwaliśmy się od siebie lekko dysząc.

Spojrzałem na twarz Louisa, który próbował ukryć wszystkie buzujące w nim emocje. Można było zauważyć ekscytacje, fascynacje, ale także pewnego rodzaju strach.

- Ehm...- odchrząknąłem, nie wiedząc jak mam zareagować.

W końcu to on mnie pierwszy pocałował. 

- Harry... - szepnął, odsuwając się ode mnie - J-ja nie...

- Spokojnie - mruknąłem.

Czyli teraz ja mam być tym odważnym i rozsądnym?

- Co my robimy? - wykrzyknął zdenerwowany - Przecież ja cię tylko zranię.

- Nie, Louis - zaprzeczyłem gwałtownie - Cokolwiek tak niszczy twoje życie to można to zmienić.

- Tak naprawdę ludzie się nie zmieniają. Nie zmienię się, taki już jestem - usiadł na biurku wpuszczając głowę w dół.

- Zmieniają LouLou, wierzę w to - stwierdziłem, będąc pewnym swoich słów.

- Jeśli mają dla kogo się zmienić. Ja już jestem zniszczony.

- Nie martw się, ja też - westchnąłem.

- Nie Harreh, to dzięki tobie staję się lepszy - spojrzał na mnie tymi swoimi niebiańskimi oczami.

- Chcesz powiedzieć, że...

Destroyed // larry stylinson part 1✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz