5

117 4 0
                                    

    "Gdzie ja jestem? Aa, no tak. U Pawła w domu. Ciekawe, co robi." Patrzę na zegarek. Spałam godzinkę. Dobra, starczy. Teraz mamy niecałą kolejną godzinę, żeby się ogarnąć i wrócić. Wstaję z łóżka i podchodzę do krzesła. Przydałoby się przebrać. Najpierw jednak pójdę sprawdzić, co robi Paweł. Otwieram drzwi i wychodzę na korytarz. Zaglądam do kuchni, ale nikogo w niej nie ma. Łazienka tez pusta. W pokoju gościnnym cisza. Wchodzę do salonu i widzę, ze leży na plecach na kanapie. Jedną rękę ma pod głową, a druga leży na książce na jego klatce piersiowej. Podchodzę i delikatnie wyciągam ją spod jego ręki. "Pamiętnik" Nicholasa Sparks'a. Uwielbiam to, jedna z najbardziej romantycznych historii, jakie znam. Patrzę na niego z rozczuleniem i w tym momencie powoli otwiera oczy.

- Jak się spało, piękna? - rumienię się na te słowa.

- Bardzo dobrze, chociaż twoje łóżko jest trochę za duże na jedną osobę - wskazuję na książkę, którą trzymam w ręku. - "Pamiętnik"? Nie wiedziałam, że jesteś romantykiem.

- Oj, jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz - wstaje, podchodzi do mnie, całuje mnie w czoło i idzie do łazienki. A ja idę się przebrać.



    - Zostało nam 30 minut, lepiej zacznijmy się już zbierać.

No tak, nie chcemy się znowu spóźnić, bo ktoś jeszcze zacznie coś podejrzewać.

- Jasne, to ja pójdę jeszcze na szybko do łazienki - wchodzę do środka i zamykam drzwi. Staję przy lustrze i patrzę na siebie. Nieźle, nieźle, cały dzień na nogach, godzinka snu w trakcie, a makijaż wygląda jak nienaruszony. Myję ręce i wychodzę. - Dobra, możemy iść, jestem gotowa.

Ubieramy buty, kurtki i idziemy do samochodu. Wsiadamy i ruszamy.

    - Hej, muszę ci coś opowiedzieć - o, Maja chyba już wie, o kim będę jej mówić.

- No, dajesz, co tam dzisiaj zmajstrowałaś?

- Bo wiesz, miałam dzisiaj 4 godziny jazd. Ale przejeździłam jakieś 2,5. A przez resztę czasu byłam... u niego w domu - o, zaczyna się.

- Co? U niego w domu? Ale jak to? Kiedy? Co się stało? - wszystko po kolei jej opowiadam. - Czyli czekaj. To niczego nie doszło, tak? - kiwam głowa. - Z jednej strony jestem z ciebie dumna, że się nie dałaś, bo to trochę za wcześnie, ale z drugiej miałam nadzieję na jakieś ostre szczegóły - Maja porusza brwiami i obie się śmiejemy.

- Musze ci się przyznać, że ja też. I bardzo chciałam pójść jego śladem, ale gdzieś w środku czułam, że to jeszcze nie czas.

- Rozumiem cię i wspieram. Nic na siłę, pamiętaj. Chociaż nie jestem pewna, czy czułabyś się przymuszana - popycham ją w ramię i wybuchamy śmiechem.



    Dzisiaj piątek. Weekendu początek. Idę z Mają wieczorem na imprezę do klubu, żeby się trochę oderwać od nauki i pracy. Szkoda tylko, że jazdy mam dopiero w czwartek. Nie będę widzieć się z Pawłem ponad tydzień. Czuje, że usycham z tęsknoty...

- To co myślisz? - o tak, wybieranie ciuchów na imprezę, uwielbiam to.

- Myślę, że możemy w końcu zaszaleć i ubrać spódniczki zamiast spodni.

- Tak, też jestem za. Czyli po zajęciach jedziemy na zakupy, bo ja mam tylko jedną spódniczkę, a ona raczej nie nadaje się do klubu, a na obiad z dziadkami.

- No tak, twoja piękna szara spódnica za kolana - śmiejemy się i idziemy na wykład.



    Wcześniej nie zdawałam sobie sprawy, że w sklepach jest aż tyle różnych spódniczek. Mamy całe 2 godziny wolnego czasu, żeby znaleźć te idealne, więc myślałam, że jeszcze zdążymy coś zjeść, ale teraz nie jestem tego taka pewna.

InstruktorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz