- Wow... - serio Maja? Tylko tyle mi powiesz? - Naprawdę, nie wiem, jak miałabym zareagować. Ale dobra, spróbujmy. Po pierwsze, nie spodziewałam się, że to nastąpi tak szybko. Szczególnie po zeszłym wtorku, kiedy w końcu do niczego nie doszło. A po drugie, w sumie szkoda, że wam przerwano - śmieje się.
- Taa... Muszę się z tobą zgodzić. Też się o to siebie nie podejrzewałam.
- Dobra, to trzeba chyba jakoś uczcić twoje małe "osiągnięcie" - Maja porusza ostentacyjne brwiami. - Jutro mamy na 11:30, to może jakiś pub?
- O tak, pub to dobry pomysł. Chodźmy - ubieramy się, bierzemy torby i wychodzimy.
- Co podać? - hmm, w sumie mogłabym się upić.
- Niech będą dwie margarity - barman zaczyna przygotować drinki, a ja odwracam się i opieram łokciami o bar. No nie. - Kogoż to widzą moje oczy? - osoba, którą zawołałam, odwraca się i szeroko uśmiecha.
- Agata! Cześć!
- No cześć, Kamil! - chłopak podchodzi i mnie przytula. - Gdzie ty byłeś przez ostatnich kilka miesięcy, co?
- A, no wiesz, zakochałem się, pojechałem za moją ukochaną, ale ona po pewnym czasie stwierdziła, że "żar miłości wygasł między nami", więc rozpaliła go z moim kolegą z pracy.
- Auć... Przykro mi - poklepuję go pocieszająco po ramieniu. - To może się z nami napijesz?
- Z nami? Kogoś w końcu wyrwałaś? - śmieję się.
- Wiesz co, tak. Ale akurat dzisiaj jestem tutaj z Mają - twarz mu nagle spoważniała.
- Z Mają? - robi krótką przerwę. - Dobra, jasne, napiję się z wami.
Zwracam się do barmana, płacę, biorę drinki i podchodzę do stolika, przy którym siedzi Maja.
- Patrz, kogo znalazłam przy barze - Maja unosi głowę uśmiechnięta, ale jak tylko widzi Kamila, robi zdziwioną minę, następnie marszczy brwi i wstaje.
- Cześć, co tu robisz? - ale się na nich fajnie patrzy.
- Em, wróciłem...
- Kinga miała cię już dość? - co, co, co? Stop. To ona zna imię tamtej dziewczyny? Chyba mi o czymś nie powiedziała.
- Okej, Maja, chodź ze mną na chwilkę do łazienki. Kamil, poczekasz chwilkę? - chłopak kiwa głową i siada na kanapie. Ciągnę Maję za rękę i idziemy do łazienki. - Co to miało być? Ukryłaś coś przede mną. Mów, teraz, chcę wiedzieć wszystko.
- No dobra... Zanim Kamil wyjechał, spotykaliśmy się przez jakiś czas - wybałuszam oczy i otwieram buzię ze zdziwienia. - Ale pewnego wieczora zadzwonił do mnie i powiedział, że on już nie może, że się zakochał i wyjeżdża. Przeprosił i się rozłączył - szczęka leży mi już na podłodze. - Znaczy, to nie było nic poważnego, nawet do niczego między nami nie doszło, ale i tak mnie to zabolało.
- Wow... Nie spodziewałam się tego. Ale dobra, wracajmy. Pogadacie, wyjaśnicie sobie i będzie w porządku, co nie?
- No, mam nadzieję...
Wracamy do stolika, Maja siada przy Kamilu, a ja biorę swoją margaritę, macham do nich i idę usiąść przy barze. Wyciągam telefon i zastanawiam się, czy właściwym ruchem będzie zadzwonienie do Pawła. Po chwili stwierdzam, że jednak z tego zrezygnuję.
- "Halo?"
- "No cześć, Paweł..."
- "No hej, dobrze się czujesz?"
- "Ja? No raczej! A czemu pytasz?" - zaczynam się śmiać. - "Nie chcesz może tu przyjechać? Siedzę taka sama i mi się nuuuudzi... Chociaż patrząc na drugą stronę baru muszę stwierdzić, że chyba za chwilkę sama już nie będę."
- "Nie rób nic głupiego. Gdzie jesteś?" - mmm, ale on seksownie brzmi, kiedy mówi tak stanowczo.
- "Ale ty seksownie brzmisz, jak mówisz tak stanowczo..." - tak, właśnie to powiedziałam... - "Jestem w pubie przy Długiej. Tym niedaleko apteki."
- "Dobra, nie ruszaj się, już do ciebie jadę." - śmieję się i rozłączam. Kładę telefon przed siebie i proszę barmana o kolejnego drinka.
- Ja zapłacę - nagle słyszę za sobą niski, męski głos. Odwracam się i widzę mężczyznę, który przyglądał mi się z drugiego końca baru.
- Ojej, dziękuję, to bardzo uprzejme z pana strony - przechylam głowę lekko w bok i patrzę na niego zalotnie.
- Jaki pan, jestem Oskar - podaje mi rękę, więc ją ściskam.
- Ja jestem Agata - uśmiecha się do mnie i siada obok, cały czas trzymając moją dłoń. - Mogę ją odzyskać? Chcę się napić.
Oskar puszcza moją rękę i opiera się łokciem o bar.
- No więc, sama jesteś? - patrzę mu przez ramię, żeby spojrzeć na Maję i Kamila, ale kanapa jest pusta.
- Teraz już tak, moi kompani uciekli - śmieję się i kładę mu rękę na nodze.
Rozmawiamy przez kolejne 15 minut, w międzyczasie wymieniamy się numerami, a on kupuje mi jeszcze jednego drinka.
- Nie! Naprawdę ci tak powiedział? - śmiejemy się, a ja znowu kładę mu dłoń na udo.
- No tak, ale w sumie się mu nie dziwię, zasłużyłem - odpowiada i kładzie swoją rękę na mojej. Ze śmiechu, i nadmiaru alkoholu, tracę równowagę i ląduję swoją twarzą na jego ramieniu. - O matko! Nic ci nie jest? - powoli się podnoszę, a przynajmniej próbuję. Oskar mi w tym pomaga łapiąc mnie za ramiona i usadzając w pionie. - Dzięki...- Może chcesz szklankę wody, co? - kiwam głową. Mężczyzna zwraca się do barmana i bierze dla mnie szklankę wody. Ja w tym czasie patrzę się w głąb sali i zauważam, że w naszą stronę ktoś idzie.
- O, chyba przyszedł mój wybawca - śmiejąc się wstaję, znowu tracę równowagę, ale zanim upadam, on podbiega i łapie mnie w locie. - Ojeju, dzięki - patrzę się do góry i widzę, że patrzy na mnie z zatroskaniem, a jednocześnie złością.
- Miałaś nie robić nic głupiego, a w to wchodzi też picie - poczułam się, jakby mnie skrzyczał nauczyciel, aż mi się głupio robi. W sumie, właśnie skrzyczał mnie mój nauczyciel.
- Przepraszam... Mogę ci to wynagrodzić - uśmiecham się zalotnie i próbuję wspiąć się na palce, żeby go pocałować, ale nie udaje mi się to i tylko uderzam twarzą w jego klatkę piersiową. I tak już zostaję.
- Cześć, jestem Oskar. Widzę, że się dobrze znacie, więc ją z tobą zostawiam - podaje rękę Pawłowi, a on ją łapie i potrząsa.
- No hej, Paweł jestem - zaczynam się śmiać, bo jak się odezwał, to poczułam gilgotanie na czubku głowy. - Dobra, my chyba będziemy już iść, bo zaraz mi tutaj padnie - Paweł obejmuje mnie w talii, zmierzamy do wyjścia, ale jeszcze się odwracam i macham do Oskara.
Wychodzimy na zewnątrz i podchodzimy do samochodu. Paweł otwiera przednie drzwi i układa mnie na siedzeniu. Chce się podnieść i przejść na drugą stronę, ale przyciągam go do siebie. Jego twarz ląduje centymetry od mojej. Na trzeźwo nie mam przy nim hamulców, a co dopiero teraz.- Ale ty ładnie pachniesz...
- Agata, nie teraz. Po pierwsze, jesteś pijana, a po drugie jesteśmy w miejscu publicznym - zaczynam się śmiać i coraz bardziej go do siebie przyciągam. Łapie mnie za rękę, odrywa ją od swojej bluzy i zamyka mi drzwi. Opadam na fotel i zasypiam.