Budzę się. Powoli otwieram oczy i rozglądam dookoła. Sądząc po wyglądzie pomieszczenia jestem w szpitalu. Patrzę na fotel obok i widzę Maję czytającą książkę.- Cześć, długo spałam? - Maja szybko unosi wzrok i radośnie się uśmiecha.
- Nie, nie, tak może z 20 godzin.
- I to nie jest długo? - śmieję się.
W tym momencie drzwi się otwierają i wchodzi przez nie lekarz.
- O, obudziła się już pani - podchodzi bliżej i sprawdza, czy wszystko ze mną w porządku. - Jest już lepiej, niż wtedy, jak przywiózł tu panią kolega, ale zostawimy cię jeszcze na obserwację i jutro rano wypiszemy, zgoda?
- Jasne, dziękuję doktorze - uśmiecham się i patrzę, jak wychodzi z pokoju. - Dobra, niby 20 godzin, ale szczerze mówiąc, to bym jeszcze pospała.
- Jasne, jasne, śpij, a ja wrócę rano - żegnamy się i Maja wychodzi. A ja idę spać.
Budzę się przerażona. Przyśnił mi się Marcin i scena z wczoraj. Jak coś takiego można w ogóle robić? Przecież to jest takie świństwo. Nagle czuję, że ktoś chwyta mnie za rękę. Odwracam głowę na bok i widzę moją mamę.
- Córeczko, spokojnie, to był tylko zły sen - płaczę i przytulam się do niej. - Już dobrze, dobrze.
Chwilę tak trwamy, aż w końcu się odsuwam i opieram o poduszkę.- Jest już niedziela?
- Tak, ale dopiero 5 rano, więc możesz jeszcze pospać - mama lekko się uśmiecha dodając mi otuchy.
- Wolę nie, bo jeszcze znowu mi się przyśni...
- No dobrze. To może poczytasz książkę? Przyniosłam twoją ulubioną, "Pamiętnik" - uśmiecham się na te słowa i przypominam sobie wtorek. To był cudowny dzień. Podaje mi książkę. - Dobrze, to ty czytaj, a ja jeszcze chwilkę pośpię, skoro mam cię później odwieźć do domu.
- Idźcie już do samochodu, ja muszę cofnąć się po telefon, został w salce - mama i Maja kiwają głowami, a ja zawracam i wchodzę z powrotem do szpitala. - Przepraszam, mogę jeszcze wrócić do swojej salki? Zostawiłam tam telefon.
- Jasne, idź - pielęgniarka macha na mnie ręką i mnie przepuszcza.
Idę korytarzem szukając właściwego pokoju. 102, 104, 106, jest. 108. Otwieram drzwi i podchodzę po telefon. 10 nowych wiadomości. No nieźle, ktoś tu się o mnie martwił. Odblokowuję ekran i widzę, że wszystkie są od Pawła. Głównie z pytaniami, czy wszystko w porządku. Postanawiam mu odpisać. "Hej, hej! Wszystko dobrze. Wybacz, że się nie odzywałam, ale większość czasu tutaj spałam." I wyślij. W sumie ciekawe, czemu mnie nie odwiedził. Wychodzę na korytarz i kieruję się do wyjścia.
- Przepraszam! - odwracam się. - Zapomniałam o tym wcześniej, ale przyszedł tutaj pewien mężczyzna i chciał do pani wejść, ale niestety nie mogliśmy go wpuścić.
- Jaki mężczyzna?
- Ten sam, który tu panią przywiózł - uśmiecham się szeroko.
- Dobrze, dziękuję za informację. Do widzenia!
Wychodzę na zewnątrz i patrzę na telefon. "Uff... No to już mi lżej. To do zobaczenia we wtorek." Uśmiecham się do siebie i wsiadam do samochodu.
- Co ty taka szczęśliwa? - unoszę głowę i widzę, że mama i Maja patrzą się na mnie zdziwione.
- A, em, nic, nic. Po prostu się cieszę, że już jedziemy do domu - uśmiecham się i ruszamy.