6

106 3 0
                                    


    Budzę się. Powoli otwieram oczy i rozglądam dookoła. Sądząc po wyglądzie pomieszczenia jestem w szpitalu. Patrzę na fotel obok i widzę Maję czytającą książkę.

- Cześć, długo spałam? - Maja szybko unosi wzrok i radośnie się uśmiecha.

- Nie, nie, tak może z 20 godzin.

- I to nie jest długo? - śmieję się.

W tym momencie drzwi się otwierają i wchodzi przez nie lekarz.

- O, obudziła się już pani - podchodzi bliżej i sprawdza, czy wszystko ze mną w porządku. - Jest już lepiej, niż wtedy, jak przywiózł tu panią kolega, ale zostawimy cię jeszcze na obserwację i jutro rano wypiszemy, zgoda?

- Jasne, dziękuję doktorze - uśmiecham się i patrzę, jak wychodzi z pokoju. - Dobra, niby 20 godzin, ale szczerze mówiąc, to bym jeszcze pospała.

- Jasne, jasne, śpij, a ja wrócę rano - żegnamy się i Maja wychodzi. A ja idę spać.



    Budzę się przerażona. Przyśnił mi się Marcin i scena z wczoraj. Jak coś takiego można w ogóle robić? Przecież to jest takie świństwo. Nagle czuję, że ktoś chwyta mnie za rękę. Odwracam głowę na bok i widzę moją mamę.

- Córeczko, spokojnie, to był tylko zły sen - płaczę i przytulam się do niej. - Już dobrze, dobrze.
Chwilę tak trwamy, aż w końcu się odsuwam i opieram o poduszkę.

- Jest już niedziela?

- Tak, ale dopiero 5 rano, więc możesz jeszcze pospać - mama lekko się uśmiecha dodając mi otuchy.

- Wolę nie, bo jeszcze znowu mi się przyśni...

- No dobrze. To może poczytasz książkę? Przyniosłam twoją ulubioną, "Pamiętnik" - uśmiecham się na te słowa i przypominam sobie wtorek. To był cudowny dzień. Podaje mi książkę. - Dobrze, to ty czytaj, a ja jeszcze chwilkę pośpię, skoro mam cię później odwieźć do domu.



    - Idźcie już do samochodu, ja muszę cofnąć się po telefon, został w salce - mama i Maja kiwają głowami, a ja zawracam i wchodzę z powrotem do szpitala. - Przepraszam, mogę jeszcze wrócić do swojej salki? Zostawiłam tam telefon.

- Jasne, idź - pielęgniarka macha na mnie ręką i mnie przepuszcza.

Idę korytarzem szukając właściwego pokoju. 102, 104, 106, jest. 108. Otwieram drzwi i podchodzę po telefon. 10 nowych wiadomości. No nieźle, ktoś tu się o mnie martwił. Odblokowuję ekran i widzę, że wszystkie są od Pawła. Głównie z pytaniami, czy wszystko w porządku. Postanawiam mu odpisać. "Hej, hej! Wszystko dobrze. Wybacz, że się nie odzywałam, ale większość czasu tutaj spałam." I wyślij. W sumie ciekawe, czemu mnie nie odwiedził. Wychodzę na korytarz i kieruję się do wyjścia.

- Przepraszam! - odwracam się. - Zapomniałam o tym wcześniej, ale przyszedł tutaj pewien mężczyzna i chciał do pani wejść, ale niestety nie mogliśmy go wpuścić.

- Jaki mężczyzna?

- Ten sam, który tu panią przywiózł - uśmiecham się szeroko.

- Dobrze, dziękuję za informację. Do widzenia!

Wychodzę na zewnątrz i patrzę na telefon. "Uff... No to już mi lżej. To do zobaczenia we wtorek." Uśmiecham się do siebie i wsiadam do samochodu.

- Co ty taka szczęśliwa? - unoszę głowę i widzę, że mama i Maja patrzą się na mnie zdziwione.

- A, em, nic, nic. Po prostu się cieszę, że już jedziemy do domu - uśmiecham się i ruszamy.

InstruktorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz