- Wow... Tu jest pięknie - odwracam się do niego i uśmiecham radośnie. Patrzę z powrotem na miejsce, do którego przyszliśmy i jeszcze raz się rozglądam. Znajdujemy się w ogrodzie, z tyłu jego domu. Na samym środku stoi drewniana altana ozdobiona światełkami. W altance jest stolik i 2 krzesła. Na stole stoją kwiaty, świeczki i gotowa na jedzenie zastawa. Paweł chwyta mnie za rękę i prowadzi do stołu. Odsuwa mi krzesło i idzie do domu. Za chwilkę wychodzi z tacą, na której jest talerz z lazanią i sałatka. W drugiej ręce trzyma butelkę wina. - Coraz bardziej zaczynam się czuć jak w komedii romantycznej - na te słowa Paweł się pochyla i mnie całuje.
- Taki efekt chciałem uzyskać - otwiera butelkę wina i nalewa nam trochę do kieliszków. Nakładamy sobie na talerze po kawałku lazanii i łyżce sałatki. - No to może jakiś toast, żebyś jak najszybciej skończyła jazdy i zdała egzamin z prawa jazdy - unosi kieliszek do góry, więc robię to samo.
- Czyli za to, żebyśmy jak najszybciej mogli wybrać się na randkę na mieście - śmiejemy się, stukamy kieliszkami i pijemy.
- Nie chcę psuć atmosfery, ani zapeszać, ale może nam się w końcu udać - Paweł odpowiada mi na to radosnym kiwnięciem głowy, po czym powoli zaczyna się do mnie zbliżać. - O, czyli od razu. No dobra - śmieję się i robię to, co on.
Paweł podnosi się z krzesła, obchodzi stolik i wyciąga do mnie prawą rękę. Kładę swoją dłoń na jego, wstaję i przechodzimy na środek altanki. Zarzucam mu ręce na szyję, a on oplata mnie w pasie. Patrząc sobie głęboko w oczy, zaczynamy tańczyć. Przy najbliższym obrocie zatrzymuje mnie w połowie, na odległość swojej prostej ręki od siebie, i ogarnia mnie wzrokiem.
- Nie mogę się na ciebie dzisiaj napatrzeć. Pięknie wyglądasz - czuję, że robię się czerwona, Paweł zagryza wargę i przyciąga mnie do siebie. - Naprawdę, mam wielkie szczęście.
Pochyla głowę i mnie całuje. Wtapiam palce w jego włosy i przyciskam swoje ciało do jego. Odrywa wargi od moich, patrzy na mnie z pożądaniem i unosi mnie do góry. Oplatam nogi wokół jego talii, a on niesie mnie do sypialni, jednocześnie mnie całując. Dochodzimy do pomieszczenia i siadamy na łóżku. Popycham go lekko tak, żeby położył się na plecy. Siedzę mu okrakiem na udach i zaczynam rozpinać mu koszulę, kiedy nagle czuję, że znowu coś nam przerwie. Lekko spanikowana biegnę do łazienki, po drodze chwytając torebkę. Dobiegam, zamykam za sobą drzwi siadam na toalecie. Przetrzepuję torebkę, ale nic w niej nie znajduję. Rozglądam się dookoła i szukam w szafkach, ale skąd facet miałby w swoim mieszkaniu takie rzeczy. Słyszę pukanie do drzwi.
- Agata, wszystko w porządku?
- Właściwie, to nie do końca. Mógłbyś skoczyć do najbliższego sklepu nocnego i kupić mi podpaski?