- "Halo?"
- "Hej Maja, tu Agata. Mogę do Ciebie przyjechać i pogadać?"
- "Jasne, wbijaj z winkiem."
Odsuwam telefon od ucha, blokuję go i chowam do torby. Podchodzę do ławeczki na przystanku i na niej siadam. "O Matko... Może ja sobie coś wymyśliłam? Może każdy na jego miejscu złapałby moją rękę, żeby mnie wesprzeć? Dobra, koniec rozmyślania. Pogadam z Mają i zobaczę, co powie."
- No więc? Myślisz, że każdy by tak zrobił? - kurczę, ma taki wzrok, że nie wiem, co myśleć.
- Emm, myślę, że nie. Powiedz mi jeszcze jedno. Co ty wtedy czułaś?
- Co ja czułam? No, yyy, zdziwienie? - nad tym się jeszcze nie zastanawiałam.
- No tak, tak, ale co jeszcze? Podobało ci się? - Maja podnosi jedną brew.
- Co?? Nie! Tak. Nie wiem...
- Oj, Agata... - z początku robi zawiedzioną minę, ale zaraz po tym puszcza do mnie oczko i się śmieje. - No to będzie romansik z instruktorem.
- Weź nawet tak nie żartuj. To chyba nielegalne - pukam ją w ramię i wspólnie się śmiejemy. - Dobra, koniec tego. Jedźmy gdzieś coś zjeść, co? - Maja przytakuje głową.
Wstajemy z kanapy i się ubieramy. Wychodzimy z domu i zmierzamy w stronę przystanku. Do autobusu mamy tylko 2 minuty, więc przez chwilę biegniemy. Na szczęście zdążamy, wskakujemy do pojazdu i jedziemy.
- Zajmij nam miejsca, a ja pójdę zamówić - po tym obracam się na pięcie z zamiarem pójścia przed siebie, ale zamiast tego na kogoś wpadam i zrzucam na ziemię jego portfel. - Ojej! Najmocniej przepraszam. Tak to jest, gdy się nie patrzy przed siebie - wstaję i unoszę głowę. O matko...
- Cześć, Agata.
- Eee, dzień dob-, znaczy, hej...? - no to się popisałam. Ale po dzisiejszym zdarzeniu i po rozmowie z Mają jakoś tak dziwnie się czuję.
- Wszystko w porządku? - dobra, muszę się ogarnąć. Wdech, wydech, i do przodu.
- Tak, tak, spokojnie - uśmiecham się, na co on odpowiada tym samym, dzięki czemu wiem, że nie ośmieszyłam się aż tak bardzo. - Słuchaj, chętnie bym pogadała, ale muszę zamówić jedzenie dla siebie i przyjaciółki - w tym momencie wskazuję Maję głową. Na szczęście robi coś w telefonie i nie wysyła mi dziwnych spojrzeń. - Także, do zobaczenia za 2 dni na jazdach - znowu się uśmiecham i zaczynam odchodzić.
- Agata, poczekaj - ojeju, ojeju. Jednak się wygłupiłam i nie chce mieć ze mną jazd?
- Tak? - odwracam się i czekam na odpowiedź.
- Mogę odzyskać mój portfel? - patrzę na swoją prawą dłoń i rzeczywiście, jest tam jego portfel.
- A, tak! Jakoś tak o nim zapomniałam - Paweł się roześmiał i podszedł bliżej. Wyciągnął rękę, więc ja wyciągnęłam swoją. Biorąc portfel dotyka swoją dłonią mojej i trzyma ją tam o kilka sekund za długo. Patrzę się na nasze ręce, ale czuję jego wzrok na sobie, więc unoszę głowę i patrzę mu w oczy. Po czym zabieram rękę i odchodzę, rzucając mu lekki uśmiech na koniec. "Okej, Agata, po pierwsze, co to było za odejście. Rodem z filmów romantycznych. Go girl, że tak powiem. A po drugie... Czy on cały czas stoi w tym samym miejscu?" Zerkam ukradkiem przez ramię i widzę, jak potrząsa głową i odchodzi. Podchodzę do kasy, zamawiam i idę do Mai.
- Co ci tak długo zeszło? Przecież nie było kolejki.
- Wpadłam na Pawła - o-o-o, ale się jej oczy powiększyły.
- Uuu, i co? Co tyle robiliście?
- W sumie to tylko podawałam mu portfel, który zrzuciłam wpadając na niego.
- Dobra, dawaj detale - śmiejemy się i zaczynam jej wszystko opowiadać.