𝐜𝐡𝐚𝐩𝐭𝐞𝐫 𝐭𝐰𝐞𝐥𝐯𝐞

602 48 1
                                    

12. ZEGAR TYKA

Tłum zebrał się przed garażem Julie, kiedy Ray ustawiał swój sprzęt. Flynn stworzyła imponujący zestaw z bajkowymi światłami wzdłuż ogrodzenia i fortepianem stojącym tuż przed drzwiami studia. Zespół nastroił instrumenty i rozgrzał się, gdy Flynn wzięła mikrofon, by przemówić do publiczności.

- Jak się macie? Ręce w górę i wszyscy chórem, dajcie głos, oto Julie and the Phantoms.

Drzwi zostały otwarte, a Julie ukazała się wszystkim i podeszła do fortepianu z uśmiechem.

- Gotowi, chłopcy? - Eleanor uśmiechnęła się, gdy poprawiała fryzurę.

- Zawsze. - odpowiedział Reggie.

- Dzięki, że przyszliście. - powiedziała Julie po zajęciu miejsca.

Wzięła głęboki oddech i zaczęła grać na pianinie. Jak można się było spodziewać, publiczność wiwatowała, gdy tylko pojawiły się duchy, a Julie wstała i zaczęła tańczyć wokół zespołu. Przechodziła od Reggiego, przez Eleanor, po Alexa, ale ominęła Luke'a, który zmarszczył brwi, gdy odwróciła się do niego plecami.

W dalszej części drugiej zwrotki Luke był coraz bardziej sfrustrowany, gdy Julie nadal go ignorowała. Eleanor widząc jego reakcję; wiedziała dokładnie, co robi Julie. Zaletą bycia jedyną dziewczyną-duchem w zespole jest słyszenie plotek dzielonych między Julie i Flynn, ale oczywiście trzymała to w tajemnicy przed chłopakami.

Po mostku, Julie śpiewała acapelle, aż Luke miał dość i zaczął improwizować solo na gitarze, ku zaskoczeniu reszty zespołu. Chłopcy przyłączyli się do harmonii, a Eleanor, czując się pominięta, dorzuciła swój własny riff, by nie stracić na znaczeniu. Mimo to, czuła się zagłuszona przez talent wszystkich. Otrząsnęła się z tego uczucia i kontynuowała grę, wkładając cały swój wysiłek w ostatnią część piosenki.

Eleanor, Reggie i Alex zniknęli, gdy Julie i Luke usiedli z powrotem przy pianinie i dokończyli piosenkę, dzieląc się mikrofonem i wpatrując się sobie w oczy podczas śpiewania.

- To… Intymne - zachichotała Eleanor, a obaj chłopcy się z nią zgodzili.

│█║▌║▌║ ║▌║▌║█│

Ochłonąwszy po występie, Eleanor opadła na krzesło na podwórku. Świerszcze cykały niemiłosiernie, wkrótce stając się dla dziewczyny białym szumem, gdy zatracała się w myślach.

Reggie ruszył za nią, ciesząc się, że w końcu znalazł Eleanor po tym, jak przeszukał całe studio.

- Wszystko w porządku? - zapytał, gdy położył dłoń na jej ramieniu, przez co przestraszyła się i krzyknęła.

- Reggie, przestraszyłeś mnie. - sapnęła i odwróciła głowę w jego stronę.

- Mój błąd. Ale poważnie, wszystko w porządku?

- Tak. Tylko myślę.

- Co się dzieje w tej pięknej, małej główce?

Eleanor napięła się na subtelny komplement, gdy chłopak zajął miejsce naprzeciwko niej i przysunął krzesło na tyle blisko, że ich kolana prawie się stykały.

- To głupie. - westchnęła, zaciskając dłonie.

- Jestem pewien, że nie jest. Co cię dręczy?

- To tylko... Za pierwszym razem, gdy mamy solówkę na gitarze w piosence, Luke gra ją bez ostrzeżenia, podczas gdy ja utknęłam, grając w kółko te same akordy. Wiem, że dopiero co dołączyłam do zespołu i w ogóle, więc pewnie nie mam prawa nic mówić, ale czuję się jakbym utknęła w tle. Jakbyście wszyscy byli tak szalenie utalentowani i mieli niesamowitą prezencję sceniczną, ale ja czuję się jakbym był martwym balastem, wiesz?

𝐠𝐡𝐨𝐬𝐭𝐢𝐧𝐠 [reggie peters] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz