𝐜𝐡𝐚𝐩𝐭𝐞𝐫 𝐭𝐡𝐢𝐫𝐭𝐞𝐞𝐧

586 51 30
                                    

13. WYKORZYSTAJMY TO JAK NAJLEPIEJ

Aby oderwać się od Orpheum i kłopotów chłopaków z Calebem, Eleanor postanowiła towarzyszyć Julie w szkole. Wchodziła i wychodziła z sal lekcyjnych, coraz bardziej rozkojarzona, słuchając wykładów i próbując znaleźć swoją przyjaciółkę z zespołu.

Pod koniec lekcji, Eleanor zauważyła Julie przy jej szafce, która wkładała do niej podręcznik z ostatnich zajęć.

- Historia Stanów Zjednoczonych? To były jedne z moich ulubionych zajęć. - skomentowała Eleanor, sprawiając, że Julie prawie upuściła książkę z zaskoczenia. Rozejrzała się po innych uczniach, chodzących po korytarzu i wyciągnęła swój telefon.

- Co tu robisz? - Julie zapytała, udając, że odbiera telefon.

- Czy ty... Och, czekaj, rozumiem. To sprytne, fałszywy telefon. Chciałam z tobą porozmawiać.

- O czym?

- O Reggiem.

Julie uśmiechnęła się złośliwie i zaprowadziła Eleanor do pustej klasy, żeby mogły porozmawiać na osobności.

- Więc, co się stało? - Julie zapytała, chętna, by dowiedzieć się, co się dzieje między duchami.

- Nie wiem, ciągle mamy te dziwne momenty, w których myślę, że on może mnie pocałować, ale nie wiem, czy na pewno. To naprawdę mnie dezorientuje, bo nie chcę snuć przypuszczeń, ale zdecydowanie jest między nami jakieś napięcie. Na przykład, za pierwszym razem, gdy to się stało, Luke przerwał nam, zanim nawet zdałam sobie sprawę, co się dzieje, ale za drugim razem całkowicie spanikowałam.

- Dlaczego miałabyś unikać potencjalnego pocałunku? Czy to nie jest to, czego chcesz?

- Tak? Myślę, że tak.

- Po prostu to przyznaj! Lubisz Reggiego.

- Cenię go jako przyjaciela i kolegę z zespołu.

- Dlaczego tak bardzo boisz się do tego przyznać? Przecież wiesz, że tak jest, El. - Julie nie drgnęła, dopóki nie usłyszała słów płynących z ust ducha.

- Dobra! Lubię Reggiego.

- Nareszcie!

- Ale co jeśli on nie czuje tego samego?

- To... To żart, prawda?

Eleanor przechyliła głowę na bok, zdezorientowana pytaniem Julie, gdy mulatka westchnęła. Po prostu nie mogła uwierzyć, że Eleanor była na tyle nieświadoma, by nie zauważyć, jak bardzo Reggie się w niej zadurzył.

- El, ten chłopak ma serca zamiast oczu przez całe dnie, gdy chodzi o ciebie. Nie słyszysz, jak Luke i Alex ciągle się z nim droczą? On wyraźnie cię lubi.

-Przecież wiesz, że jest flirciarzem.

- Jasne, ale z kim tańczył? Na kogo ciągle się gapi podczas prób? O kogo jest totalnie zazdrosny? Z kim spędza w zasadzie każdą wolną chwilę? Z kim...

- Okej! Rozumiem, dziękuję.

- Więc co masz zamiar zrobić?

Eleanor wstrzymała się, zastanawiając się, czy powinna nawet zawracać sobie głowę działaniem na jej uczucia w tym momencie; ona po prostu zostanie zraniona bez względu na wszystko. Chłopcy wkrótce ją opuszczą, nie dało się tego uniknąć, więc po co ryzykować złamanie serca?

- Nic. - w końcu odpowiedziała.

- Co masz na myśli? - Julie uderzyła rękami o biurko.

-  Po prostu nie sądzę, że byłby to dobry pomysł.

- Nie rozumiem cię, El. - zadzwonił dzwonek, a Julie jęknęła, zanim zebrała swój plecak i skierowała się do drzwi. - To jeszcze nie koniec, będziemy kontynuować tę rozmowę później. - dziewczyna powiedziałaś i wyszła z klasy.

Eleanor przetarła oczy dłońmi, zastanawiając się, co będzie najlepszym rozwiązaniem. Nie chciała, żeby Reggie odwzajemnił jej uczucia tylko po to, żeby go natychmiast stracić, ale czy nie byłoby to warte tego bólu? Bez względu na to, co zrobi, w końcu będzie musiała się z nim pożegnać; naprawdę nienawidziła pożegnań.

│█║▌║▌║ ║▌║▌║█│

Reggie bazgrał coś na kartce w studiu, kiedy Eleanor wróciła ze szkoły, zaskoczona, że zastała go samego na kanapie. Chłopak mimowolnie uśmiechnął się do niej i skupił się z powrotem na kartce, zapisując kilka kolejnych nut.

- Co robisz? - Eleanor zapytała, zajmując miejsce obok niego.

- Po prostu staram się odwrócić uwagę od Caleba i wszystkiego. - westchnął Reggie. - To nie działa.

- Przykro mi. Chciałbym, żeby było coś, co mogę zrobić, aby pomóc, ale nie wiem, co nawet zrobić w tej sytuacji. Nie ma dokładnie przewodnika, jak powstrzymać złe duchy przed kradzieżą dusz.

- Po prostu dalej bądź sobą, El. To wszystko czego potrzebuję.

- Będę tęsknić za tobą i twoimi małymi komentarzami. - gdy tylko słowa opuściły jej usta, Reggie zdał sobie sprawę, jak szybko ich wspólny czas przeminął.

- Nie jestem gotowy na pożegnanie. - przyznał Reggie, gdy położył głowę na jej ramię.

Eleanor oparła swoją głowę na jego, nienawidząc siebie za to, jak łatwo wpływał na jej osąd. Wiedziała, że powiedzenie mu, co czuje, zraniłoby ją na dłuższą metę, ale jej bijące serce wciąż popychało ją do wzięcia jego policzków w dłonie i pocałowania go w końcu tak, jak tego strasznie pragnęła.

- Ani ja, ani ty. Nie wiem, co ja zrobię bez ciebie, Reggie.

Przesunęła i obróciła się, by stanąć przed nim, gdy Reggie poczuł, jak powietrze ucieka mu z płuc, gdy ich oczy się spotkały. Pieprzyć to, pomyślała, decydując, że ból związany z jego odejściem będzie tego wart, jeśli będzie mogła być z nim choćby przez chwilę.

- EI... - urwał, niepewny, co powiedzieć, ale nie miał potrzeby kończyć zdania, bo Eleanor pochyliła się i przycisnęła usta do tych jego, jednocześnie delikatnie muskając dłonią jego policzek. Sapnął, po czym rozpłynął się pod jej dotykiem, przesuwając dłoń na jej talię i przybliżył ją do siebie. Eleanor poczuła, jak ogarnia ją fala ulgi, gdy chłopak się uśmiechnął i wplątał palce w jej włosy; żadne z nich nie chciało, by ta chwila się skończyła.

W końcu jednak odsunęli się od siebie, rumieniąc się z uśmiechami na twarzach.

- Wow, ja, uch...Wow. - zająknął się Reggie.

- Nie wiedziałam, że mam na ciebie taki wpływ, Reggie. - droczyła się z nim.

- Nie masz pojęcia. Zrobiłbym to wcześniej, gdybym wiedział, że czujesz to samo, wiesz?

- Tak, cóż, to ja wykonałam pierwszy ruch, więc nie zapominajmy o tym. - przypomniała mu Eleanor ze śmiechem.

- Więc, co teraz?

- Mówiąc o złym wyczuciu czasu, co? Myślę, że po prostu wykorzystamy ten czas, który nam pozostał.

- Podoba mi się to, El. Wykorzystajmy to jak najlepiej.

Ich rozmowa została wkrótce przerwana przez Luke'a  wdzierającego się szturmem przez drzwi ze zmarszczonymi brwiami w skupieniu. Zaniepokojoni o swojego przyjaciela, dwójka duchów wstała i podeszła do niego z ostrożnością.

- Co się stało? - zapytał Reggie.

- Um, więc, pamiętacie, jak mówiłem, żeby nie mówić Julie o tej całej sytuacji z Calebem? Cóż, powiedziałem jej.

𝐠𝐡𝐨𝐬𝐭𝐢𝐧𝐠 [reggie peters] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz