Maj 2014, San Sebastián
Każdemu czasem zdarza się zrobić coś nieświadomie, ale Inéz przekroczyła wszystkie granice. Wsiadła do innego autobusu niż planowała, a dodatkowo autobus ten jechał w stronę Estadio Anoeta. Do takich działań doprowadził ją zwyczajny impuls. Jechała tam, żeby kupić bilet na najbliższy, ostatni w sezonie mecz Realu. Tłumaczyła to sobie tym, że idzie tam, aby obejrzeć mecz piłki nożnej. Lubiła przecież mecze piłki nożnej. Prawda była jednak taka, że szła tam, żeby obejrzeć Antoine'a Griezmanna. I to tego Francuza lubiła.
Nie rozmawiali ze sobą od tamtego spotkania, podczas którego Antoine zasugerował, że najlepiej byłoby, gdyby zakończyli tę relację. Bardzo chciała się do niego odezwać, ale czuła, że nie powinna tego robić. Że on tego nie chce.
Ale bardzo za nim tęskniła i myśli o nim, wspomnienia ich spotkań i rozmów nie dawały jej spokoju. Chciała go po prostu zobaczyć. Chociażby na chwilę. Chociażby podczas meczu, na murawie. Dlatego jechała autobusem w stronę stadionu z zamiarem kupienia biletu. Patrzyła za okno, mając ogromną nadzieję, że nie spotka go po drodze. Nie chciała, żeby wiedział. Czuła się głupio i nie rozumiała, co czuje, a chęć obejrzenia go na boisku była silniejsza od wszelkich innych emocji.
Po przyjechaniu na miejsce, rozglądała się w każdą stronę, modląc się, aby nie spotkać Antoine'a. Mógł przecież zaczynać lub kończyć właśnie trening. W szybkim tempie udała się w stronę klubowej kasy, wyciągnęła gotówkę z portfela i dokonała płatności.
— Dziękuję. Agur! — rzuciła szybko w stronę kasjerki, złapała bilet w palce i ruszyła z powrotem w stronę przystanku autobusowego.
Dopiero w tamtym momencie zdała sobie sprawę, co tak naprawdę zrobiła. Na trzęsących się nogach podeszła do rozkładu jazdy, żeby sprawdzić, kiedy pojawi się autobus, którym mogłaby dojechać do domu.
— No pięknie... — Jęknęła, kiedy zauważyła, że najbliższy autobus miała za pół godziny. Uznała, że to zdecydowanie za długo i bała się, że w tym czasie spotka Antoine'a. Zdecydowała, że wróci do domu piechotą, mimo że nie był to krótki dystans.
°°°
Dzień meczu nadszedł szybciej, niż Inéz się tego spodziewała. Była przerażona, bo nie powiedziała nikomu, że wybiera się na stadion. Dodatkowo, do ostatniej godziny nie była pewna, czy na pewno chce tam pójść. Przerażało ją to i sama nie wiedziała, dlaczego tak się działo.
Ale w końcu tam poszła. Przyjechała autobusem na stadion, nie mówiąc bratu, gdzie się wybiera. Miała szczęście, że César tego dnia nie mógł i nie udał się na mecz. Po dotarciu na miejsce, niepewnym krokiem weszła na stadion i zajęła swoje siedzenie. Czekając na mecz na trybunach wpatrywała się w murawę, wciąż dziwiąc się, że to zrobiła.
Mecz miał się zacząć już za chwilę. Na boisku zaczęli pojawiać się piłkarze. Kiedy zobaczyła tam Antoine'a, serce zaczęło bić jej ze zdwojoną siłą. Mimo, że wiedziała, iż nie będzie w stanie wypatrzeć jej wśród tłumu i nie miał nawet powodów, aby rozglądać się po trybunach, to stresowała się niemiłosiernie, a jej ręce nie chciały przestać się trząść.
Rozpoczął się ostatni mecz w sezonie La Liga, jaki dane było rozegrać Realowi Sociedad. Antoine wyglądał na niezwykle zmotywowanego, ale jednocześnie widać było na jego twarzy smutek. Inéz przyglądała mu się. Tak naprawdę, nie spuszczała go z oczu, nawet, gdy to nie on był w posiadaniu piłki. Przyszła tam dla niego i nie było już sensu zaprzeczać temu faktowi.
Nie wiedziała, co do niego czuje i co kieruje jej uczuciami, ale były one tak silne, że nie mogła się opanować. Uznawała to za zwykły przejaw tęsknoty za przyjacielem, jakim był dla niej francuski piłkarz i tłumiła głosy w głowie, które sugerowały, że jest inaczej. Nie była zakochana. Nie dopuszczała do siebie takich myśli.
CZYTASZ
ᴏᴘɪɴɪâᴛʀᴇ || ᴀ.ɢʀɪᴇᴢᴍᴀɴɴ
Fanfiction'Chłopak uśmiechnął się i przyjrzał się dziewczynie. Bardzo ładna, hiszpańska uroda. Długie, brązowe włosy i piękny uśmiech. Miała w sobie coś, co sprawiło, że wciąż spoglądał w jej stronę, dopóki nie wstała i uśmiechając się do niego po raz ostatni...