— Wystrojona, jak nigdy — rzucił mimochodem Felipe, kiedy zobaczył swoją współlokatorkę w kuchni.
— Nieprawda — odparła Inéz, czerwieniąc się lekko.
— Prawda. Ale to wielki dzień! —Klasnął. — Spotkanie z Griezmannem po latach...
— Widziałam go zaledwie tydzień temu...
— Nieważne, spotkanie po latach brzmi dramatyczniej. Myślisz, że za parę lat w swojej autobiografii Griezmann napisze, że spotkał swoją miłość życia po tygodniu, czy po latach?
— Jakiej autobiografii? — Inéz uniosła nienaturalnie wysoko brwi.
— Swojej, jak mniemam. Nie pisze się raczej autobiografii kolegi, bo przedrostek "auto"...
— Bardzo śmieszne. Ha, ha, ha...
— Wiem.
— Nie rób ze mnie kretynki, Felipe, bo się wyprowadzę.
— Tego mi nie zrobisz! — Objął ją w pasie i zaczął ściskać. Mimo, że mieszkali ze sobą względnie niedługo, to narodziła się między nimi niezwykła więź i nie wyobrażali już sobie, że mogliby mieszkać osobno.
— Racja, nie zrobię — odparła.
— No chyba, że zamieszkasz z Griezmannem w waszym domu rodzinnym w jednej z luksusowych i strzeżonych dzielnic Madrytu. I będziecie mieć tam gromadę dzieciaczków.
— Felipe, proszę cię przestać. Antoine, to mój przyjaciel...był moim przyjacielem i naprawdę nie swataj nas. — Inéz przyjęła zrezygnowaną postawę. Docinki Felipe zaczynały jej ciążyć. Taki już miał styl, często mówił głupie rzeczy, ale te dotyczące Antoine'a bolały ją szczególnie.
— Dobra, chica. Nie dąsaj się.
— Jasne.
Felipe poprawił jej włosy i poklepał po plecach.
— Musisz wyglądać dobrze, żeby pogodzić się z Antoinem. Nie sprawiaj wrażenia obrażonej.
— Opowiadasz głupoty, więc jestem obrażona. — Cmoknęła. — Muszę już wychodzić, bo się spóźnię.
Felipe pokiwał głową i odprowadził przyjaciółkę do wyjścia.
— Powodzenia! — rzucił chłopak, zamykając za Inéz drzwi.
— Dzięki — westchnęła i ruszyła w stronę schodów.
°°°
— Inéz. — Antoine wstał gwałtownie, gdy zobaczył zmierzającą w jego stronę dziewczynę.
— Cześć. — Uśmiechnęła się nieśmiało, bojąc się reakcji chłopaka. Nie mogła przewidzieć, czy nie zmienił nastawienia do niej i nie przyszedł w umówione miejsce tylko po to, aby wyłożyć jej, co o niej myśli.
— Miło cię widzieć. — Antoine odpowiedział jej szerokim uśmiechem, uspokajając ją nieco.
— Ciebie również.
Usiedli razem na ławce i przez chwilę słychać było tylko przechodniów dookoła. Nie wiedzieli, co powiedzieć.
— Jak ci...
— Więc...
Odezwali się w tym samym momencie, wprawiając się nawzajem w jeszcze większe zakłopotanie. Antoine postanowił szybko ratować sytuację:
— Proszę, mów pierwsza!
— Chciałam zapytać, jak ci się żyje? W Madrycie i w klubie?
CZYTASZ
ᴏᴘɪɴɪâᴛʀᴇ || ᴀ.ɢʀɪᴇᴢᴍᴀɴɴ
Fanfiction'Chłopak uśmiechnął się i przyjrzał się dziewczynie. Bardzo ładna, hiszpańska uroda. Długie, brązowe włosy i piękny uśmiech. Miała w sobie coś, co sprawiło, że wciąż spoglądał w jej stronę, dopóki nie wstała i uśmiechając się do niego po raz ostatni...