Listopad 2013, San Sebastián
— Czy twój malutki móżdżek pojmie w końcu, że macie szansę wyjść z grupy? — Inéz stuknęła Antoine'a w głowę.
— Mnie to nie śmieszy — odburknął.
— Mnie też nie. Mówię ci, jakie są fakty. Wszystko obliczyłam i naprawdę macie szansę.
— Tak, ale to nie zależy tylko od nas. Nawet, gdybyśmy wygrali resztę meczy, to i tak jesteśmy zdani na to, jak zagrają inne drużyny — westchnął i opadł na poduszkę.
— Myśl pozytywnie! Jak chcesz być dobrym piłkarzem, z takim pesymistycznym podejściem? Musisz liczyć też na szczęście — położyła się obok niego.
— Inéz, uwierz mi, że gdybyś znalazła się w takiej sytuacji, to ciężko byłoby ci myśleć pozytywnie. Na pięć spotkań, przegraliśmy cztery.
Inéz odwróciła się na prawy bok i podparła głowę ramieniem. Widziała, jak bardzo Antoine jest zawiedziony nieudanym występem w Pucharze Europy i jak wszystko bierze do siebie. Nie pomagały tłumaczenia i słowa otuchy.
— Antoine Griezmann! Nie wszystko na tym świecie wychodzi nam tak, jakbyśmy tego oczekiwali, ale pamiętaj, że ja zawsze będę wierzyć w ciebie i Real. Jesteś moim ulubionym piłkarzem — uśmiechnęła się do niego. Antoine odpowiedział jej tym samym. Znali się niecałe trzy miesiące, jednak on odczuwał to, jak całe życie. Zdążyli się przed sobą otworzyć i dobrze poznać. Niektóre aspekty ich znajomości nie cieszyły Antoine'a, tak jak powinny. Czuł, że to wszystko nieubłaganie zmierza w stronę przyjaźni, jednak on liczył na inni charakter tejże relacji. Inéz była śliczną dziewczyną, o cudownej osobowości. Nic nie mógł poradzić na to, że marzył o tym, aby ich relacja stała się romantyczna. Musiało to jednak wynikać z inicjatywy obu zainteresowanych stron, ale jak zdążył zauważyć Inéz traktowała go po kumpelsku, plotkując z nim, zwierzając mu się z nieprzyjemności i opowiadając o poznanych chłopakach. Utknął w martwym punkcie, ale się nie poddawał. Liczył z że uda mu się z niego wydostać
— Anto?
— Słucham? — spojrzał na nią zdezorientowany. Jej miły głos wyrwał go z zamyślenia w jakie wpadł. Zdecydowanie, właśnie ona, była najczęstszym powodem jego oderwania od świata rzeczywistego i odpływania myślami w nieznaną przestrzeń.
— Mówiłam, że będę musiała się już zbierać — odparła, wstając z łóżka.
— Naprawdę musisz?
— Tak. Jeżdżenie wozem brata ma naprawdę wiele minusów, na przykład takich, że musisz zwrócić mu ten wóz, kiedy on tak rozkarze — zaśmiała się, zbierając swoje rzeczy.
— Mówiłem ci, że mogłem po ciebie przyjechać. Wtedy nie musiałabyś myśleć o tym, że brat chce odzyskać auto — przypomniał.
— Wiem, wiem. Lubię być samodzielna i niestety w tym momencie mam tego taki skutek, że brat wybiera się do dziewczyny i potrzebuje samochodu.
— Napisz mu, że też masz randkę i niech ci jej nie psuje — Francuz rzucił bez zastanowienia.
Inéz spojrzała na niego z uniesionymi brwiami, aby już po chwili wybuchnąć śmiechem:
— Cieszę się, że po kilku miesiącach znajomości, jesteśmy już na takim etapie, że mogę cię prosić nawet o udawanie mojego chłopaka, ale nie wiem, czy sławny Antoine Griezmann w rzeczywistości zechciałby zwykłą szarą dziewczynę i myślę, że mój brat nie uwierzyłby w te brednie.
Antoine zaśmiał się nerwowo. Nie spodziewał się usłyszeć takich słów z ust Inéz. Dziewczyna widząc jego dezorientację, dodała:
— Przecież żartuję! Nie martw się, nie chciałam przez to powiedzieć, że w głębi duszy, marzę, aby cię w sobie rozkochać. Nie musisz dawać mi kosza.
CZYTASZ
ᴏᴘɪɴɪâᴛʀᴇ || ᴀ.ɢʀɪᴇᴢᴍᴀɴɴ
Fanfiction'Chłopak uśmiechnął się i przyjrzał się dziewczynie. Bardzo ładna, hiszpańska uroda. Długie, brązowe włosy i piękny uśmiech. Miała w sobie coś, co sprawiło, że wciąż spoglądał w jej stronę, dopóki nie wstała i uśmiechając się do niego po raz ostatni...