Obiecał Inéz, że da jej znać, o swoim przylocie do Francji. Po odebraniu bagażu, od razu chwycił za telefon i napisał do niej esemesa. W odpowiedzi dostał tylko życzenia miłego pobytu w domu. Uśmiechnął się pod nosem. Pobyt w domu zawsze był miły. Uwielbiał Hiszpanię i tamtejszą kulturę, jednak powrót do Mâcon, zawsze był przez niego wyczekiwany i wyjątkowy.
- Oto, naszym oczom ukazał się znany w całej Hiszpanii, wielki zawodnik Realu Sociedad, francuski napastnik - Antoine Griezmann. - Francuz odwrócił się na pięcie, gdy usłyszał doskonale znany sobie głos. Théo stał za nim z rozpostartymi ramionami i wielkim uśmiechem na twarzy. - Cześć bracie!
- Cześć. - Antoine przytulił się do młodszego brata. Rzadko mieli ku temu okazję, odkąd starszy opuścił Francję, więc, gdy się spotykali na każdym kroku okazywali sobie braterską czułość.
- Witaj synu. - Za Théo stał także Alain, który postanowił odebrać syna z lotniska. Ojciec wyściskał Antoine'a, jak miał to w zwyczaju i rzucił: - Ruszajmy do domu. Mama kazała się spieszyć, bo przyrządza coś pysznego.
- Już nie mogę się doczekać. Jestem cholernie głodny.
- Właśnie wyglądasz, jakby cię głodzili w tej Hiszpanii. - Zaśmiał się Théo. - Nie bój się, przez te kilka dni, mama doprowadzi cię do porządku.
- Liczę na to - odparł Antoine.
°°°
- Tęsknię za takimi posiłkami - powiedział Antoine do swojej rodzicielki. Pomagał jej z zanoszeniem naczyń do kuchni. Gdy był dzieckiem, nienawidził tej czynności, jednak rozłąką sprawiła, że nawet taka znienawidzona praca, była miłym sposobem na spędzanie czasu z mamą.
- Naprawdę? - Zaśmiała się Isabelle.
- Naprawdę, jedzenie w samotności jest okej, w końcu kocham jeść... - powiedział Antoine, czym doprowadził matkę do wybuchu śmiechu. - ...ale jednak nie jest to takie przyjemne i wyjątkowe.
Isabelle poczochrała syna po włosach. Mimo, że miał już dwadzieścia dwa lata, to był dla niej małym skarbem i przeżywała każdy jego powrót do rodzinnego domu. Antoine, zresztą, często dawał jej powody do traktowania go, jak maluszka. Taki już miał charakter. Isabelle nie narzekała na to. Często zdarzało się nawet, że siedemnastoletni Théo był uważany za dojrzalszego od Antoine'a. Jednak, w rodzinie nie było faworyzacji. Każde z jej dzieci, było dla niej oczkiem w głowie. Pomimo tego, gdy trzeba było, Isabelle była konsekwentna i nieugięta.
- Wspominałeś przecież o kolegach... Nie mów mi teraz, że jesteś samotny w tej Hiszpanii!
- Nie jestem, Ouzbelle! Oczywiście, że nie jestem. Są koledzy, jak w każdej drużynie sportowej, ale wiesz, oni też mają swoje życie. Nie zawsze mają czas i tak dalej... - Westchnął.
- A jakieś piękne kobiety? - Théo wetknął głowę do kuchni. Antoine przewrócił oczami. To pytanie należało do stałego kanonu jego brata. Tym razem, jednak, do głowy Antoine'a wpadła myśl o wyjątkowo pięknej kobiecie.
- Nie interesuj się.
- A więc, jest jakaś kobieta! - Poruszył brwiami.
- Daj mu spokój małolacie! - Do akcji wkroczyła Maud. Weszła do kuchni. niosąc miskę i zdzieliła Théo w głowę. - Zajmij się sobą.
- Dzięki. - Antoine posłał jej buziaka.
- Potem mi opowiesz o tej dziewczynie. - Maud puściła młodszemu bratu oczko. Antoine westchnął, mógł się tego spodziewać.
- Mam pomysł, usiądziemy wszyscy wspólnie, przy kominku, a nasz kochany piłkarz, opowie nam o wybrance swego serca. - Alain Griezmann był ostatnią osobą, która włączyła się do dyskusji. Nie można mu było jednak odmówić tego, że zrobił to z wielkim przytupem. Jego starszy syn oblał się rumieńcem i westchnął głośno.
CZYTASZ
ᴏᴘɪɴɪâᴛʀᴇ || ᴀ.ɢʀɪᴇᴢᴍᴀɴɴ
Fanfiction'Chłopak uśmiechnął się i przyjrzał się dziewczynie. Bardzo ładna, hiszpańska uroda. Długie, brązowe włosy i piękny uśmiech. Miała w sobie coś, co sprawiło, że wciąż spoglądał w jej stronę, dopóki nie wstała i uśmiechając się do niego po raz ostatni...