Luty 2014, San Sebastián
— Halo?
— Cześć, Inéz.
— Co tam?
Antoine chodził dookoła łóżka. Rozpierała go energia. Nie mógł przestać.
— Co robisz dziś popołudniu? — zapytał z dziecięcą nadzieją w głosie.
— Nic — odparła. — O której i gdzie chcesz się spotkać?
Antoine zatrzymał się i zrobił zdziwioną minę.
— Skąd wiesz, że chcę się spotkać?
Inéz zaśmiała się do telefonu i odpowiedziała:
— Intuicja. Ciężko tego nie wyczuć.
Antoine wzruszył ramionami i wrócił do krążenia po pokoju.
— Za pół godziny? — zapytał.
— Pasuje. Chcesz się przespacerować?
Antoine przytaknął. Stwierdził, że świeże powietrze, pomoże mu ochłonąć. Umówili się w swoim ulubionym parku.
— Do zobaczenia — powiedziała i się rozłączyła. Antoine uspokoił się odrobinę i rzucił się na łóżko. Musiał ją zobaczyć i to jak najszybciej. Nagle pół godziny wydało mu się wiecznością.
°°°
Inéz wykonała szereg niezbędnych czynności. Począwszy od przebrania się z wygodnego dresu w bardziej wyjściowe jeansy i bluzkę, skończywszy na umyciu zębów i uczesaniu włosów. Była na etapie pakowania torebki w przedpokoju, gdy zatrzymał ją brat.
— Wychodzisz gdzieś? — zapytał i oparł się o framugę kuchennych drzwi.
— Tak. — Schyliła się, aby zawiązać buty.
— Z nim?
Inéz spojrzała na niego i wykrzywiła usta w wymownym grymasie.
— Jeśli masz na myśli Antoine'a, to tak — odpowiedziała.
— Ondo.
Inéz wstała i poprawiając spodnie, podeszła do brata. Jej mimika wyrażała niezwykłe zdziwienie.
— Niczego nie powiesz? — Uniosła brew.
— Co miałbym mówić? — Próbował zachować powagę.
— No nie wiem... — Wzruszyła ramionami. — Lubisz dawać mi porady, dotyczące tego, z kim powinnam, a z kim nie powinnam się zadawać.
César pokręcił głową.
— Myślałem nad tym... — Wzruszył ramionami. — To twoje życie, jesteś dorosła. Najwyżej nauczysz się na błędzie...czy coś.
Inéz zaśmiała się głośno i zawiesiła mu ręce na szyi.
— Dobrze braciszku, cieszę się, że to przemyślałeś — rzuciła z przekąsem.
— Dobra, leć już. — Poklepał ją po plecach.
Inéz puściła Césara, narzuciła na siebie kurtkę i złapała torebkę.
— Cześć. — Puściła mu oczko, zamykając za sobą drzwi. Przed domem zaśmiała się raz jeszcze do samej siebie i zaczęła iść w stronę przystanku autobusowego. Miała nadzieję, że tym razem kierowca sprawi jej niespodziankę i pojawi się na czas. Nie chciała się spóźnić. Pogoda dopisywała. Była idealna aura na lutowy spacer.
CZYTASZ
ᴏᴘɪɴɪâᴛʀᴇ || ᴀ.ɢʀɪᴇᴢᴍᴀɴɴ
Fanfiction'Chłopak uśmiechnął się i przyjrzał się dziewczynie. Bardzo ładna, hiszpańska uroda. Długie, brązowe włosy i piękny uśmiech. Miała w sobie coś, co sprawiło, że wciąż spoglądał w jej stronę, dopóki nie wstała i uśmiechając się do niego po raz ostatni...