Marzec 2014, Clairefontaine-en-Yvelines
— Pytanie do pana Griezmanna... — Antoine przełknął ślinę i spojrzał w kierunku dziennikarza, który właśnie zabrał głos. — ...jakie ma pan odczucia odnośnie powołania? Czuje pan presję? Nie sądzi pan, że zawieszenie pana, po...tamtym incydencie w kadrze młodzieżowej, odbiło się negatywnie na pana karierze reprezentacyjnej?
Antoine wypuścił powietrze z płuc i przybrał miły uśmiech.
— Bardzo cieszę się z powołania, to w pewnym sensie spełnienie moich marzeń. Nie czuję presji, dam z siebie wszystko, na co mnie stać. Co do kwestii zawieszenia, to myślę, że wręcz przeciwnie...przyniosło pozytywne skutki i otworzyło mi oczy na wiele spraw — odpowiedział.
Francuz nie ćwiczył niczego przed swoją debiutancką konferencją prasową w pierwszej reprezentacji. Chciał wypaść naturalnie i spontanicznie. Denerwował się, ale starał się tego po sobie nie pokazywać. Obawiał się pytań pułapek, które uwielbiali dziennikarze, jednak starał się podejść do tego z chłodną głową. Jego największym zmartwieniem, w tamtym momencie, była, wbrew pozorom, poprawność językowa. Bał się, że popełni jakiś błąd. Na co dzień posługiwał się językiem hiszpańskim i to właśnie używając tego języka czuł się pewniej. Za wszelką cenę, starał się wypaść, jak najlepiej w swoich wypowiedziach.
— Zdaję sobie sprawę, że Franck Ribéry gra na lewej stronie. Ja będę grał gdziekolwiek zarządzi trener, nawet na bramce...
W sali konferencyjnej rozbrzmiał śmiech zgromadzonych. Antoine uśmiechnął się pod nosem, zadowolony ze swojego dowcipu.
— Mówiąc całkowicie poważnie, to zgadza się, że moje miejsce na boisku w klubie, to właśnie lewa flanka, ale zdarza mi się grywać na różnych pozycjach, nawet w środku pola, więc myślę, że podołam temu, co zaplanuje dla mnie selekcjoner — dodał Antoine ze spokojem w głosie. — Poza tym, liczy się dla mnie gra zespołowa i proszę być spokojnym, zawsze podam piłkę lepiej ustawionemu koledze.
°°°
Było coś, przed czym Francuz, wręcz, drżał ze strachu. Zbliżała się kolacja i moment jego chrztu. Selekcjoner zdążył mu o tym przypomnieć. Musiał zaśpiewać wybraną przez siebie piosenkę przed wszystkimi kolegami z reprezentacji, trenerami i sztabem. To był rytuał, który przechodził każdy nowy kadrowicz. Antoine był przerażony.
Przez cały czas siedział, jak na szpilkach, między Hugo Llorisem a Raphaëlem Varane'em. Zbliżała się pora na deser, ale nagle wszyscy piłkarze zaczęli stukać łyżeczkami w szklanki, czekając na show nowicjuszy. Antoine wstał, nie czekając na drugiego z nowych kadrowiczów - Lucasa Digne, z którym dzielił pokój. Chciał mieć to już za sobą i wstąpić w pierwszej kolejności. Zaplanował, że zaśpiewa piosenkę La Bamba. Czuł, jak oblewa go pot i jego twarz zaczyna robić się czerwona. Zabrał ze stołu butelkę i wszedł na krzesło.
— Para bailar la bamba se necesita, una poca de gracia y otra cosita...
Trzydzieści sekund stało się wiecznością. Czuł, jak bardzo się kompromituje. Trenerzy, chyba, wyczuli jego przerażenie i dołączyli do niego, aby go wesprzeć. Po chwili przyłączył się również sztab medyczny. W końcu na sali rozległy się oklaski, a Antoine odetchnął z ulgą. Wiedział, że jeśli komuś nie udałoby się zadowolić kadrowiczów, to mógłby liczyć nawet na gwizdy. Chrzest miał już za sobą. Mógł spać spokojnie.
°°°
— Denerwujesz się? — zapytał Digne, gdy Antoine opuścił toaletę po wieczornym prysznicu.
CZYTASZ
ᴏᴘɪɴɪâᴛʀᴇ || ᴀ.ɢʀɪᴇᴢᴍᴀɴɴ
Fanfiction'Chłopak uśmiechnął się i przyjrzał się dziewczynie. Bardzo ładna, hiszpańska uroda. Długie, brązowe włosy i piękny uśmiech. Miała w sobie coś, co sprawiło, że wciąż spoglądał w jej stronę, dopóki nie wstała i uśmiechając się do niego po raz ostatni...