Lipiec 2014, San Sebastián
W życiu każdego człowieka nadchodzi czas na zmiany. Takie zmiany bywają chciane lub niechciane, ale zawsze wymagają wysiłku. W przypadku Antoine'a Griezmanna, zmiana była jak najbardziej chciana, ale oczywiście nie była prosta. Zostawić miasto, w którym spędził tyle lat. Zostawić ludzi i klub, którym tyle zawdzięczał. Iść w nieznane.
Rozstania zawsze są ciężkie, szczególnie z ludźmi, z którymi spędza się sporą część życia. Zmiana klubu była nieunikniona, wiedzieli to wszyscy, ale każdy próbował przeciągać to w nieskończoność. San Sebastián i Real Sociedad na zawsze mieli pozostać w jego sercu, ale nadszedł czas na zmiany, poważne zmiany.
Starał się zapakować na razie najpotrzebniejsze rzeczy. Walizka nie była w stanie pomieścić wszystkiego, co przez tyle lat zgromadził w swoim domu w San Sebastián. Nie sądził, że tak będzie toczyć się jego przygoda w świecie piłkarskim. Czuł się, jakby od jego przyjazdu do Hiszpanii minął zaledwie miesiąc, a przecież już zaraz miał się wyprowadzać do Madrytu i spełniać się dalej. W stolicy.
Oczywiście pewnie każdy młodzieniec marzyłby teraz o grze w Realu lub Barcelonie, ale Atlético Madryt, to również był dobry klub i dawał mu wiele perspektyw do rozwoju. Czuł, że stamtąd może wypłynąć jeszcze dalej i piąć się po szczeblach piłkarskiej kariery. Szczególnie, że to oni w obecnym sezonie byli najlepszym hiszpańskim klubem. Wygrali La Ligę, a to znaczyło wiele. Był szczęśliwy.
Pewna kwestia zostawała również po części rozwiązana. Ktoś mógłby nazwać, to tchórzostwem i ucieczką, ale Antoine był wdzięczny, że ścieżka rozwoju kariery pomoże mu również w zmianie otoczenia na takie, w którym nie byłoby Inez. Udało mu się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Sądził, że gdy ucieknie od niej, to problem szybciej zniknie. Myślał, że w ten sposób uda mu się o niej łatwiej zapomnieć.
Niedawno powrócił z rodzinnych wakacji. Wyjechali razem do Turcji, a Antoine miał nadzieję, że właśnie tam zazna spokoju i odetnie się od zgiełku. Przeliczył się dość mocno, bo okazało się, że ostatnimi czasy bardzo zyskał na popularności. Nie byłoby w tym niczego złego, ale chciał odpocząć i odpłynąć myślami.
Jeszcze w czasie wakacji decyzja była podjęta. Opuszcza Real. Teraz, Éric Olhats, miał za zadanie znaleźć tylko nowy klub. Musiał zdążyć przed rozpoczęciem przygotowań do nowego sezonu, bo Antoine nie wyobrażał sobie ćwiczyć z drużyną, którą miał zamiar opuścić. To byłoby nieuczciwe. Pojawiło się wiele ofert, wśród nich nawet Tottenham, ale dopiero Atlético zadowoliło obie strony. Miał obawy, co do trenera - Diego Simeone, ale rozmowa z Diego Godínem przekonała Antoine'a, że to będzie dobry wybór. Niedługo po tym, umowa została zawarta.
Teraz siedział na łóżku w swoim mieszkaniu, zaraz miał wyjechać do stolicy, aby się rozwijać. Rozpoczynał nowe życie.
— Antoine, jesteś gotowy? — Éric wszedł do pokoju i spoglądał niepewnie na Antoine'a. — Wiem, że to trudny moment, ale ucieknie ci...
— Jestem gotowy! — Antoine mu przerwał i wstał gwałtownie z łóżka. Czuł, że musi to po prostu zrobić. Jak najszybciej. Bez sentymentów. — Jedźmy na lotnisko.
— Jasne. — Éric się uśmiechnął. — Jestem z ciebie cholernie dumny.
— Jestem już duży... — Antoine próbował poluzować uścisk, bo czuł, że zaraz się udusi.
— Sam w to nie wierzę. Jak ten czas leci...
— Stop! Zaczniemy tu płakać i nici z wyjazdu.
— Masz rację! — Éric otarł łzę. — Wszystko spakowane do kartonów?
— Tak jest.
— Dobrze. Dopilnuję, żeby przewieźli to wszystko bezpiecznie do Madrytu.
CZYTASZ
ᴏᴘɪɴɪâᴛʀᴇ || ᴀ.ɢʀɪᴇᴢᴍᴀɴɴ
Fanfiction'Chłopak uśmiechnął się i przyjrzał się dziewczynie. Bardzo ładna, hiszpańska uroda. Długie, brązowe włosy i piękny uśmiech. Miała w sobie coś, co sprawiło, że wciąż spoglądał w jej stronę, dopóki nie wstała i uśmiechając się do niego po raz ostatni...