Pov. Lexy
Dojechałam do domu rodzinnego, ale była szósta nad ranem, więc wszyscy jeszcze spali. Miałam klucze, dlatego otworzyłam sobie drzwi i usiadłam w salonie. Długo tak siedziałam i rozmyślałam, co będzie dalej, aż do pokoju wparował mój młodszy brat.
T (Tony) - Lexy, co ty tu robisz?
L - A przyjechałam was odwiedzić. To źle?
T - Nie! Wręcz przeciwnie, to znakomicie!
Uwielbiam mojego brata. Mimo że jak jeszcze tu mieszkałam, często się kłóciliśmy to bardzo się kochamy i ja zawsze staram się pomagać mu w trudnych dla niego momentach. Tym razem on mi pomógł. Był oczywiście ciekawy, co mnie sprowadza do domu, no i byłam zmuszona opowiedzieć mu całą historię, od początku do końca. Słuchał mnie z uwagą i czasami zadawał pytania, na które ja sama nie znałam odpowiedzi. Po tej naszej rozmowie mogę stwierdzić, że Tony nadaje się na psychologa. Naprawdę mi pomógł, tego właśnie potrzebowałam. Szczerej rozmowy.Była już godzina około dziewiątej, a reszta dalej nie wstawała, więc razem z Tonym postanowiliśmy zrobić dla wszystkich śniadanie. Zdecydowaliśmy, że będą to naleśniki. Chłopiec przygotował ciasto, które ja później usmażyłam. Razem rozłożyliśmy na stole sztućce dla każdego domownika oraz talerze. Na jednym dużym talerzu położyliśmy wszystkie usmażone naleśniki i postawiliśmy je na środku stołu. Rozłożyliśmy też dodatki tak, aby każdy mógł sam nałożyć sobie na naleśnika to, co chce. Po przygotowaniu jedzenia, zaparzyliśmy jeszcze herbatę i obudziliśmy całą rodzinę.
Pov. Marcin
Mniej więcej już doszedłem do siebie i ogarnąłem swoje emocje. Muszę zaakceptować to, że Lexy mnie nie kocha, choć jest to trudne. Dzisiaj trzeba iść do szkoły, ale nie mam na to ochoty. Jedyną dobrą wiadomością jest to, że będzie tam ona. Nie powiedziała, że od teraz się nie znamy, tylko żebyśmy byli przyjaciółmi i mimo że to boli, to wolę to niż nic. Może za jakiś czas w końcu zrozumie, co do mnie czuje. Albo nie? Albo ona mnie nienawidzi. Ale za co? Przecież nic nie zrobiłem. A może? Może jest coś, czego nie pamiętam. Coś, co ją zraniło. Nie, raczej nie. Przynajmniej taką mam nadzieję.Umyłem się szybko, ubrałem, zjadłem szybkie śniadanie i ruszyłem do szkoły. Nie spotkałem Lexy, a zawsze szła o tej samej porze co ja. Tym razem niestety nie. A może i stety? Może to i dobrze, że się nie spotkaliśmy i nie pokłóciliśmy? Ale o co mielibyśmy się pokłócić? Nie mam pojęcia, jak odpowiedzieć sobie na te wszystkie pytania.
Dotarłem do szkoły i skierowałem się do sali biologicznej. Stali tam już prawie wszyscy uczniowie, w tym Kacper i Kuba oraz Ola i Julia. Nie było tylko Lexy. Dlaczego? Coś jej się stało? Postanowiłem, że po lekcjach dowiem się, gdzie jest i dlaczego nie pojawiła się dzisiaj w szkole.
———————————————————————
Mamy rozdział!
Trochę późno, ale jest. Co do kolejnych rozdziałów to na 99% nie będzie rozdziałów ani w sobotę, ani w niedzielę, bo mam napięty grafik na weekend😂. Także na wattpadzie zobaczymy się najprawdopodobniej dopiero w poniedziałek.
Narazie to tyle.
Dobranoc🥰
Bayo💕
CZYTASZ
꧁𝐿𝑒𝑥𝑦 𝑖 𝑀𝑎𝑟𝑐𝑖𝑛 - 𝐴𝑛𝑑 𝑡ℎ𝑒𝑛 𝐼 𝑚𝑒𝑡 𝑦𝑜𝑢...꧂
Fanfiction„L - Uważasz, że jak chłopak szaleje na punkcie dziewczyny albo odwrotnie to coś z nim albo z nią jest nie tak? M - No, bo to chyba jest jakieś uzależnienie. L - To nie możesz na mnie więcej patrzeć, bo się uzależnisz. M - Już za późno. L - Czyli te...