7

2.4K 168 28
                                    


* Izuku *
Obudziłem się w pokoju blondyna. Pewnie mnie tu zaniósł jak zasnąłem. Mojego Alfy nie było. Ciekawe gdzie poszedł. Nie wyglądało nawet na to, że tu spał.
Moja ruja się uspokoiła chociaż tyle dobrego.

Wstałem z łóżka przeciągając się. Nadal byłem ubrany w koszulkę z wczoraj. Moje oczy skierowały się na zegar który wskazywał 8 rano.
Po cichutku skierowałem się do drzwi otwierając je poczułem zapach mojego mate. Całą noc siedzieli w salonie? Co oni tam robili tak długo? No chyba ten cymbał mnie nie zdradził z tym popierdolonym czerwonowłosym.
Wkurzonym, ale cichym krokiem ruszyłem do salonu.

To co tam zobaczyłem nie było zdradą. Alfa i Beta leżeli na podłodze, a obok nich mogłem zauważyć butelki po różnych alkoholach. Co najdziwniejsze na stole stała popielniczka, a z niej wysypywało się dużo spalonych fajek.

Zaraz mnie coś strzeli. Pójdę sobie do mojego tymczasowego mieszkania i tyle mnie będzie widział. Chociaż nigdy nie widziałem go z fajką ani też nie wyczułem wokół niego zapachu tytoniu, może to Kirishimy?
Trzeba ich obudzić, ale najpierw poszukam jakiś proszków na ich kaca. Niby jesteśmy wilkami i mamy mocniejsze głowy, ale sądząc po ilości alkoholu to będą zdychać cały dzień.

Ruszyłem w kierunku kuchni tam pewnie coś się znajdzie. Otworzyłem pierwszą szafkę były tam jakieś naczynia no nic. Druga szafka to jakieś przyprawy... No to w trzeciej będą leki i nie pomyliłem się. Wziąłem listek i chciałem już ruszać do salonu wróciłem się jednak po dwie butelki wody. Z tymi rzeczami ruszyłem do salonuu.

- Halooo!!!!! Wstajemyyyyyy! - krzyknąłem na całe gardło. Oni mnie zabiją albo ja ich. Zignorowali mnie poprawiając się na podłodze. No nic czas na plan B.
Miał polegać na tym, że zajmę się Katsukim ,a on obudzi czerwono włosego.

Zbliżyłem się do Alfy na szczęście spał na plecach więc nie będzie problemu. Usiadłem na jego kroczu i zbliżyłem się do jego twarzy. Zacząłem go po niej całować. Omijałem celowo usta po pierwsze, żeby mu zrobić na złość, jeżeli już się obudził, a po drugie śmierdział alkoholem Fuj. Zbliżyłem się do jego ucha i przygryzłem płatek. Mruknął na ten gest, ale nie wstał.
Dobra powoli tracę cierpliwość, włożyłem ręce pod jego koszulkę podsuwając ją trochę do góry dzięki czemu ukazał mi się jego umięśniony tors, który tak ubóstwiałem.
Zacząłem go lizać i całować z dokładną starannością. Ten drań się nie obudził ugh. No nic trzeba spróbować czegoś innego.

- AAAAAA POMOCY - wydarłem się na całe gardło. Wstał jak poparzony w pozycji do walki.
Podszedłem do niego i delikatnie przytuliłem. Blondyn odwzajemnił gest dalej trochę zdenerwowany. Słyszałem jego szybko bijące serce. Przyjemny dźwięk mógłbym go słuchać dniami i nocami. Nie widziałem na jego twarzy grymasu bólu co znaczy, że jest mocnym zawodnikiem alkoholowym. Niepotrzebnie się martwiłem.

- Wybacz nie wiedziałem jak cię obudzić- uśmiechnąłem się niewinnie w jego stronę - A teraz obudź tego tam -wskazałem palcem na jego przyjaciela. Spojrzał na mnie uśmiechając się chytrze jednocześnie w jego oczach wiedziałem delikatnie przeprosiny. Co on chce zrobić?

- Zadzwonię do jego partnerki. Poczekaj chwilę - wyciągnął telefon wybierając właściwy numer zadzwonił do mate swojego przyjaciela. Wyglądał na zadowolonego ze swojej decyzji. Po skończonej rozmowie usiadł ze mną na kanapie biorąc mnie jednocześnie na kolana.

- Wybacz chyba trochę wczoraj przesadziliśmy-

- Trochę? To mało powiedziane zobacz na ten syf, jeszcze mi powiedz że to Ty je wszystkie spaliłeś! - o nie nie, nakrzyczalem na niego, on mnie uderzy. Spiąłem się cały.
- J-Ja przepraszam Alfo- trząsłem się jak galareta. Moja głowa była spuszczona w dół. Oczekiwałem na cios, ale nic nie nadchodziło co dziwniejsze poczułem dużą rękę na moich plecach, która zjeżdżała z góry w dół, aby następnie pojechać znów w górę. Alfa wypuścił trochę swoich feromonów uspakajając mnie tym.

- Za co przepraszasz kochanie?- jego głos był delikatny, relaksujący, kojący dla uszu. - Nic się nie stało, a jeżeli chodzi ci o te fajki to nie ja tylko on. Ja nie pale tego świństwa, to po pierwsze, a druga rzecz to dlaczego się mnie boisz? Myślisz, że ci coś zrobię? I nie nazywaj mnie Alfom. Jesteśmy dla siebie po imieniu i nie musisz się płaszczyć przede mną. Rozumiesz? - pokiwałem tylko głową na jego słowa.
Obróciłem się tak, że siedziałem na wprost niego. Zacząłem się delikatnie do niego zbliżać. Zapomniałem już, że jebie alkoholem... Chciałem go pocałować, ale nagle ktoś wbił do salonu. Odskoczyłem od niego na bezpieczną odległość.
Spojrzałem na osobę która właśnie przerwała nam moment. Była to różowowłosa dziewczyna. W jej karmelowych oczach mogłem zobaczyć chęć mordu. Nie była niska może troszkę niższa niż ja.

- Witaj Katsuki. Dzięki, że zadzwoniłeś już ja się rozprawię z tym alkoholikiem- w tym momencie spojrzała na mnie pytającym wzrokiem. Moje policzki zrobiły się czerwone wiedząc w jakiej pozycji się znajdujemy. Nagle coś ją oświeciło 
-Oooo nasza Alfa znalazł Lunę prawda? Pozwól, że się przedstawię jestem Mina. Mate tego palanta tu. A ty? - wydawała się miła, więc wstałem z kolan starszego i podszedłem do niej.

- Izuku Midoriya miło mi poznać- wyciągnąłem rękę w jej stronę, którą zaraz uścisnęła.

- Jesteś z tych Midori? - cholera. I tak by się dowiedzieli, ale skąd ona to może wiedzieć? Później o tym będę myślał.

- Umm tak- moje oczy patrzyły się w jej tęczówki hardo.

- Czy to ty tak obiłeś mojego męża? - dobra to może był zły pomysł odchodzić od mojego bezpiecznego kaloryferka. Jej wzrok zrobił się poważny. Nie, żebym się tym przejął. Jestem wytrenowany ulec jedynie Alfie.

- Tak a co? - i co teraz? Zrobi mi, nic nie zrobi? Nie dość, że nie da rady to jeszcze Katsuki nas bacznie obserwuje.

- Nawet nie wiesz jaka jestem ci wdzięczna. Dawno mu tak nikt nie przywalił tylko Bakugo potrafił mu tak przydzwonić- jej radość była ciekawa, ale sądząc po jej wypowiedzi to ta czerwona Beta była najlepszym wojownikiem co mnie trochę zmartwiło. Nie mają nikogo silnego, a jak najedzie ich jakaś wataha to może być źle, ale sądząc po ilości członków i terenów to musieli sobie jakoś radzić.

Różowowłosa podeszła do leżącego na ziemi męża chwyciła go za włosy i zaczęła wychodzić po drodze kłaniając się nie Alfie, ale mnie było to co najmniej dziwne. Spojrzałem na blondyna pytającym wzrokiem ten tylko wzruszył ramionami uśmiechając się do mnie. Odprowadziłem dziewczynę wzrokiem tak samo patrząc na jej mate chyba był przyzwyczajony do tego wynoszenia bo dalej sobie smacznie spał. Zaśmiałem się na ten widok. Gdy wyszli wróciłem wzrokiem do chłopaka siedzącego przede mną.

- Jesteś głodny? - jak na zawołanie usłyszałem jego brzuch domagający się jedzenia.
- Zaraz coś zrobię, ty idź pod prysznic dobrze? - on tylko kiwnął głową, dałem mu buziaka w policzek wstając z jego kolan. - Na co masz ochotę- poczułem jego ręce na moich biodrach i oddech na szyi.

- Ty będziesz idealny- szepnął mi do ucha na co przeszedł mnie dreszcz. Ale nie jestem taki łatwy to, że w czasie ruji całkowicie mu się oddałem nie znaczy, że teraz też tak będzie.

- Jajecznica będzie okej? - odwróciłem się w jego stronę.

- Może być - pokiwał głową, a ja udałem się do kuchni.

W Twoich Ramionach Znalazłem Ukojenie ~ BakudekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz