* Izuku *Minął tydzień od tamtych pamiętnych wydarzeń. W tym czasie praktycznie nic nie jadłem. Dziewczyna przynosiła mi posiłki do pokoju wziąłem przeważnie dwa kęsy i zostawiałem resztę.
Przez mój brak ruchu i posiłków wyglądałem strasznie. Schudłem przynajmniej z dziesięć kilo.Dowiedziałem się też, że Katsuki był pod wpływem zaklęcia jakieś wiedźmy. Ale to nie zmienia faktu, że strasznie się go boję. Wychodzę tylko z pokoju do łazienki po czym wracam do mojego ulubionego położenia na łóżku.
Rana na policzku choć była głęboka szybko się zagoiła. Ale blizna pozostanie do końca życia szpecąc mi tym samym buzię, która i tak była brzydka.
Mina wiele razy namawiała mnie do rozmowy z blondynem, ale odmawiałem. Wolałem siedzieć w moim ciemnym pokoju.Przez ostatni tydzień nie widziałem świata zewnętrznego. Moje emocje wyparowały i pozostał tylko niepokój przed Bakugou.
Siedziałem właśnie na łóżku patrząc się tępo w ścianę w ciemności. Nagle do moich oczu doszło światło przez otworzone drzwi. Zwróciłem się w tamtą stronę zobaczyłem różowowłosą.
- Boże. Jak ty wyglądasz - zakryła usta dłonią. Widziałem w kącikach jej oczu łzy na mój wygląd. Czy serio aż tak źle wyglądam? Nie wiem nie interesuje mnie nic zbytnio.
- Izuku - złapała mnie za ramię. - proszę porozmawiaj z nim. On nie wiedział co robi. -
Zacząłem się trząść przypominając sobie jego wzrok, który mówił tylko to, że chce mnie zabić. Dziewczyna zauważając to przytuliła się do mnie mocno. Zaczęła głaskać moje wychudzone ciało dłonią. Zacząłem płakać.- J- ja nie chcę. Boję się. -
- Ciii będziemy z tobą tak? Nic ci się nie stanie spokojnie. On czeka na dole żebyś przyszedł-spiąłem się momentalnie. On tu jest? Może przyszedł powiedzieć, że mam wypierdalać po tym jak zabiłem jego ukochaną.
- Dobrze pójdę ale chce być jak najdalej od niego-
- Już się tym zajęliśmy. Przestawiliśmy meble nie masz się co martwić. Jego będzie pilnować Kirishima uważając, żeby nie podchodził. - uśmiechała się do mnie czego nie odwzajemniłem. Patrzałem na nią pusto.
- Chodźmy - wzięła mnie pod ramię prowadząc na dół.
Poczułem jego zapach. Chciałem uciec. Ale powiedziałem jej, że zejdę i tak też zrobię.
Kręciło mi się w głowie ze strachu.
Wtedy go zauważyłem, siedział na krześle. Nie wyglądał źle. Można było powiedzieć, że w miarę. W normalnej sytuacji przytuliłbym się do niego, ale teraz moje myśli to odrzucały na boczny tor.
Jego wzrok skierował się w moją stronę gdy mnie zauważył widziałem łzy w jego oczach. Jego mina wyrażała rozpacz. Chciał do mnie podejść ale Kirishima go zatrzymał mówiąc mu,że nie może jeżeli nie chce pogorszyć sytuacji.- Izuku. J-ja przepraszam tak bardzo przepraszam - padł na kolana chowając twarz w swoje dłonie. Widziałem, że bardzo żałował swoich czynów. Zrobiło mi się go szkoda.
- Kacchan, W- wstań proszę- spojrzał na mnie jego policzki były mokre od łez.
- Przepraszam Izuku. Ja nie chciałem o-ona, mi coś dała. Proszę wybacz mi - płakał coraz mocniej. Ja również zacząłem płakać. Chciałem do niego podejść, ale moje nogi odmówiły mi posłuszeństwa.
* Katsuki *
Nie wiedziałem go od tygodnia. Właśnie siedziałem w salonie mojego przyjaciela, który dbał o mnie ten cały czas. Z tego co się dowiedziałem zostało rzucone na mnie jakieś zaklęcie i zraniłem mojego maluszka. Pamiętam to zbyt dobrze. Jego wzrok mówiący mi jak bardzo się boi. Nie panowałem wtedy nad sobą. W chwili gdy dziewczyna się wykrwawiła zaklęcie minęło, a ja chciałem biec do mojej omegi, ale zabronił mi Kirishima mówiąc, że widział jego stan i mam jej ogarnąć bo pogorszę sprawę.
Dziś miałem zobaczyć go pierwszy raz od tygodnia. Po chwili moje myślenie zostało przerwane gdy usłyszałem schodzenie po schodach. Spojrzałem w tamtą stronę.Moje serce rozdarło się na pół widząc w jakim jest stanie. Jego oczy były puste i podkrążone. Schudł i to bardzo widziałem jego wystające kości. Na twarzy gdzie zawsze był uśmiech panował tylko strach. Strach przede mną.
Zacząłem płakać. Chciałem do niego podejść, ale uniemożliwił mi to Kirishima, który zastawiał mi drogę. Padłem na kolana przepraszając go. Izuku też zaczął płakać chciał do mnie podejść, ale nie mógł. Nie mógł się wyrwać ze swojego strachu, który tak bardzo odczuwał w stosunku do mojej osoby.
Mina posadziła go na kanapie po drugiej stronie. Usiadłem na tą drugą. Między mną a nim było jakieś siedem metrów odstępu. Po chwili usłyszałem coś czego bym się nigdy nie spodziewał.- Zostawicie nas na chwilę? -
- Izuku jesteś pewny? Nie wiem czy to dobry pomysł w twoim stanie - rzekła dziewczyna w jego kierunku.
- Tak jak coś to będę krzyczeć - zwrócił spojrzenie w jej stronę ta tylko pokiwała głową i wyszła razem ze swoim chłopakiem z pomieszczenia. Zostaliśmy sami. Między nami panowała głucha cisza. Postanowiłem, że ją przerwę.
- Izuku przepraszam jeszcze raz. Nie chciałem żeby to się tak potoczyło. Jestem skończonym głupcem. Obiecuję że więcej ci nic nie zrobię. Wróć do mnie - mój głos był żałosny przez płacz. Głowę oparłem o swoje ręce.
- Kacchan. Obiecujesz, że nic mi nie zrobisz? - tylko pokiwałem głowa. Spojrzałem na niego.
- Obiecuję. Wiesz, że cię kocham i tylko ciebie -
- Wrócę. A-ale nie dotkniesz mnie. Obiecujesz? -
- Nie miałem cię tak długo i nie mogę cię nawet przytulić? -
- Obiecaj mi to to wrócę - jego głos był bez emocji. Mówił jak robot bez uczuć. Skrzywdziłem go. Czego oczekiwałem, że wbiegnie mi w ramiona? Tak właśnie na to liczyłem.
- Obiecuję. Wróćmy razem do domu - Uśmiechnąłem się w jego stronę wycierając łzy.
- Mina!!! - krzyknął na co się wystraszyłem trochę. Do pomieszczenia wpadła dziewczyna wraz z chłopakiem w pozycjach obronnych. Gdy zobaczyli, że siedzę na swoim miejscu rozluźnili się wciąż będąc gotowymi do jakiegokolwiek ataku z mojej strony.
- Mina. Wracam do domu. -
- Dobrze, ale jak coś będzie nie tak zawsze możesz przyjść tutaj dobrze? - przytuliła się do niego. Też chcę go wziąć w ramiona i wyszeptać mu do ucha że wszystko będzie dobrze.
Wstałem z miejsca kierując się do drzwi- Chodź Izu - ten wstał pospiesznie przez co zakręciło mu się chyba w głowie. Lekko się zachwiał, ale dziewczyna pozwoliła mu utrzymać równowagę.
- Katsuki, dopilnuj żeby zaczął jeść. Tutaj prawie nic nie jadł.
- Postaram się - Uśmiechnąłem się smutno w jej stronę. Spojrzałem na Izuku, który ruszył w moja stronę delikatnym krokiem.
- Wracamy do domu -
CZYTASZ
W Twoich Ramionach Znalazłem Ukojenie ~ Bakudeku
WerewolfPrzepraszam za wszytskie błędy ortograficzne jak i w opowiadniu. To jest pierwsza opowieść którą pisze więc proszę o wyrozumiałość. Zapraszam:)