Wstałam kiedy na zewnątrz było jeszcze ciemno. Uszykowałam się jak najszybciej bo dziś jadę razem z tatą Maćka do Gdańska. Wszystko co robiłam starałam się aby było jak najciszej aby nie obudzić chłopaka śpiącego w sypialni. Gdy już miałam wychodzić poszłam na górę dałam buziaka Maćkowi oraz położyłam kartkę na której pisało że pojechałam i że go kocham, zeszłam na dół pożegnałam się z silnym i wyszłam z domu. Pojechałam pod dom państwa Jankowskich i zgarnęłam pana Piotra i ruszyliśmy do Gdańska.
-nie jesteś zmęczona?-spytal mężczyzna
-nie ma tragedii, może się pan prześpi?-zaproponowałam
-tylko nie pan, mów mi tato tak będzie najlepiej-powiedział starszy
-jest pan pewien?-upewnilam się
-jak najbardziej-odparł
-w takim razie dobrze, prześpij się tato jeszcze długa droga przed nami-powiedziałam
Mężczyzna nie odezwał się już tylko zrobił taka jak mu radziłam. Ja skupiłam się na drodze. Jechałam w ciszy po autostradzie wyprzedzając inne auta, jechałam 130km/h. Tata zaczął się budzić
-która godzina?-spytal
-dokładnie 7.45-powiedziałam cały czas patrząc na drogę
-nie jesteś zmęczona? Mogę się zmienić-zaproponował
-tato będąc szczerym uwielbiam kierować i z chęcią przejadę całą drogę-powiedziałam
-jeździsz podobnie jak mój syn-powiedział starszy
-czyli jak?-spytalam ze śmiechem
-fenomenalnie, minimalnie jak wariat ale przy mnie się hamujesz-odparł ze śmiechem
-rozgryzłeś mnie tato
-mój syn bardzo dobrze wybrał-powiedział mężczyzna na co zrobiło mi się ciepło na sercu.
Przez cała drogę do Gdańska rozmawialiśmy, słuchaliśmy radia a momentami dawałam mini koncert gdyż nie mogłam się powstrzymać. Na szczęście tata chłopaka bardzo miło na to zareagował, powiedział ze mam talent i z chęcią mnie słuchał. W Gdańsku byliśmy o 10.19. Odebraliśmy tam cześć która jak się okazało ważyła 1.5 tony. Załadowali ja na przyczepkę która się zawaliła. Cześć przytrzymywany pasy i deski, w skrócie nie jest dobrze.
-no to mamy problem, jak to tego nie utrzyma to będzie wypadek-powiedział mój towarzysz
-damy radę musimy-powiedziałam
W drogę powrotną ruszyliśmy o 11. Do domu powinnismy dotrzeć około 16.30. Ja skupiałam się na drodze a tata na przyczepce która jak narazie dawała radę. Nagle nasze rozmowy przerwał dźwięk telefonu mężczyzny.
-to żona -powiedział
Halo?
Hej kochanie wracacie już?
Tak będziemy około 16.30
Przyjedźcie do nas, rodzina przyjechała
Dobrze, Maciek tez tam jest?
Przyjedzie za godzinę
Dobrze do zobaczenia-zmiana planów, jedziemy do nas do domu, rodzina przyjechała Maciej tez tam jest
- dobrze, zostało nam 270 kilometrów, mogę przyspieszyć?-spytalam
-jasne tylko nie przesadzaj-powiedział ze śmiechem
-się wie tato
Przyspieszyła minimalnie, szczerze mówiąc jestem strasznie zmęczona. Na dodatek poznam rodzine Maćka a umówmy się nie wyglądam jak milion dolarów