5.

257 12 0
                                    

Dick przyglądał się Pandorze z dozą nieufności.
Nie mógł wybić z głowy widoku tych mężczyzn, otwartymi klatkami piersiowymi, leżących z twarzami zastygłymi z przerażonym wyrazem, bladymi od braku krwi. Zamiast krążyć w ich żyłach były wszędzie: na cegłach, chodnikach, bruku. Jej metalowy zapach przyprawiał o zawroty głowy, a rozkładające się ciała wywoływały wymioty. Policjanci i mieszkańcy odchodzili na stronę i wydalali zawartości żołądka do krat kanalizacyjnych.
Mając takie obrazy przed oczami wiedział dwie rzeczy: Pandora musi udowodnić swoją niewinność, oraz tej nocy albo dopadnie go bezsenność, albo koszmary.
-Od czego mam zacząć?- spytała się go dziewczyna. Po kąpieli sprawiała wrażenie spokojniejszej i opanowanej.
-Jak się czujesz?- ubiegł go Garfield. Patrzył na swoją siostrę z lekką obawą, jakby swoim pytaniem miał wywołać u niej gniew, lub miał ją tym obrazić.
-Dobrze.- odpowiedziała, obdażając brata łagodnym uśmiechem- Noga jeszcze mnie boli, ale gojenie zajmie jeszcze dzień, dwa maks. Podobnie z całkowitym pozbyciem się tojadu w krwiobiegu. Mogę być przez niego wolniejsza i słabsza w walce, ale boję się przemieniać z nim w sobie.
-Dlaczego?- zainteresował się Dick.
-Bo widzisz, to nie jest tak, że ja-człowiek i ja-wilkołak to jedna osoba. Urodziłam się człowiekiem. Wilcza skóra jest... pasożytem. Dzielimy ciało, ale nasze charaktery są różne. Oczywiście, żyjąc z nim przejmujecie wzajemnie pewne cechy, niektóre potęgują, jak spokój czy agresja. Dzięki treningom i kontroli to wszystko jest unormowane. -wyjaśniała- Dlatego godzinę wcześniej byłam oschła i warczałam ze złością a teraz jak widać jestem, no, taka. -spochmurniała- Tojad sprawia, że zacierają się granice osobowości. Trucizna wyzwala to, co najgorsze z człowieka. Przedawkowanie albo zabija albo zamienia w potwora. I to może spotkało te wilki, które zabiły tamtych mężczyzn.
-Co pamiętasz z tamtej nocy?-kontynuował przesłuchanie Dick.
Pandora milczała chwilę. Może szukała wspomnień swojego wilczego ja, albo przypominała sobie wymyśloną formułkę.
Wzięła głęboki wdech.
-Może później opowiem, jak to się stało, że dowiedziałam się o istnieniu Garfielda i naszym pokrewieństwie. Tak czy siak, było już ciemno jak dotarłam do Gotham. Razem z moim... towarzyszem, kierowaliśmy się do centrum. Tylko coś było nie tak, byłam już w niebezpiecznych miejscach, w otoczeniu niebezpieczny osób, ale ten zapach przypominał furię, coś niekontrolowanego. Nie daleko od nas usłyszeliśmy dzikie warczenie. Uznaliśmy, że musimy to obczaić, mógł być to ktoś od nas w tarapatach. Im bliżej celu byliśmy tym więcej niepewności nas dopadało. Pracowaliśmy z przedawkowanymi, wiedzieliśmy jak takiego zabić, ale...-głos jej zadrżał- czegoś tak potwornego nie widzieliśmy. To jakby połączyć sumy wszystkich strachów i mitów i złożyć w jedną kupę. Było niestety za późno na odwrót. Ja wróciłam w takim stanie jakim wróciłam, a Tony... nie wiem. Mam nadzieję, że nie żyje.
-A skąd ta kula z tojadem?- spytał się Gar.
-To jest w tym najgorsze -spojrzała na brata- tymi wilkami musiał ktoś sterować, musiał im pomagać. -zaczęła kręcić głową- Wilkołaki są stworzeniami stadnymi, pomagają sobie nawzajem, tworzą watachy, i jest to normalne. Są też samotnicy, którzy też potrafią sami o siebie zadbać. Ale człowiek dysponujący takimi pociskami i nie używając ich przeciwko tamtym stworom nie może mieć dobrych zamiarów. To tak jak dać dużego psa agresywnemu człowiekowi. Przy jego szkoleniu na zawołanie zagryza niczym nie prowokujące zwierzęta i ludzi. Skoro strzelał do nas, tych dobrych, albo chciał nas powstrzymać przed, i tak niemożliwym, zabiciem tego czegoś, albo miał też nadzieję, że zostaniemy tacy, jak to.
-To tak, jakby on był ich właścicielem.-stwierdził Dick.
-Lub ona -wtrącił Jaime- Nie dyskryminujmy.
Pandora prychnęła z rozbawienia.
-Racja, widywałam prawdziwe suki.
W pomieszczeniu na chwilę zrobiło się cicho.
-To... co teraz?- spytała się dziewczyna.
Zebrani skierowali wzrok na dowódcę Tytanów. Myślał.
-Czy mamy jakiś konkretny trop na te wilki? Albo ich pomocnika?- nakreślił w powietrzu palcami cudzysłowie przy ostatnim słowie.
Pandora pokręciła głową.
-Ja nie mam.
-W takim razie zaczekamy na wywiad policji i detektywów. Bez ich informacji i zebranych poszlak niewiele zdziałamy.
Wilczyca wyprostowała się.
-Czy dalej badają miejsce ataku?
-Nie wiem tak szczerze, musiałbym zadzwonić do Gordona, ale nie sądzę żeby chcieli nas...
-Mogę sama poszukać poszlak -przerwała mu- ludzie spisują i zbierają to, co widzą, ja mogę posłużyć się zapachem.
Przerwała na chwilę.
-Gdyby dali mi ubrania ofiar, może udałoby mi się coś z nich wyczytać.
-Potrafiłabyś ich wyśledzić po zapachu?- Dickowi spodobała się wizja natychmiast wszczętego śledztwa. Bez oczekiwania na innych. Im szybciej działali, tym mniejsze było ryzyko ponownego ataku.
-Tym sposobem znalazłam Garfielda.
Gar potrząsnął głową, jakby miał wrażenie, że się przesłyszał.
-Skąd miałaś mój zapach?
-Od Doom Patrol. -odpowiedziała lekko- Pozdrowienia od Cyborga.
Gar uniósł wysoko brwi, ale na twarzy chłopaka zagościł uśmiech.
-Mamy sobie dużo do opowiedzenia, siostro.

Nowy Tytan ~ titans fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz