1.

793 28 1
                                    

Centrum Gotham jak zwykle tętniło życiem.
Janus, 20 letni student fizjoterapii postanowił opuścić akademik w celu krótkiej przebieżki po mieście. Był chłodny wieczór, słońce prawie całkowicie zanurzyło się w wodach rzeki Sprang a w powietrzu unosił się zapach spalin, soli morskiej oraz zamykającej się właśnie chińskiej restauracji sąsiadującej z akademikiem. Kolejna nudna, niczym nie wyróżniająca się środa.
Po godzinie truchtu do rytmów muzyki ACDC, gdy Janus zdał sobie sprawę, że zapuścił się w nieznane mu tereny, postanowił uruchomić w telefonie nawigację, która pomogłaby mu wrócić do miasta. Zewsząd otaczały go stare budynki z łuszczącym się tynkiem i metalowymi schodami pożarowymi wydającymi okropny skowyt przy każdym podmuchu wiatru. Latarnie świeciły słabym, żółtym światłem, a przyjemna morska bryza w połączeniu z chińszczyzną została zastąpiona smrodem śmietników i metalu.
"Jak tu w ogóle trafiłem?" zastanawiał się chłopak w duchu. "I czemu tu tak śmierdzi?!"
Janus zdjął słuchawki i zaczął gorączkowo pisać na ekranie smatfona zdrętwiałymi z zimna palcami. Kolejny podmuch, kolejny zgrzyt schodów. Ciemność go przytłaczała, zwłaszcza że wiedział o niezbyt dobrej sławie przestępczego miasta Gotham. Wyobraźnia jawnie płatała mu figle, co chwila słysząc dziwne odgłosy: raz mlaskające, raz dochodzące jakby z głębi gardła, złowiesze powarknięcia.
-To tylko schody i mieszkańcy.- mówił sam do siebie, aby się uspokoić.- To tylko piepszone schody i mieszkańcy.
Nareszcie GPS wyznaczył drogę powrotną do akademika. Chłopak odetchnął tylko po części z ulgą.
-Naprawdę musiałem aż tyle kilometrów narobić? Następnym razem muszę się pilnować.- zrugał sam siebie i pobiegnął.
Do jego uszu wpływała piosenka "Back in black" gdy powarkiwania, które wcześniej uważał za wytwór swojej tchóżliwej wyobraźni, zaczęły być coraz głośniejsze. Zwolnił i zaczął się rozglądać za sobą.
Nic.
Spojrzał w prawo. Nic.
Spojrzał w lewo i to był błąd.
Z pomiędzy budynków patrzały na niego dziwne, pomarańczowe ślepia odbijające światło latarni ulicznej. Znajdowały się na wysokości około 2 metrów i dźwięki, które musiał wydawać ich właściciel, nie zachęcały do podejścia. Zaczął się cofać w kierunku ściany, gdy wdepnął w coś lepkiego. Zlokalizował metaliczny zapach i niestety nie był to zapach schodów.
Wdepnął w krew wypływającą z  czyjegoś ciała. A bardziej z tego, co z niego zostało, bo w miejscu gdzie powinny być żebra, płuca i serce ziała dziura. Twarz martwego mężczyzny wyrażała zaskoczenie, pewnie z tego jak szybko stracił życie.
Janus poczuł gorący mocz spływajacy po jego nogach. Jeszcze nigdy się tak nie bał. Nie słyszał już nic oprócz szalonego bicia swojego serca, szumiącej krwi w uszach i gitary elektrycznej.
Na równi z poprzednikiem zaskoczony był najpierw rozdzielającym bólem i w końcu ciemnością.

Nowy Tytan ~ titans fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz