"W co ja się wpakowałam?"
Codziennie od dnia, w którym zatwierdzono plan wtargnięcia do CADMUS, Pandora zadawała sobie to pytanie nad książkami do biologii.
Czuła, że nauka idzie jej wolno. Bała się, że opóźnia akcję i przez to ktoś znowu zginie.
Kilka dni temu Dick otrzymał telefon od gościa z farmy, że pumy ostatnio wdarły się na jego tereny. Dał mu też namiary do dwóch innych osób, którzy zostali zaatakowani przez dziki. Odesłał go też do leśniczego, który zajął się sprawą wyrżniętego stada saren i jeleni. Nie mieli wątpliwości, czyja to sprawa. Teraz byli pewni, że zdziczałych jest więcej.
Towarzyszem jej niedoli został Jaime, który stosunkowo niedawno skończył edukację i chyba jako jedyny obok Dicka miał ją kompletną.
Teraz sprawdzał jej wypociny na temat mitozy i majozy. Przez ostatnie półtorej tygodnia poznała każdy widoczny gołym okiem zakątek pokoju chłopaka. W towarzystwie pozostałych tytanów było inaczej. Teraz spędzając czas sam na sam z Blue Beetle czuła... coś. Nie potrafiła tego ująć w słowa. Wiedziała, że czuje to samo co w taksówce: niesamowitą chęć bycia blisko niego. Zawsze, kiedy sprawdzał jej prace ona przechadzała się po jego pokoju. Badała każdy nowy okruszek na dywanie, każde załamanie materiału na pomiętej pościeli. Wiedziała, czy starł kurz tuż przed jej przyjściem, dzień czy dwa wcześniej. Teraz usiadła na łóżku i zaczęła przyglądać się Jaimemu.
Ubrany w piżamowe spodnie w kratę i szary t-shirt rozsiadł się na krześle obrotowym. Na bosych stopach wyraźnie widziała jasne blizny po obtarciach i odciskach. W prawej dłoni trzymał swoje notatki szkolne a w lewej kartkę z jej "referatem". Dłuższą uwagę skupiła na żylastych dłoniach i smukłych mięśniach jego ramion, które poruszały się, gdy obracał kartkami. Chłopak chrząknął, ale nie odwrócił wzroku od notatek. Ten dźwięk jednak zmusił ją do przeniesienia uwagi na teraz skupioną twarz. Ściągał brwi w zamyśleniu, czasem przy tym przymykał lekko oczy. Popatrzyła na jego usta. Czytał po cichu na głos. Dziewczyna pomyślała, że jakby wyostrzyła zmysły, usłyszałaby brzmienie szeptu Jaimego.
-Dobra, chyba jest w porządku. -odezwał się. Pandora wystraszyła się, i zsunęła z krawędzi łóżka, upadając na podłogę.
-Weź nie bierz z zaskoczenia. -stęknęła.- "Chyba w porządku"?
-Sory. No wedle tego co pisałem 2 lata temu to bardzo dobrze się spisałaś. "Chyba" bo nie wiem w jakim stopniu są to fakty szkolnego poziomu a w jakich luźna interpretacja tego, co akurat mówiła nauczycielka.
Zamyśliła się.
-Brzmi mądrze? To co napisałam.
-Nawet bardzo. -odpowiedział bez wahania.
-Czyli w razie czego będę wyprowadzać z błędów doktorów po wieloletnich studiach. Człowiek się uczy całe życie co nie?
Uśmiechnął się i zaczął zbierać materiały do nauki.
-Jaime... jak było w szkole?
Odwrócił się lekko zaskoczony.
-Nigdy nie byłam w liceum, -kontynuowała.- Teraz wiem, czego się tam uczyłeś, ale jak to jest być licealistą? Jacy są ludzie, nauczyciele, czy chodziliście na wagary... Czy w toaletach serio ludzie organizują orgie i sprzedają dragi?
-Em, w sumie to... czekaj. Nigdy się nad tym nie zastanawiałem, muszę zebrać myśli. -wstał z krzesła i usiadł obok dziewczyny na dywanie obok łóżka.- Bycie licealistą jest beztroskie. Jedyne czym się przejmujesz to szkoła i życie towarzyskie. Myślisz, że świat leży u twych stóp i jesteś panem własnego losu. -uśmiechał się, przez co uwidoczniły się jego dołeczki.- Nauczyciele różnie. Były kosy, ale na przykład bardzo mile wspominam swoją nauczycielkę od matematyki. Zajebista babka. Wiedziała, że przedmiot, którego uczy jest ciężki, więc organizowała i chyba dalej organizuje dodatkowe zajęcia wieczorami. Nikt jej za to nie płaci, a dzięki temu dzieciaki zdają egzaminy. A co do seksu i dragów -konspiracyjnie przysunął się i szepnął.- lekka przesada amerykańskich reżyserów.
-Nie zna życia ten, który nie całował się w jednej z kabin.
-Całowałaś się w kiblu? -spytał z lekkim obrzydzeniem.
-Czwarta klasa podstawówki. Byłyśmy po lekcji wdż-u i chciałyśmy zobaczyć, czy któraś zajdzie w ciążę jak się pocałujemy.
-Ja pierdole. -ukrył twarz w dłoniach i zaczął się śmiać.
Szturchnęła go, mając na uwadze jego niedawno odniesioną w walce ranę.
-Wtedy to był poważny eksperyment! Babka uczyła nas o antykoncepcji przy pomocy faz księżyca, czego ty się spodziewasz po dzieciach, które nasłuchają się takich bzdetów.
-O, czyli wiesz, że to są bzdury?
-A czy dałabym radę przez trzy miechy tutaj ukrywać dziesięcioletniego bachora?
Spojrzał na nią krzywo i teatralnie pokazał, że zastanawia się nad odpowiedzią.
-Nie wiem, ale wyglądasz na taką co zostawia swoje dziecko same przy kasie i czeka do ostatniego momentu żeby uratować je przed ekspedientką, która bardzo szybko kasuje produkty, a ono samo nie ma ani reklamówki, ani pieniędzy ani karty klubowej. Jestem pewny traumy twojego domniemanego dzieciaka.
Dramatycznie wciągnęła powietrze.
-Wiedziałam od początku, że masz coś z dupka! -energicznie zamachnęła ręką oskarżycielsko wskazując na niego palcem.
Chyba nie spodobało się to robakowi, goszczącemu na plecach Jaimego. Wysunął ostre odnóża, rozrywając materiał koszulki i wytrzeliły w jej kierunku. W ułamku sekundy leżała na wznak z odnóżami wbitymi na bokach swetra i na barkach, uniemożliwiając jej ruch. Czuła, że lewy bark został draśnięty.
-Kurwa, nie! Skarabeusz, przestań! -zdenerwował się chłopak. Odnóża posłuchały po chwili i powoli odczepiły się od dziewczyny, która teraz spostrzegła, jak są ostre i silne przy tak bliskim spotkaniu.- Ona jest przyjacielem, Robalu, nie atakujemy przyjaciół! -poczekał, aż wrócą na swoje miejsce i pomógł Pandorze wstać.- Tak bardzo cię przepraszam, Penny... jesteś cała?
Będąc pobudzona szczególnie zdawała sobie sprawę z dłoni badających miejsca, w które wbił się jego koleżka. Zamknęła oczy, próbując wyrównać oddech, ale mając ciemność przed oczami stała się jeszcze bardziej wrażliwa.
-Tak. -odpowiedziała, obserwując poczynania chłopaka.- To ja przepraszam, nie powinnam była...
-Przestań. -przerwał jej ostro.- Ten Robal tak zawsze. Do wszystkich musiał przywyknąć i zdecydowanie można go zaliczyć do królowych dram. Nie zrobiłaś nic złego, okej? -spojrzał jej w oczy.
Teraz mogła się im lepiej przyjrzeć. Nie były po prostu brązowe. Miały bursztynowe plamki i pomarańczowe prześwity. Są piękne.
-Nigdy nie widziałam takich oczu. -wyznała.
Zamrugał zaskoczony.
-Co?
-Masz bardzo ładne oczy. -powiedziała tak, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.- Uznałam, że powinieneś być tego świadomy.
Ciemna karnacja chłopaka nie zdołała ukryć rumieńca malującego się na jego twarzy. Wziął ręce z dziewczyny, jedną zaczął pocierać potylicę a drugą położył na biodrze.
-Jeny, dzięki. -uśmiechnął się.- Znaczy... ty też jesteś piękna... znaczy twoje oczy... są piękne i inne niż Garfielda, co nie znaczy, że ma brzydkie, bo też ma ładne, ale twoje-
-Nie oczekuję komplementu zwrotnego. -przerwała mu z uśmiechem.- Jesteś fajny, ale mało pewny siebie. Zasługujesz na szczery, nagły komplement. I dziękuję za siebie i Gara. Przekażę mu.*
Dick przeglądał kopie raportów leśniczego, który odkrył wybite do cna stano saren we fragmentu lesu oddalonego kilkanaście kilometrów od farmy Bo. Na zewnątrz zaczynało się ściemniać. Zachodzące słońce odbijało się od szyb wieżowców oraz tworzył tęcze na plamach paliwa, gdzie niegdzie rozlanych na chodnikach i asfalcie. Nie potrafił się zrelaksować, odpuścić na chwilę. Sprawa nie dawała mu spokoju i im dłużej byli bezsilni w śledztwie, tym większa frustracja go ogarniała.
Pomimo początkowego sceptycyzmu Grayson pokładał wielkie nadzieje w misji Pandory. Wierzył, że dochodzenie zrobi naprawdę wielki krok do przodu. Zadziwiająca motywacja dziewczyny do nauki do roli naukowca napawała mężczyznę skromnym, ale dalej optymizmem.
Do pokoju weszła Kory z dwoma kubkami parującej herbaty i opakowaniem ciasteczek. Odłożyła to wszystko na biurko, przy którym pracował, i dosunęła krzesło. Pocałowała go w policzek, objęła w pasie i po prostu tak przy nim trwała. Dick doceniał w niej to, że wie, iż nie odpuści, więc każda próba oderwania go od pracy skończy się niepowodzeniem, lub, co gorsza, kłótnią.
-Jeszcze trochę, kochanie. -wyszeptała.- Za tydzień może się wszytko zmienić. Już niedługo, czuję to.
Westchnął. Odłożył makabryczne zdjęcia, oparł się o swoje krzesło i zamknął oczy. Poztanowił przez chwilę cieszyć się chwilą bliskości z kobietą jego życia. Powtarzała to od tygodnia, odkąd Pandora zaczęła robić znaczny progres będący wynikiem ślęczenia nad podręcznikami i godzinami spędzonymi na nauce z Jaimem, czasem Rachel. Powtarzała te trzy zdania jak mantrę, mając nadzieję, że w końcu znajdą odzwierciedlenie w rzeczywistości. A on sam starał się w nie wierzyć równie mocno.
CZYTASZ
Nowy Tytan ~ titans fanfiction
FanfictionW Gotham dochodzi do tajemniczych ataków ze strony dzikich, nie widzianych wcześnie w tym regionie zwierząt. Do drzwi wieży Tytanów puka ciężko ranna dziewczyna, która uważa się za siostrę jednego z jej mieszkańców. Tajemniczy przybysz może pomóc w...