#23 ' Miałeś być szczery w tym, co robisz. '

1.6K 143 370
                                    

- Ona wspominała o tym, że komputronik jest ze Splinder Springs. - Tłumaczył Styles, przechadzając się po zamkniętym pomieszczeniu.

Po udanej rzezi, jaką wyrządziłam, poszliśmy na ostatnie piętro, by obgadać plan. Nadal mieliśmy jednak mało informacji, by działać, choć mieliśmy Harper. Ona jednak nie była zbyt mądra.

- Ja bym pojechał do Degorego, bo w końcu to on tam mieszka. - Dodał Daniel. - Musi wiedzieć, kto z jego podwórka dobrze zajmuje się komputerami.

- Przypomnę ci tylko to, że komputronik nie musi wcale być zalogowany w bazie przestępczej. Ja w ogóle sądzę, że jest to normalny człowiek, którego mogliśmy minąć na ulicy, nie wiedząc nawet, że to był on. - Dopowiedziała Carly, przeczesując włosy ręką.

Sam fakt, że ostatni z wielkiej trójki mieszkał tak blisko nas, przerażał mnie jeszcze bardziej. W stu procentach zdawałam sobie sprawę z tego, jak to musiało dziwnie brzmieć. W końcu córka Degorego chodziła z synem Shane i miała kontakt z komputronikiem. Sam fakt, że Peyton mówił o jakimś połączeniu rodzinnym, sprawiał, że totalnie nie wiedziałam, co się działo. Moje organy na czarnym rynku pewnie kosztowały już miliony.

- Więc jaki macie plan? - Zapytałam.

- Na ulicach roi się od hackerów, którzy padają, jak kaczki. Zawsze możemy któregoś z nich złapać i przydusić. - Zaproponowała Carmine. - W końcu któryś pęknie i się wygada, a my zdobędziemy informacje.

- Nie sądzę, że większość z tych debili w ogóle wie, dla kogo pracuje. - Pokręciłam nosem. - Jednak możemy spróbować, byleby dużo osób nie padło. Możecie też spróbować przejąć ich telefony i je sprawdzić. Sądzę, że w tak wielkiej grupie ludzi znajdzie się ktoś ze smykałką do infromatyki.

Przerażała siebie samą, bo stawałam się bardziej obojętna. Myślałam inaczej, bardziej strategicznie i zimno. Bałam się tego, co stanie się w najbliższym czasie, jeśli tak dalej będziemy postępować.

- W takim razie pojadę z Mariettą do Degorego, a wy chłopaki znajdźcie jakieś ofiary losu z ulic. - Zarządził Daniel, biorąc i zarzucając na siebie kurtkę. - Załóż pod to kamizelkę kuloodporną słońce.

Podeszłam więc do szafy, zakładając to ustrojstwo na wszelki wypadek. Chcieliśmy już wychodzić, ale przerwano nam.

- Czemu użyłeś zwrotu „chłopacy" - Zapytała poddenerwowana Carly, patrząc na niego zabijającym wzorkiem.

- Carly jesteś w ciąży i się boje o was, jako dziewczyny. Zrozumcie w końcu to, że im mniej osób będziemy narażać, będzie dla nas lepiej. - westchnął zirytowany. - Więc jeśli możecie, to zostańcie tutaj, a my jak wrócimy, to pogadamy. Czas tutaj gra główną rolę Carly, więc uszanuj to.

Ewidentnie poddenerwowany Daniel zmierzył wszystkich wzrokiem, próbując im przekazać, że wcale nie żartował i powinni go słuchać. Nikt na szczęście już mu nie odpowiedział, więc pokiwaliśmy głową z ulgą.

Daniel westchnął i zaczął się kierować po schodach w dół, a ja szlam tuż za nim. Gdy znaleźliśmy się już na dole, wyminęliśmy tłumy nastolatków, przechodząc do brązowych pudeł, z których Daniel wyjął broń.

Gdy chwyciłam dość mały, ale ciężki pistolet, poczułam się dziwnie sama ze sobą. Nie musiałam przecież go dzierżyć przez tak długo czas, a teraz wszystko stało się inne. Nie miałam nawet pojęcia, czy dalej potrafiłam się nim posługiwać, ale miałam wielką nadzieję, że nie będę musiała tego sprawdzać.

Gdy wyszliśmy z budynku, pokierowaliśmy się w stronę aut, zasiadając we właściwym. Denerwowałam się nawet głupią jazdą autem, bo teraz wszystko było dwa razy bardziej podejrzane i niebezpieczne. Praktycznie nie mogliśmy w ogóle przewidzieć, czy coś się stanie.

Red KingdomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz