11.

873 89 32
                                    

Shoto pov.

Szybko zacząłem się odsuwać od chłopaka kręcąc głową z strachem i niedowierzaniem w oczach.
Chłopak próbował jeszcze jakoś do mnie podejść ale szybko wybiegłem drzwiami które prowadziły do ogrodu.
Oczywiście nie zatrzymywałem się też dopuki nie dotarłem do lasu. Blondyn raczej za mną nie biegł ale przecież musiałem być pewny więc ostrożnie wychyliłem się z pomiędzy drzew. Ten stał na progu domu trzymając coś w ręce, z tej odległości nie mogłem zobaczyć co to dokładnie jest. Jego twarz była praktycznie bez wyrazu a wzrok skierowany w las. Nie na mnie ale domyślałem się że to o mnie chodziło...
Stał tam dłuższą chwilę aż zamknął drzwi. Nie wiedziałem co o tym myśleć, najbardziej przerażało mnie to że nie wygadał jakby mu było przykro czy coś w tym stylu.

No tak przecież ludzie to potwory...

Bakugou pov.

Stałem na progu domu patrząc się na las. Nie mogłem uwierzyć w to co zrobiłem. Kurwa to był jebany wypadek...
Ale co ja teraz mogłem już zrobić? W lesie go na pewno nie zjadę jeśli ten oczywiście nie będzie tego chciał więc zostało mi posprzątać. Zamknąłem drzwi spojrzałem się na swoją rękę w której nadal trzymałem naszyjnik. Pewnie po prostu pójdę potem do lasu i go tam gdzieś zostawie z nadzieją że ten go znajdzie.

Jak myślałem tak też zrobiłem więc po kilku godzinach nie było śladu po zupie i lodzie który powstał przez elfa. Zmęczony opadłem na krzesło przypomnianajac sobie że mam jeszcze jedna rzecz do zrobienia. Trochę mniej zmotywowany niż wcześniej wstałem i wyszedłem z domu idąc w stronę lasu. Planowałem zostawić naszyjnik, który teraz znajdował się bezpiecznie w mojej kieszeni, gdzieś głęboko w lesie. Zależało mi na tym żeby ten mógł go znaleźć... Może wtedy zrozumie że to wszystko było jednym wielkim wypadkiem?
Jakoś nie mogłem w to uwierzyć ale dzięki tej myśli szedłem dalej pomimo braku siły. Byłem głodny i zmęczony ale przecież jutro może go już tu nie być.

Po jakiś dziesięciu minutach usiadłem na pniu drzewa przeczesując włosy palcami. Wziąłem z kieszeni kartkę papieru i przybilem go do drzewa sztyletem a na nim zawiesiłem woreczek. Szanse że ten to znajdzie były małe ale zawsze jakieś.

- Co robisz?- usłyszałem gdzieś za sobą na co się odwróciłem. Nic jednak nie mogłem zobaczyć ponieważ zaczęło zmierzchać. Pomimo tego że planowałem już dawno być w domu to nie chciałem żeby ktoś inny znalazł ten naszyjnik.

- Kto tu jest?- zapytałem patrząc się na drzewa. Gdzieś na górze usłyszałem ptaka ale zignorowałem to.

- odpowiedź najpierw na moje pytanie- skrzywilem się. Wątpiłem żeby to był ktoś z wioski vo jeszcze bardziej psuło mój nastrój.

- nie twój interes - oparłem się przewracając oczami.

- a może jednak mój... Ja to ocenie jeśli powiesz mi wreszcie co robisz- teraz łatwo mogłem rozpoznać lekkie zirytowanie w głosie.

- Zostawiam coś dla osoby która skrzywdziłem... Chodź nie jestem pewny czy to znajdzie - mruknąłem w końcu cicho. Nawet nie byłem pewny czemu to zrobiłem ponieważ zwykle nie przyznawałem się do błędów.

-Skoro ja skrzywdziłeś to raczej prezent nie załatwi wszystkiego, Pozatym powinieneś dać jej to osobiście.

- to nie jest takie łatwe Jak ci się do cholery wydaję- warknalem- On nie chce mnie widzieć a tak w ogóle to kupiłem go zanim cokolwiek zorbilem. Jeśli nie znasz sytuacji to nie oceniał- Prychnalem cicho na zakończenie - po prostu to zostaw w spokoju- dodałem i już miałem iść kiedy zobaczyłem znajome dwu kolorowe włosy i szpiczaste uszy elfa który właśnie wychodził zza drzewa.

- nie znam sytuacji?- mogłem przysiąc że w jego głosie słyszałem rozbawienie.

////////////////////////

Jednak nie jest dłuższy ale się starałam

No i ofc nie sprawdzony

Łowca ||TodobakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz