Łowca ||Todobaku

2.

Shoto pov.

Rozejrzałem się szybko po okolicy. Myślałem gorączkowo nad tym jakby tu uciec pozostając niezauważonym, jednak nie widziałem niczego co mogło by mi pomóc. Nie wiedziałem co mam zrobić. Odruchowo chciałem urzyć mocy ale powstrzymałem się wiedząc że zdradzę wtedy kim jestem. Chłopak podchodził coraz bliżej a mi nie zostało nic innego niż po prostu rzucić się do ucieczki. Odepchnąłem się od drzewa i zacząłem biec. instynktownie wiedziałem że biegnę w dobra stronę. Odwróciłem się łapiąc spojrzenie chłopaka. Blondyn stał spokojnie patrząc się na mnie zaskoczony. Szybko zauważyłem Strzały na jego plecach i drewniany łuk w ręce. Nie biegł za mną tylko stał pod drzewem pod którym wcześniej byłem. 

Staliśmy w ciszy patrząc na siebie. Już miałem dalej kiedy chłopak postanowił się odezwać.

- Kim ty kurwa jesteś?- zapytał dość głośno przez co kilka ptaków zerwało się do lotu, wystraszone hałasem.
Cofnąłem się co zirytowalo niższego odemnie chłopaka. Nie była to oczywiście duża różnica i mimo tych kilku centymetrów blondyn i tak wydawał się być dużo większy odemnie. Odruchowo spojrzałem na jego rękę w której trzymał łuk.

-No i co uciekasz?- warknął ale gdy zauważył jak patrzę na broń mruknął coś jeszcze niezrozumiale pod nosem i odrzucił łuk na trawę. Przeglądałem się jego zachowaniu zdziowny. No bo kto normalny pozbywa się swojej jedynej broni? Stanąłem pewniej na śliskiej trawie przekrzywiajac lekko głowę na bok. Nie bardzo wiedziałem co powinienem teraz zrobić. Chłopak zaczął do mnie podchodzić wyciągając jedna rękę przed siebie.

Nie jestem jakimś zwierzęciem. Popatrzyłem szybko w górę. Słońce zdążyło się już dość daleko przesunąc muszę wracać. Kiwnalem niepewnie głową patrząc mu się w oczy. Już się tak nie bałem, dzięki temu że odrzucił  łuk zrozumiałem że raczej nie chce mi nic zrobić. Zanim ten chodzby zorientował się co walnie zrobiłem zerwalem się do biegu. Miałem nadzieję że nikt nie zauważył mojej nie obecności.