5.

1.2K 115 9
                                    


Bakugou pov.

Cholera nie wiedziałem co się że mną działo ale nie mogłem po prostu patrzeć na to jak ten chce iść do domu z ranną noga. Przygotowałem szybko coś do jedzenia. Może jakimś wielkim kucharzem nie byłem ale powinno być zjadliwe. Starałem się nie dodawać mięsa nie będąc pewnym czy takie stworzenie w ogóle je mięso.

Poszedłem z posiłkiem na górę. Widok chłopaka lekko mnie zmartwil bo ten nie przesunął się nawet o centymetr. Odetchnąłem starając się nie wybuchnąć. Każdy mój znajomy pewnie wybuchnal by śmiechem jednak ja nie mogłem po prostu krzyknąć na tego i tak przerazonego elfa.

Wydawało się że wystarczy żebym tylko odrobinę podniósł głos a ten już się kulił. W dodatku ta blizna. Coś mi nie pasowało ale wolałem nie naciskać na niego, w końcu każdy ma jakąś smutna historię w przeszłości.

-Wszystko okej?- zapytałem stawiając obok niego tacke z jedzniem.

- Tak- Powiedział cicho. Szczerze to bym chciał żeby ten odzywał się częściej. Miał piękny delikatny głos i cholera. Gdyby Kirishima mnie teraz usłyszał to by chyba umarł że śmiechu.

- Nie byłem pewny czy jesz mięso więc użyłem samych warzyw- wskazałem na posiłek.

-Dziękuję to miłe, faktycznie zazwyczaj nie jem mięsa chodź to nie znaczy że wszystkie Elfy tak robią -Usiadłem obok niego na co ten się odsunął. Nie powinienem się dziwić jednak mimo wszytko było to nie miłe uczucie. Sięgnąłem po talerz i podałem mu go.

-A ty nie jesz?- zapytał patrząc na mnie swoimi dwu kolorowymi tęczówkami. Miał naprawdę niesamowite oczy, większość dziewczyn pewnie dało by się za takie pokroić.

-Nie jestem głodny- odpowiedziałem i wstałem. Widząc tego bezbronnego chłopaka uświadomiłem sobie że nie mogę tak dalej robić. Nie mogę krzywdzić istot które nic mi nie zrobiły i jeszcze domagać się za to pieniędzy.

- A tak w ogóle to jestem Katsuki- Mruknalem gdy uświadomiłem sobie że ten nie zna nawet mojego imienia. Nie spodziewałem się że ten poda mi własne więc byłem zdziwiony gdy usłyszałem jak też się przestawia.

-Shoto - odpowiedział zaczynając jeść.
Uśmiechnąłem się lekko widząc w jakim tępie znika jedzenie.  Nie dziwiłem mu się po pewnie nie jadł nic od wczoraj. Sam pewnie jadłbym to dwa razy szybciej.

-Słuchaj Shoto- Powiedziałem na co ten podniósł głowę z nad jedzenia
-Musze wyjść i nie będzie mnie prawdopodobnie do wieczora, nie uciekaj ani nic bo daleko i tak byś z tą nogą nie zaszedl- wstałem i Przyciagnalem sie.
-Musze jeszcze zebrać większość pułapek, nie chce żeby jeszcze większą liczba stworzeń ucierpiała- wskazałem ja jego noge. -A tak to chyba będę musiał przerzucić się na łuk jeśli chodzi o polowania - przymknalem oczy. Miałem szczerą nadzieję że ten zostanie.

-Uważaj na siebie -powiedział cicho na co usmiechnalem się pod nosem.

Urocze

-No wątpię żeby cokolwiek w tym lesie dało radę mi coś zrobić- prychnalem lekceważąco i wyszedłem z pokoju. Łuk i strzały obijaly mi się o plecy co mnie uspokajało.

- No to czeka mnie trochę pracy- Warknalem sam do siebie wchodząc do lasu.

Shoto pov.

Zostałem sam w jego domu i zastanawiałem się czy nie skorzystać z okazji i nie uciec. Z moją mocą pewnie nie było by to trudne zadanie ale jednak wolałem się nie przemęczać.

Ziewnąłem zadowolony. Nawet już nie pamiętam kiedy ostnio się tak wyspałem. W domu zazwyczaj bym trenował już od kilku godzin z ojcem.

No właśnie ojciec. Jego pewnie obchodzi tylko to że osoba która odziedziczyła jego i mojej matki moc zaginęła. Fakt że jestem jego synem już był mniej ważny. Skrzywilem się lekko widząc jego twarz w wspomnieniach. No kochanym ojcem to on nie był. Nie rozumiałem jego opsesji na punkcie siły. Elfy raczej były pokojowo nastawione do innych stworzeń ale on był wyjątkiem.

Niestety

///////////////////////////////////////

Przepraszam za taki krótki rozdział.

Postaram się żeby następny był dłuższy!

Łowca ||TodobakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz