Prov.Peter
Kiedy deaton poszedł, zaprowadzić dziewczynę do pokoju, miałem wrażenie, że przede mną stoi Eleanor, tylko w rudej wersji. Czy to może być jej córka, ale nie to niemożliwa, przecież Elea mówiła, że nie żyje, oczywiście przez sen, ale jednak.
Moje rozmyślenia przerwały kroki, Alan wszedł do salonu.
- Przepraszam, zapomniałem wam powiedzieć, że przyjeżdża do mnie, uczennica mojej znajomej - powiedział z uśmiechem.
- Nie ma sprawy, prócz tego, że nie odzywałeś się, przez jakieś 2 tygodnie - powiedział Derek.
- Przepraszam, a właśnie, Eleanor już przyjechała? - zapytał.
- Tak, poznaliśmy ją, a zwłaszcza Peter - powiedział z rozbawieniem Scott.
- Co? - zapytałem.
- Nic, dobra jest? - zapytał Derek.
- I to jak - rozmażyłem się.
- Peter nie, nawet o tym nie myśl, odpuścić sobie Elea - powiedział zły Alan, co mnie zdziwiło.
- Czyli jednak, z nią jest coś nie tak - powiedział dumnie Stiles.
- Rodzina Mikaelson, jest niebliczalna, a zwłaszcza, Klaus i Eleanor - powiedział.
- To, po co ją tu zapraszałeś? - zapytał Derek.
- Bo to jedyna osoba, która nam pomoże, i jedyna której obawia się Gerard - powiedział.
- A właśnie jak ma na nazwisko, ta cała Victoria? - zapytałem.
- Po co ci, to wiedzieć? - zapytał.
- Mam pewne podejrzenia - powiedziałem, nie czekając na odpowiedź, poszedł do jej pokoju.
Kiedy zapukałem, nikt nie odpowiedział, wszedłem na łóżku spała rudowłosa. Chciałem wyjść, ale usłyszałem coś interesującego.
- Dziadku Mikael'u, kto mieszkał w tamtym domku, ten z dużym "M", na bramie? - zapytała przez sen.
Czyli jednak, muszę powiedzieć o tym Elea, ale co jej powiem, że jej córka która miała nie żyć, żyje?
Wyszedłem szybko, i od razu pojechałem do Eleanor.Prov.Eleanor
Kiedy się obudziłam, byłam sama z Hope, w pokoju. Nigdzie nie widziałam Petera, uznałam, że się zmył. Teraz siedzę z Hope, w salonie i rozmyślam nad tym, co powiedziałam mi Dahlia, czy to możliwe żeby, Victoria żyła, nigdy nie spróbowałam jej namierzyć, może warto?
Nie Elea, ogarnij się, nie rozdrapuj starych ran. Nagle usłyszałam jak ktoś, wchodzi do domu. Wstałam gotowa do ataku, za ściany wyłonił się Peter, odetchnęłam z ulgą.
- Cholera Peter, nie strasz - powiedziałam.
- Tak ja też tęskniłem, a właśnie, mamy do pogadania - powiedział, na co skinęłam głową.
- To, o czym? - zapytałam jak usiedliśmy.
- Powiec szczerze, miałaś kiedyś dziecko? - zapytał, co zbiło mnie z tropu.
- Co nie, znaczy tak, ale co to ma do rzeczy - zapytałam, chyba mówię przez sen.
- Alan wrócił, ale nie sam, z dziewczyną, nazywa się Victoria - powiedział - Jednak najdziwniejsze jest to, że to twoja kopia, tylko ma rude włosy, chyba tylko ja to zauważyłem, ale postanowiłem cię o tym powiadomić - powiedział, a na mojej twarzy pojawił się szok.
Czyli Dahlia mówiła prawdę, ona żyje, co ja myślę, ona cały czas żyła.
Zaczęłam się śmiać, wręcz histerycznie, przez co, spojrzał na mnie dziwnie.
- Zabiję go, pierw wskrzeszę, a następnie zabiję w najgorszych torturach - wysyczyłam przez zęby.
- Kogo? - zapytał.
- Mojego ojczyma, Mikael'a - powiedziałam z żądzą mordu w oczach.
Zaczęłam ubierać Hope, Klaus akurat do mnie pisał, że dziś po nią przybędą, poprosiłam Petera, aby ją przypilnował, a sama wybiegłam wampirzym tempem, z domu.
Po chwili, stałam przed domem Alana, otworzyłam drzwi jak, gdyby nic. Weszłam do salonu, wszystkie oczy były na mnie.
- Gdzie ona jest? - zapytałam.
- Kto? - zapytał Scott.
- Gdzie Victoria? - zapytałam.
- Elea jesteśmy tylko ty, i my - powiedział Alan.
- Alan.. - chciał coś powiedzieć Stiles.
- Nie teraz Stiles - powiedział zdenerwowany.
- Alan, gdzie, jest, Victoria? - zapytałam przez zaciśnięte zęby.
- Ktoś mnie szuka? - zapytał głos.
Odwróciłam się, przede mną stała ruda wersja mnie, chyba każdy zauważył, że wyglądam bardzo podobnie, prawie, że identycznie.
- Victoria? - zapytałam, ze łzami w oczach.
- To ty, ty mi się śniłaś, jesteś tą kobietą, której groził dziadek Mikael - powiedziała, jej głos był podobnej barwy do Billa.
- Wiedziałeś Alanie, od jak dawna? - zapytałam.
- Od 15lat - powiedział.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś, dlaczego? - zapytałam.
- Bo ona nie zasługuje, na takie życie, nie zasługuje by nazywać ją Mikaelson, ona jest niewinna, a wy to, no nie oszukujmy się potwory - powiedział.
- Ty za to Alanie, jesteś większym, bo jaka normalna osoba, ukrywa przed kimś, istnienie dziecka - powiedziałam.
- Czyli to prawda, to co napisała Gloria w dzienniku? - zapytała.
Wszyscy patrzyli z szokiem, to na mnie, Victorie i deaton'a. Nie wiedzieli co się dzieje, czyli oni wyjdą z tąd żywi.
- Wyglądasz jak ja, ale włosy i barwę głosu, masz zdecydowanie po Billu - powiedziałam przez łzy, moje dziecko jednak żyje, już nigdy jej nie opuszczę.
- O co chodzi? - zapytał Stiles.
- To moi drodzy - zaczął Klaus, z kąd on się wziął? - Victoria Rebekah Mikaelson, córka mojego szwagra Billa, i kochanej siostrzyczki, czyli Eleanor - powiedział z uśmiechem.
Wszyscy patrzyli niedowierzający, a Alan chciał się ulotnić, jednak coś nie wypaliło, ponieważ złapał go Peter.
Nagle usłyszałam huk, spojrzałam na wejście, stał tam jakiś starzec, celował łuk w Klausa, natychmiast go zasłoniłam, w jednej chwili poczułam niewyobrażalny ból, strzała była cała drewniana, jednak nie z bylejakiego drewna, dokładnie z białego dębu.
Upadłam na podłogę, i zaczęłam płonąć, moje krzyki było słychać, chyba w nowym orleanie, jak nie na całym świecie. Po o chwili była już tylko ciemność.Prov.Klaus
To była chwila, Peter złapał Alana, a po chwili było słychać krzyk, i zapach palonej skóry, kiedy się odwróciłem, Eleanor miała w piersi, strzałę z białego dębu, spojrzałam na mnie ostatni raz, i pozostał po niej tylko popiół. W drzwiach stał nie kto inny, jak sam Gerard Argent. Podbiegłem do niego, i wyrwałem mu serce, padł trupem na podłogę, ostatnie co pamiętam, to złość i smutek.
Prov.Victoria
Nie, nie, nieee!!
To niemożliwe, nie, dopiero co ją spotkałam nawet jej nie przytuliłam, a ona, nie, kurwa nie. Padłam na ziemię ze łzami, ktoś do mnie podbiegł, to był, ten cały Stiles. Zaczął szeptać, żebym się uspokoiła. Chciałam się wyrwać, ale stwierdziłam, że to bez sensu, wujek Klaus zabił tego starca, więc nie mam na kim się zemści. Wtuliłam się w Stiles'a, a po chwili zasnęłam, lub zemdlałam, trudno stwierdzić.Prov.Peter
Eleanor nie żyje, chyba dopiero zaczęło to do mnie docierać, bo usłyszałem krzyk bólu, no tak trzymam Alana. Co się z nim stało, przecież, nigdy taki nie był, do pomieszczenia wpadła Rebekah, podbiegłam do mnie i deaton'a, okazało się, że był pod wpływem hipnozy. Kiedy zapytała gdzie Eleanor, zobaczyła popiół, i chyba się domyśliła do kogo należy, następnie zobaczyła Victorie, w rękach Stiles'a, i podbiegła do nich. Puściłem Alana, ponieważ już nie był pod wpływem hipnozy, padłem na kolan, dlaczego mnie to tak boli, przecież, to tylko kolejna dziewczyna którą przeleciałem, uhh, wyszedłem najszybciej jak tylko mogłem.
_______________________________________
Za nim napiszecie, że to wszystko dzieje się tak szybko, poczekajcie chwilę, planowałam pierw zrobić, jeden wątek, na cała książkę, i opisać wszystko dość szczegółowo, ale wpadłam na pomysł, a co jak by zrobić, parę wątków, ale żeby akcja działa się szybciej, tak więc poszłam w ten drugi pomysł, dziś wleci jeszcze jeden rozdział, a dokładnie Epilog.
CZYTASZ
Look into, Death's eyes | Teen Wolf✓
FantasyCzy ktoś będący zły i okrutny, może skrywać ból pod maską potwora? Czy da się skrzywdzić kogoś, kto nie ma prawa czuć? Ile z tego co nam wmawiano, jest prawdą? Opowiem wam historię dziewczyny, która po mimo bólu i straty, obaliła wiele tego typu mit...