2. Reshop Heda

2.5K 77 4
                                    

Clarke's pov

Od dłuższej chwili stałam pod drzwiami sypialni Hedy, próbując zdobywać się na odwagę by zapukać. Cholernie bałam się o zielonooką podczas jej dzisiejszej walki, jednak jej o tym nie powiedziałam. Denerwowały mnie też inne kwestie, na które mimo trzech miesięcy rozważania nie udało mi się wymyślić odpowiedzi. Komandor opuściła mój pokój dopiero pół godziny temu. Gdyby ktoś mnie tu teraz zobaczył, Lexa i ja miałyśmy dodatkowy problem na głowie. To wydałoby się zbyt podejrzane. Pozostałe klany pomyślałyby, że Heda faworyzuje Skaikru i nie dzieli się z nimi jakimiś informacjami. A to było nam zdecydowanie niepotrzebne. Już i tak odczuwają do mnie i moich ludzi ogromną niechęć... 

Wzięłam głęboki wdech i zapukałam szybko. Cisza. Ughh głupia, tylko jej przeszkadzasz i budzisz w środku nocy. Pomyślałam, zaczynając panikować. Chwilę później usłyszałam wiązankę przekleństw i bliżej nieznanych mi słów w języku ziemian. Drzwi otworzyły się, a moim oczom ukazała się Lexa ubrana w koszulę nocną. Jej oziębła, władcza maska ​​momentalnie opadła, a wyraz twarzy wyraźnie złagodniał. Pierwszy raz widziałam ją w takim stopniu... normalną. Zupełnie jakby nie była wielkim dowódcą trzynastu klanów. Jakby była zwyczajną dziewczyną, bez ciężaru wojen i odpowiedzialności na swoich barkach. Burza jej brązowych włosów została pozbawiona wymyślnie upiętych warkoczy, przez co Lexa już całkowicie wyglądała jak "nie-komandor". Wydawała się zupełnie spokojna, jakby wydarzenia dzisiejszego dnia w ogóle nie miały miejsca.

- Clarke -brunetka tylko wypowiedziała moje imię w ten wyjątkowy sposób. 

Tylko ona w ten sposób potrafiła je wypowiedzieć, co zawsze wbrew mojej woli powodowało u mnie przyjemny dreszcz wzdłuż kręgosłupa.

 - Umm ... Proszę wejdź - dziewczyna otworzyła przede mną szerzej drzwi, wpuszczając mnie do środka. - Wybacz za to, co słyszałaś. Myślałam, że to znowu Titus ...

- Lex ... Znaczy Heda ja ... - zaczęłam się jąkać, próbując naprawić swoją pomyłkę, lecz wszystkie wymyślone przeze mnie wcześniej formułki wyleciały mi z głowy. - Wybacz. Nie chciałam ci przeszkadzać ... Oraz powinnam się zwracać do ciebie Heda, jak to robią wszyscy.

- Zależy z kim przyszłaś rozmawiać i w jakiej kwestii... - ucięła łagodnie moją wypowiedź brunetka. - Nie przeszkadzasz mi. Nigdy.

Zapadła między nami cisza, a ja zaczęłam się zastanawiać nad jej słowami. No właśnie, z kim przyszłam tutaj rozmawiać? Z kim chcę rozmawiać? Dlaczego do niej przyszłam? Lexa nie poganiając mnie z udzieleniem odpowiedzi, usiadła na kanapie i wskazała mi ruchem dłoni, bym zrobiła to samo. Spojrzałam w pałające łagodnością zielone tęczówki i już znałam odpowiedź.

- Lexa -powiedziałam cicho jej imię po dłuższej chwili. - Przyszłam rozmawiać z tobą, Lexa.

Brunetka podniosła na mnie wzrok swoich intensywnie zielonych oczu. Może dostałam jakiś halucynacji od niewyobrażalnej ilości świec w jej sypialni, ale przez chwilę na twarz komandor pojawi się słaby uśmiech. Zielonooka spojrzała na mnie wyczekująco, aż ponownie podejmę znów temat. 

- Lexa ja ... Kiedy rozmawiałyśmy wcześnie... o dzisiejszej walki... - kontynuowałam dalej z lekkim trudem, obracając się w jej stronę, by widzieć jej oczy. - Nie przyszłam tylko dla swoich ludzi ...

Spuściłam głowę dół, nie wytrzymując dłużej spojrzenia Lexy. Dostrzegłam, że jej oczy zalśniły się przez sekundę, czymś mi zupełnie nieznanym. Nie mam pojęcia, ale zapragnęłam widzieć tą iskrę u niej częściej. Brązowowłosa nie przerywała mi, spokojnie czekając, aż skończę.

- Bałam się o ciebie, wiesz? - wydusiłam, lecz mój głos załamał się niemalże do szeptu. - Chciałam tylko żebyś wiedziała... Otarłaś się znowu o śmierć, mimo to wciąż jesteś taka spokojna. Jak?

The dark side of ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz