8. Warkocz

474 41 5
                                    

Leżałem wygodnie na soczyście zielonej trawie w ogrodzie należacym do domu Jo i z zainteresowaniem przyglądałem się dziewczynie, która z wielką uwagą malowała na zakupionym przeze mnie płótnie. Cały czas miałem w pamięci szeroki uśmiech Melanie, która powiedziała mi, gdy tylko przyszedłem do ich domu, że szatynka z własnej woli wyszła na zewnątrz i nie ma zamiaru wrócić do środka. To był duży postęp, w końcu Jo całe dnie spędzała w swoim pokoju, albo studiu nagraniowym. 

Wstałem po cichu z zamiarem zobaczenia, co takiego tworzy dziewczyna, jednak oślepiło mnie słońce, przez co przymrużyłem oczy. Dopiero po chwili, gdy pojedyncza chmura przysłoniła promienie, podszedłem do sztalugi i zerknąłem przez ramię Jo. Z sekundy na sekundy, pojawiało się tam dzieło przedstawiąjące baletnicę w białej sukni pośród kolorowych kwiatów. Z wrażenia aż wstrzymałem oddech. To, co tworzyła, było naprawdę piękne. W chwili, gdy na nią spojrzałem, zawiał delikatnie wiatr, przez co pojedyncze kosmyki włosów zasłoniły jej twarz. Jo odgarnęła je jednym ruchem, jednak jak na złość, wiatr zawiał jeszcze raz i sytuacja się powtórzyła. 

- Nie myślałaś, żeby je spiąć?- spytałem, chwytając jeden pukiel między palce. Tak jak się spodziewałem, był przyjemnie gładki i miękki. Dziewczyna zadrżała i przeniosła na mnie swoje spojrzenie, marszcząc delikatnie nosek z powodu uciążliwych promieni słonecznych. Wyglądała uroczo.- Jeśli chcesz, mogę zrobić ci warkocza. Kiedyś siostry mnie tego uczyły, powinienem pamiętać, jak to się robi. 

Może to głupie, ale ja naprawdę czekałem wtedy na jej odpowiedź. Jo jeszcze przez chwilę wpatrywała się uparcie w moje oczy, a ja wytrwale nie odwracałem wzroku od jej czekoladowych tęczówek. Po upływie kilku chwil, dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie, po czym klęknęła tyłem do mnie i odchyliła leciutko głowę do tyłu. Odwzajemniłem uśmiech, ściągnąłem z jej włosów zieloną kokardę i  wziąłem się za robienie warkocza. Początkowo miałem problem, by zacząć we właściwy sposób, ale potem szło jak z górki. Niemal automatycznie powtarzałem ruchy, których nauczyły mnie siostry i w głębi ducha dziękowałem im za to, chociaż kiedyś wściekałem się, gdy chciały robić ze mną babskie rzeczy. Kiedy już kończyłem, rozejrzałem się nerwowo w poszukiwaniu gumki, jednak niczego takiego nie znalazłem. Wtedy z pomocą ruszyła mi brunetka i podała mi wstążkę, którą trochę nierówno zawiązałem na końcu. Dziewczyna przejechała dłonią po moim dziele, jakby sprawdzając, czy mi się to udało, po czym odwróciła się przodem do mnie z wielkim uśmiechem na ustach. Po krótkiej chwili uniosła ponownie dłoń i pogłaskała nią mój policzek, a ja aż przymknąłem oczy pod wpływem jej delikatnego dotyku. Jo zatrzymała dłoń u nasady mojej brody, a ja niemal automatycznie wtuliłem w nią twarz, czując jej przyjemne ciepło, które niemal natychmiastowo zniknęło. Otworzyłem zaskoczony oczy i rozejrzałem się zaniepokojony w poszukiwanie znajomej sylwetki. Odetchnąłem z ulgą, gdy ujrzałem ją kilka metrów dalej, jak zbierała stokrotki. Wyglądała przy tym bardzo niewinnie i słodko. Jeden niesforny kosmyk nie złapał się do warkocza i teraz wesoło powiewał na wietrze. Uśmiechnąłem się szeroko, gdy po kilku minutach dziewczyna wróciła, usiadła obok mnie i zaczęła pleść wianek. Z zafascynowaniem przypatrywałem się, jak jej zwinne palce wiązały ze sobą kwiaty. Po krótkiej chwili Jo skończyła i uniosła wianek do góry, zerkając na mnie z wesołymi iskierkami w oczach. 

- Prześliczny- stwierdziłem.- Musisz mnie kiedyś nauczyć to robić.

Brunetka uśmiechnęła się, po czym jeszcze bardziej przybliżyła się do mnie i założyła mi wianek na głowę. Byłem świadomy, że wyglądam zabawnie, więc zrobiłem śmieszną minę, na co dziewczyna cichutko się zaśmiała. Zamarłem, kiedy ten piękny  dźwięk dotarł do moich uszu. To była najpiękniejsza melodia, jaką w życiu słyszałem. W dodatku zaadresowana do mnie. Tylko do mnie. Jo zdjęła mi wianek z głowy, po czym założyła na swoją.

To była taka nasza mała, magiczna chwila. W sercu czułem przyjemne ciepło, gdyż wiedziałem, że to był pierwszy dźwięk, który wydobył się z ust Jo od czasu wypadku. 

***

Taki słodki, miły i przyjemny rozdział jako prezent ode mnie na Walentynki! :) A teraz lecę do kina :D 

Czytajcie, komentujcie, gwiazdkujcie ♥

Problem || L.T.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz