3. Oczekiwanie

546 40 8
                                    

Dwa dni przerwy w nagrywaniu płyty wcale nie były dla niego czasem wytchnienia. Louis dosłownie nie mógł sobie znaleźć odpowiedniego miejsca, a jego własny dom jeszcze nigdy nie wydawał mu się tak duży. Już chyba wolał siedzieć w studiu nagraniowym i usiłować skupić się na pracy, niż nie mieć pojęcia, co ze sobą zrobić. 

- Stary, telefon ci wibruje!- usłyszał krzyk Niall, który leżał wygodnie na kanapie w salonie, oglądając telewizję, zajadając się pączkiem i pijąc piwo. 

- Gdzie?!- zapytał Louis, zrywając się z fotela. Zaczął nerwowo przeszukiwać stertę niepotrzebnych rzeczy na stole, usiłując przypomnieć sobie, gdzie położył komórkę, ale nigdzie nie mógł dostrzec upragnionego przedmiotu. Był jak w transie i dopiero mocne uderzenie w tył głowy obudziło go. Odwrócił się urażony z zamiarem nawrzeszczenia na blondyna, ale momentalnie o tym zapomniał, gdy zauważył, że Niall wyciąga podaje mu komórkę. Zignorował nawet fakt, że przyjaciel wyciera tłustą rękę w poduszkę i z wdzięcznym uśmiechem odebrał swoją własność od niego. Drżącymi palcami odblokował ekran i nacisnął na ikonkę z wiadomościami, a po chwili wyświetliła się niedługa treść. Przeczytał ją, po czym zamarł. Nie mógł uwierzyć w to, co było tam napisane, więc przeczytał to jeszcze raz. I kolejny. 

- Co to?- zapytał Niall znad jego ramienia, usilnie starając się dostrzec choć fragment smsa. 

- Nic takiego, jakaś reklama- stwierdził Louis, wzruszając ramionami, po czym odłożył komórkę na stolik i skierował się w stronę kuchni.- Chcesz jeszcze piwa?

W duszy jednak tańczył ze szczęścia. 

~*~

Poprawił spadający kaptur, po czym rozglądnął się nerwowo po ulicy. Na szczęście było już ciemno, przez co nikogo nie było w pobliżu. Odetchnął z ulgą i ruszył żwawym krokiem przed siebie, odliczając w myślach numery domów. Po chwili stanął przed niewielkim, ale zadbanym, białym domkiem z czerwonymi okiennicami i licznymi kwiatami na balkonie. Uśmiechnął się pod nosem. Ten budynek od razu skojarzył mu się z Jo. Zerknął na bramę, a kiedy upewnił się, że jest we właściwym miejscu, pchnął niepewnie furtkę, która cicho zaskrzypiała. Przeszedł kilka kroków i stanął przed wielkimi, dębowymi drzwiami. Odnalazł wzrokiem dzwonek, po czym przycisnął guzik z głośno bijącym sercem. Chwile dłużyły mu się w nieskończoność. Po upływie paru sekund drzwi uchyliły się i wychyliła się z nich niewielka blondynka. 

- Przyszedłeś- stwierdziła z nutką zdziwienia w głosie, po czym otworzyła drzwi na oścież.- Wejdź.

Nie trzeba było mu tego dwa razy powtarzać. Posłusznie wszedł do środka i zaciekawiony rozglądnął się dookoła. Wnętrze było utrzymane w ciepłym i raczej staromodnym stylu. Ściany były pomalowane na jasny odcień beżu, natomiast meble były ciemne i drewniane. Na ścianach porozwieszane były liczne obrazu, które widział pierwszy raz w życiu, ale zrobiłi na nim niemałe wrażenie. 

- Louis?- delikatny głos wyrwał go z szoku.- Może przejdziemy do kuchni? Muszę z tobą porozmawiać.

- A ja chciałbym zobaczyć Jo- powiedział, patrząc wyzywająco w oczy dziewczyny. Wiedział, że było to chamskie posunięcie, ale nie mógł się już doczekać chwili, kiedy wreszcie ujrzy dziewczynę. 

Melanie westchnęła i przygryzła nerwowo wargę. Chwilę biła się z myślami. Wiedziała, że prawdopodobnie narobiła chłopakowi złudne nadzieje i źle się z tym czuła. Jednak w głębi serca czuła, że to, co robi, jest właściwe i właśnie tak powinno być. Musiała przygotować Louisa na wszystko. Dosłownie wszystko. Poczuła napływające do jej oczy łzy, kiedy zauważyła poddenerwowanie bruneta. Wzięła głęboki wdech. 

- Jo tutaj nie ma. 

Problem || L.T.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz