- Dlaczego zgodziłaś się, żebym ją poznał?
- Bo jesteś osobą, do której odezwała się pierwszy raz po wypadku.
~*~
Obudził się nagle i gwałtownie usiadł. Chciał krzyczeć. Był cały przepocony i bardzo ciężko dyszał. Wziął kilka głębokich wdechów, by uspokoić swój oddech. Na koniec westchnął i położył się z powrotem. Długo nie mógł znaleźć sobie wygodnej pozycji. Cały czas wiercił się niemiłosiernie. Wcześniejszy koszmar nie dawał mu spokoju. Nie pamiętał, co mu się śniło. Wiedział tylko, że było to coś złego i poruszającego, coś, co nim strasznie wstrząsnęło.
Przekręcił się na drugi bok i z satysfakcją stwierdził, że wreszcie jest mu wygodnie. Przymknął oczy, ale sen nie przychodził. Cały czas miał w pamięci wcześniejszą pobudkę. Kiedyś zadzwoniłby do któregoś z przyjaciół, usłyszałby ciepły głos, który uspokoiłby go i sprawił, że spokojnie by zasnął. Kiedyś...
~*~
Louis był przerażony. Jego ciało odmawiało mu posłuszeństwa, przez co nie był zdolny do wykonania najmniejszego ruchu. O ile ostatnim razem był podekscytowany, teraz po prostu się bał. Westchnął, a przed oczami stanęła mu jego mama. Kiedy był małym chłopcem i znajdował się w takiej sytuacji, ona podchodziła do niego, odgarniała włosy, całowała delikatnie czubek głowy i mówiła, że jedynym sposobem na przezwyciężenie strachu, jest stawienie mu czoła. Zerknął przez ramię na Melanie, która patrzyła na niego zaniepokojona. Wiedział, że tak naprawdę dziewczyna bardzo liczy na pomoc z jego strony, co trochę mu schlebiało. Uśmiechnął się do niej delikatnie, a ona odpowiedziała mu tym samym.
Odwrócił się z powrotem w stronę drzwi, wziął głęboki wdech i wreszcie odważył się nacisnąć klamkę. Drzwi od razu ustąpiły, więc zrobił nieśmiały krok do przodu. W pokoju panował półmrok i tylko jedna lampka w rogu była zapalona. Louis musiał kilka razy zamrugać, by przyzwyczaić oczy do takich warunków. Pomieszczenie było wręcz chorobliwie białe; białe ściany, łóżko z pościelą, biurko, szafa, a nawet podłoga. Jedynymi kolorowymi częściami były lekko szare zasłony w oknach i wielki pluszowy miś leżący na poduszcze. Dopiero po jakimś czasie chłopak dostrzegł niewielką postać. Siedziała po turecku na podłodze pod oknem, a w rękach trzymała notatnik i ołówek. Z uwagą wpatrywała się w kartki przed sobą. Ubrana była w jasną sukienkę sięgającą poniżej kolan, a niesforne loki spięte były tym razem czarną wstążką, która ledwo odznaczała się od włosów. Nie wiedział, co ma robić, więc przekręcił głowę w stronę blondynki i zamarł z wrażenia. Na całej ścianie, od podłogi do sufitu, na której były drzwi, widniały ślady z farb niewielkich dłoni, każdy w innym kolorze.
- Niesamowite, prawda?- zapytała Melanie, wskazując na to głową. Louis w dalszym ciągu nie był w stanie normalnie rozmawiać, więc tylko potaknął. Po tym dziewczyna podeszła do brunetki i delikatnie dotknęła jej ramienia. Jo podniosła wzrok i uśmiechnęła się do niej serdecznie.- Kochanie, przyprowadziłam ci gościa. To jest Louis, bardzo chciał cię poznać. Może go pamiętasz?
Dopiero po tych słowach dotarło do niego, że stał jak zahipnotyzowany. Przełknął nerwowo ślinę i zrobił kilka kroków w stronę dziewczyn, jednak stanął jak wryty, gdy Jo przeniosła na niego swój zaciekawiony wzrok. Czekoladowe spojrzenie przeszyło go na wylot.
- Podejdź, proszę- usłyszał ponaglający głos starszej z nich. Odchrząknął cicho i pokonał resztę dystansu, po czym klęknął tak, by jego głowa znalazła się na wysokości twarzy młodszej. Z bliska miał jeszcze lepszą okazję, by podziwiać jej oczy. I znowu, zupełnie jak za pierwszym razem, miał wrażenie, że źrenice zlewają się z resztą oka.
- Cześć, Jo- wyszeptał, choć głos mu drżał z nadmiaru emocji. Chwilę czekał na jakąkolwiek reakcję, jednak ona jeszcze chwilę wpatrywała się czujnie w niego, po czym uniosła kąciki ust w nieśmiałym uśmiechu. Chłopak był oczarowany. Ta chwila była dla niego magiczna i chciał, by trwała wiecznie. Mimowolnie sam się uśmiechnął. Po kilku sekundach, może minutach, dziewczyna odwróciła głowę, otworzyła notatnik na nowej stronie i zaczęła rysować, a on dalej wpatrywał się w nią z niemałym zachwytem. Po chwili jednak poczuł uścisk na ramieniu, więc uniósł głowę i dostrzegł Melanie, która ruchem głowy pokazała mu, żeby usiadł na łóżku.
- O czym myślisz?- zapytała, gdy to zrobili.
- Jestem w szoku- stwierdził po chwili zadumy, a blondynka westchnęła i przeniosła wzrok na kuzynkę, która w wielkim skupieniu coś tworzyła.- Czy ona w ogóle wie, że tu jestem?
- Tego nikt nie wie....- powiedziała i otworzyła usta, by coś jeszcze dodać, jednak szybko je zamknęła, gdy ujrzała, jak Jo wstaje. Drobna postać podeszła do nich i wręczyła dziewczynie kartkę z rysunkiem, po czym spojrzała na nią wyczekująco. Louis bardzo żałował, że nie udało mu się dostrzec, co było tam narysowane, natomiast Melanie zerknęła na rysunek i poczuła, jak jeżą jej się włosy na karku. Z ociąganiem podała kartkę chłopakowi.- Piękne, kochanie- powiedziała ze sztucznym uśmiechem, na co Jo jeszcze raz się uśmiechnęła, po czym wycofała sie w stronę okna, usiadła na parapecie i zapatrzyła się w niebo, jednak to go już nie obchodziło. Z otępieniem wpatrywał się w rysunek, który przedstawiał zarys jego twarzy z bardzo wyraźnie zaakcentowanymi oczami. Poczuł, jak na jego ciele pojawia się gęsia skórka i zerknął w kierunku Jo, jednak ona jakby zupełnie nie zdawała sobie sprawy z ich obecności.
- Nie rozumiem- wyszeptał cicho i przeniósł wzrok na Melanie, która pogrążona była w zadumie, jednak po upływie kilku sekund pokręciła głową i spojrzała na niego wyczekująco.
- Musisz jej pomóc.
CZYTASZ
Problem || L.T.
RomanceProblem jest po to, by zdać sobie sprawę, na czym tak naprawdę nam zależy.