Część 6

39 5 1
                                    


Winter wszedł do pomieszczenia, które pełniło funkcję łazienki. Podszedł do umywalki i spojrzał w lustro. Jego włosy zaczynały siwieć na skroniach. Nie był już tak młody jak wtedy kiedy poznał Lisę. Miał już włączyć kran, kiedy usłyszał dźwięk lecącej wody.

Odstąpił od lusterka i wszedł w głąb łazienki. Znalazł tam kabinę prysznicową. W środku znajdowała się naga kobieta, Jennifer, jedyna na "Ocaleniu".

Winter spojrzał na jej nagie ciało, zniekształcone przez szybę. Była młoda i seksowna. Nagle dźwięk wody ucichł, a drzwi kabiny momentalnie się otworzyły. Jack zareagował natychmiast: obrócił się i udawał, że wyciera ręce.

- Jack, podglądałeś? - spytała kobieta tylko udając, że jest speszona. Szybko owinęła się w ręcznik i podeszła do mężczyzny. Spod materiału nadal było widać jej długie, długie, szczupłe nogi.

- Nie, ja tylko... - zamilkł, bo kobieta podeszła do niego i zsunęła ręcznik na biodra, odsłaniając piersi. Był zaskoczony. Podejrzewał, że to raczej Jennifer zostanie ofiarom dziewięciu mężczyzn na statku. Nie podejrzewał, że stanie się coś zupełnie odwrotnego i to tak szybko.

- Chcesz więcej? - zapytała i puściła ręcznik, który upadł na podłogę. Winter patrzył na nią, nie okazując emocji. Była naprawdę piękna. Miała idealne ciało bez żadnej blizny czy otarcia, to było aż nierealne, nie w tych czasach. Gdzie ona się chowała całe życie?

W końcu schylił się by podnieść jej ręcznik, ale ona przytrzasnęła go stopą.

- Co ty robisz? - spytał nieco zdenerwowany.

- A ty? Nie podobam ci się? - spytała rozdrażniona kobieta.

- Nie w tym rzecz - odparł Winter wstając.

- Może mnie oświecisz? - spytała podniesionym tonem.

Właśnie wtedy do środka wszedł Anderson. Mężczyzna zagwizdał i mrugnął do kobiety okiem. Wyglądała na lekko zażenowaną.

- Jennifer, pięknie, może za pięć minut u mnie? - spytał zawadiacko.

- Zapomnij - odpowiedziała, podniosła ręcznik i odeszła.

- Ale dupa - mruknął Anderson do Jacka, ale ten go nie słuchał. - Myślisz, ze moglibyśmy się nią jakoś podzielić?

- Nie - odpowiedział twardo Jack. Jason zamilkł.

***

"Ocalenie" wyszło z nadprzestrzeni i pojawiło się nad obcą planetą. Winter wszedł na mostek i spojrzał na nowy, rozpościerający się przed nim świat.

- YOP-097 - powiedział kapitan. - Tak ją nazwali - dodał kiedy spostrzegł pytające miny na twarzach załogi. - Dowództwo wskazało ją jako miejsce potencjalnego nowego świata. Spenetrujemy ją jako pierwszą.

- Co to za planeta? - spytał Carter.

- Dawna kolonia - wyjaśnił kapitan.

Jack nadstawił uszu. Uznał, że każdy strzępek informacji może okazać się kluczowy do przetrwania na nowej planecie.

- Kiedyś znajdowała się tutaj baza naukowa, później została porzucona.

- Ciekawe z jakiego powodu - rzucił Trevor. - Może z powodu jakiś wojen, albo... wirusów?

- Zamknij się, Cassidy! - wściekł się pułkownik Simons. Wojskowy wyszedł z przedsionka statku w granatowym skafandrze z butlą tlenową na plecach. W rękach, pod ramieniem trzymał hełm z zielonkawą szybą.

Wyprawa "Ocalenie"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz