Winter wszedł do pomieszczenia, które pełniło funkcję łazienki. Podszedł do umywalki i spojrzał w lustro. Jego włosy zaczynały siwieć na skroniach. Nie był już tak młody jak wtedy kiedy poznał Lisę. Miał już włączyć kran, kiedy usłyszał dźwięk lecącej wody.
Odstąpił od lusterka i wszedł w głąb łazienki. Znalazł tam kabinę prysznicową. W środku znajdowała się naga kobieta, Jennifer, jedyna na "Ocaleniu".
Winter spojrzał na jej nagie ciało, zniekształcone przez szybę. Była młoda i seksowna. Nagle dźwięk wody ucichł, a drzwi kabiny momentalnie się otworzyły. Jack zareagował natychmiast: obrócił się i udawał, że wyciera ręce.
- Jack, podglądałeś? - spytała kobieta tylko udając, że jest speszona. Szybko owinęła się w ręcznik i podeszła do mężczyzny. Spod materiału nadal było widać jej długie, długie, szczupłe nogi.
- Nie, ja tylko... - zamilkł, bo kobieta podeszła do niego i zsunęła ręcznik na biodra, odsłaniając piersi. Był zaskoczony. Podejrzewał, że to raczej Jennifer zostanie ofiarom dziewięciu mężczyzn na statku. Nie podejrzewał, że stanie się coś zupełnie odwrotnego i to tak szybko.
- Chcesz więcej? - zapytała i puściła ręcznik, który upadł na podłogę. Winter patrzył na nią, nie okazując emocji. Była naprawdę piękna. Miała idealne ciało bez żadnej blizny czy otarcia, to było aż nierealne, nie w tych czasach. Gdzie ona się chowała całe życie?
W końcu schylił się by podnieść jej ręcznik, ale ona przytrzasnęła go stopą.
- Co ty robisz? - spytał nieco zdenerwowany.
- A ty? Nie podobam ci się? - spytała rozdrażniona kobieta.
- Nie w tym rzecz - odparł Winter wstając.
- Może mnie oświecisz? - spytała podniesionym tonem.
Właśnie wtedy do środka wszedł Anderson. Mężczyzna zagwizdał i mrugnął do kobiety okiem. Wyglądała na lekko zażenowaną.
- Jennifer, pięknie, może za pięć minut u mnie? - spytał zawadiacko.
- Zapomnij - odpowiedziała, podniosła ręcznik i odeszła.
- Ale dupa - mruknął Anderson do Jacka, ale ten go nie słuchał. - Myślisz, ze moglibyśmy się nią jakoś podzielić?
- Nie - odpowiedział twardo Jack. Jason zamilkł.
***
"Ocalenie" wyszło z nadprzestrzeni i pojawiło się nad obcą planetą. Winter wszedł na mostek i spojrzał na nowy, rozpościerający się przed nim świat.
- YOP-097 - powiedział kapitan. - Tak ją nazwali - dodał kiedy spostrzegł pytające miny na twarzach załogi. - Dowództwo wskazało ją jako miejsce potencjalnego nowego świata. Spenetrujemy ją jako pierwszą.
- Co to za planeta? - spytał Carter.
- Dawna kolonia - wyjaśnił kapitan.
Jack nadstawił uszu. Uznał, że każdy strzępek informacji może okazać się kluczowy do przetrwania na nowej planecie.
- Kiedyś znajdowała się tutaj baza naukowa, później została porzucona.
- Ciekawe z jakiego powodu - rzucił Trevor. - Może z powodu jakiś wojen, albo... wirusów?
- Zamknij się, Cassidy! - wściekł się pułkownik Simons. Wojskowy wyszedł z przedsionka statku w granatowym skafandrze z butlą tlenową na plecach. W rękach, pod ramieniem trzymał hełm z zielonkawą szybą.
CZYTASZ
Wyprawa "Ocalenie"
Ciencia FicciónZniszczony, postapokaliptyczny świat, opanowany przez wirusa idealnego, świat, którego nic nie jest w stanie już uratować. W ostatnim akcie desperacji ludzkość wysyła misję w kosmos mającą na celu odnalezienia pomocy lub nowego domu dla dogasającej...